Na razie nie będzie ewakuacji szpitala w Iławie
Grafik dyżurów na wszystkich oddziałach
szpitala powiatowego w Iławie jest
zapełniony do poniedziałku i pacjentom tej placówki nie grozi
ewakuacja - poinformował w sobotę wieczorem Jan Maścianica,
wicewojewoda warmińsko-mazurski.
Od kilku dni sytuacja w szpitalu w Iławie jest napięta, ponieważ w czwartek minął termin odejścia z pracy połowy lekarzy zatrudnionych w tym szpitalu powiatowym. Lekarze złożyli wypowiedzenia ponieważ nie układała im się współpraca z dyrektor placówki Wiesławą Jastrząb.
Sztab kryzysowy wojewody na bieżąco monitoruje sytuację w tym szpitalu i na razie nie ma powodu do niepokoju. Na oddziały pediatryczny, neurologiczny i wewnętrzny, gdzie jest najmniej lekarzy nie są przyjmowani nowi pacjenci. Chorzy kwalifikujący się do leczenia na tych oddziałach kierowni są do innych szpitali, ale nie ma mowy o ewakuacji pacjentów - zaznaczył Maścianica.
Jeszcze w piątek sztab kryzysowy poważnie rozważał możliwość ewakuacji oddziału pediatrii ponieważ dyrektor placówki nie mogła znaleźć zastępcy dla lekarza kończącego dyżur na tym oddziale. Lekarz zgłosił się na oddział niemal w ostatniej chwili. Zdaniem Maścianicy taka sytuacja w najbliższych dniach się nie powtórzy.
Lekarze ze szpitala w Iławie złożyli wypowiedzenia z dwóch powodów: domagali się podwyżek płac i ustąpienia dyrektor. Gdy powód płacowy okazał się niemożliwy do spełnienia zrezygnowali z tego postulatu. Lekarze podkreślają, że wrócą do pracy, jeśli dyrektorka złoży rezygnację.
Według jednej z protestujących lekarek, Dagmary Omieczyńskiej-Nastaj, od czwartku w szpitalu nie pracuje 33 lekarzy, którym 30 kwietnia minął termin wypowiedzenia. Wcześniej, bo od września ub. roku do lutego, z pracy w tym szpitalu zrezygnowało 12 lekarzy.
Dyrektor szpitala Wiesława Jastrząb powiedziała tymczasem, że kilku lekarzy po negocjacjach wróciło do pracy, ale nie sprecyzowała, ilu. Wcześniej mówiła, że 1 maja mija termin wypowiedzenia dla 21 lekarzy z ponad 53 zatrudnionych.
Zdaniem doktor Omieczyńskiej-Nastaj, dyrektorka placówki prowadziła pozorowane negocjacje z protestującymi albo wręcz ich unikała. Lekarka zarzucała też dyrektorce, że konfliktuje grupy zawodowe w placówce oraz szykanuje lekarzy. Odpowiadając na te zarzuty Jastrząb mówiła, że odwoływanie ani powoływanie kierownictwa placówki nie jest rolą lekarzy. Mnie wyznacza zarząd powiatu i on mnie rozlicza z zadań - dodała.