"Na oczach świata zorganizowano kłamstwo smoleńskie"
W Sejmie rozpoczęło się wspólne posiedzenie komisji: obrony narodowej, sprawiedliwości i praw człowieka oraz infrastruktury. Posłowie mają wysłuchać sprawozdania z prac polskich organów państwowych dot. katastrofy smoleńskiej oraz stanowiska do raportu MAK. - Na oczach świata zorganizowano kłamstwo smoleńskie - powiedział Antoni Macierewicz.
18.01.2011 | aktual.: 18.01.2011 18:31
Posłowie - jak mówił w ubiegłym tygodniu szef komisji obrony Stanisław Wziątek - mają wiele pytań po ogłoszonym 12 stycznia raporcie rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego o przyczynach katastrofy smoleńskiej.
Na wtorkowym posiedzeniu są obecni m.in.: szef MSWiA Jerzy Miller, szef MON Bogdan Klich, minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, prokurator generalny Andrzej Seremet, naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski, wojskowy prokurator okręgowy płk Ireneusz Szeląg, szef Sztabu Generalnego, gen. Mieczysław Cieniuch, szef BBN Stanisław Koziej i polski akredytowany przy MAK Edmund Klich.
"Raport MAK zniesławia państwo"
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Antoni Macierewicz powiedział, że raport MAK jest fałszywy i zniesławia państwo polskie w obliczu świata. Zarzucił rządowi, że ukrywał dowody świadczące o tym, iż raport jest nieprawdziwy. Poseł uznał to za "fałsz i zaprzaństwo, jakiego nie było w dziejach narodu polskiego".
Antoni Macierewicz, wyjaśniając przyczyny zwołania posiedzenia, powiedział, że trudno uwierzyć, że "na oczach świata zorganizowano kłamstwo smoleńskie w XXI w.". Pokreślił, że "byliśmy systematycznie wprowadzani w błąd ws. katastrofy Tu-154. Dodał, że komisje muszą wyjaśnić, dlaczego "przez dziewięć miesięcy wprowadzały w błąd".
Zdaniem Macierewicza, dzięki ujawnieniu nagrań z wieży w Smoleńsku dowiedzieliśmy się, że to kontrolerzy ze Smoleńska są odpowiedzialni za katastrofę, bo nie informowali załogi Tu-154 o jego prawdziwym położeniu.
Antoni Macierewicz dodał, że to minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller i szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski dopuścili się zaniedbań, które doprowadziły do katastrofy. Zdaniem Macierewicza, postępowanie polskich władz po katastrofie powinno zostać zbadane przez prokuraturę i Trybunał Stanu.
Antoni Macierewicz powiedział także, że to Rosja odpowiada za katastrofę smoleńską. Na posiedzeniu połączonych sejmowych komisji obrony i sprawiedliwości, poświęconym raportowi MAK o katastrofie smoleńskiej, poseł powiedział, powołując się na nagrania z wieży kontrolnej ze Smoleńska, że to rosyjskie władze zabroniły zamknięcia lotniska i kazały sprowadzać polski samolot do lądowania w czasie mgły.
Macierewicz dodał, że polski rząd wiedział o tym od początku, ale okłamywał społeczeństwo. Poseł PiS zarzucił też rządowi, że wybrał złą drogę badania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Powiedział, że premier Donald Tusk zawarł po katastrofie ustne lub pisemne porozumienie z władzami rosyjskimi. Ustalono w nim, że przyczyny katastrofy będą badanie zgodnie z konwencją chicagowską, a nie korzystniejszym zdaniem Macierewicza dla Polski porozumieniem polsko-rosyjskim z 1993 roku.
Poseł PiS, który jest przewodniczącym parlamentarnego zespołu do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, zarzucił też szefowi MSWiA Jerzemu Millerowi, że podpisał z Rosjanami porozumienie, na mocy którego w Rosji pozostaną czarne skrzynki prezydenckiego samolotu.
"Komisja nie będzie orzekać o winie"
Szef MSWiA nie wie, kiedy będzie gotowy polski raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej. Jerzy Miller, który kieruje polską komisja badającą przyczyny katastrofy smoleńskiej, powiedział o tym na posiedzeniu połączonych sejmowych komisji obrony, sprawiedliwości i infrastruktury, poświęconym raportowi MAK.
Minister podkreślił, że ciągle trwają prace kierowanej przez niego komisji, badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Polski raport ma mieć taki układ, aby można go było porównać z raportem MAK.
Jak zaznaczył, chodzi o to, aby ułatwić porównanie obu raportów czytelnikom, którzy będą mieli dostęp do tych dokumentów. Odnosząc się do szczegółów raportu MAK, Miller powiedział: "nasze zdziwienie wywołało użycie przez Rosjan nazwiska gen. Błasika". - To bez precedensu, by w raporcie komisji badającej wypadek zostało użyte nazwisko pasażera - zaznaczył.
- Podjęliśmy tłumaczenie naszych uwag do raportu MAK na jęz. angielski, aby były one w tej wersji dostępne na stronach internetowych - dodał Miller.
Minister dodał, że "strona polska poprosiła, aby uwagi polskie zostały opublikowane w dwóch językach, w jakich zostały dostarczone stronie rosyjskiej 17 grudnia ub.r., czyli języku polskim i rosyjskim".
Jerzy Miller powiedział, że kierowana przez niego komisja nie będzie orzekać o niczyjej winie, a odpowiednie ustalenia przekaże prokuraturze.
Minister dodał, że strona polska w terminie przekazała uwagi do projektu raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego o przyczynach katastrofy. Strona rosyjska uwzględniła część z nich, a wszystkie umieściła w załączniku. Zdaniem Millera, było to niezgodne z procedurą. Minister powiedział, że opublikowanie rosyjskiego raportu umożliwiło stronie polskiej przedstawienie własnych ustaleń. "Możemy się domagać dowodów"
- Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej wymaga jeszcze pewnych badań, w tym nagrań porównawczych na pokładzie drugiego Tu-154 - powiedział sejmowym komisjom prokurator generalny Andrzej Seremet. Dodał, że zakończenie prac przez MAK powinno przyspieszyć polskie śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Polscy prokuratorzy będą mogli teraz współpracować bezpośrednio z rosyjskimi kolegami. Współpraca prokuratury z MAK była niemożliwa z powodu braku uregulowań prawnych.
Prokurator generalny przypomniał, że dzięki umowie o współpracy pomiędzy polskim a rosyjskim wymiarem sprawiedliwości możemy domagać się dowodów, które dotąd były w dyspozycji MAK. Andrzej Seremet podkreślił też, że raport MAK nie zobowiązuje polskich prokuratorów do podobnej analizy dowodów. Obecnie prokuratura będzie wnioskować o przekazanie polskiej stronie czarnych skrzynek, a jeśli okaże się to niemożliwe, zaproponuje dwie inne możliwości zbadania urządzeń rejestrujących przebieg lotu przez polskich ekspertów.
W grudniu udało się uzyskać zgodę na spotkanie polskich śledczych z rosyjskimi prokuratorami. Podczas wizyty w Rosji prokuratorzy z Polski będą mogli zapoznać się z dokumentacją rosyjskiego śledztwa oraz wziąć udział w przesłuchaniach kluczowych świadków.
Prokuratura podjęła już kroki zmierzające do sprowadzenia do kraju wraku Tu-154M. Będzie to przedsięwzięcie o dużej skali. W pracach związanych z zabezpieczeniem oraz oględzinami wraku będzie pracować około 120 ekspertów. Mają oni nie tylko zająć się stroną prawną, ale też zabezpieczeniem pamiątek ważnych dla bliskich ofiar.
Seremet poinformował, że "w związku z długim czasem oczekiwania na wyniki wstępnej opinii fonoskopijnej" zwrócił się do dyrektora Instytutu Ekspertyz Sądowych "o podanie perspektyw czasowych zakończenia badań oraz ewentualnych przeszkód uniemożliwiających ukończenie ekspertyzy".
Przypomniał, że strona rosyjska przygotowuje kolejną partię dokumentów w ramach pomocy prawnej, a zgodnie z ustaleniami polscy prokuratorzy w lutym "będą uczestniczyć w przesłuchaniach osób kluczowych dla wyjaśnienia wątku sprowadzenia samolotu na lotnisko w Smoleńsku".
Jak powiedział Seremet, udzielona mu odpowiedź, wskazywała "na daleko zaawansowany proces", konieczne są jeszcze badania rejestratorów oraz "przeprowadzenie nagrań porównawczych na pokładzie samolotu Tu-154M numer 102, drugiego Tupolewa pozostającego w dyspozycji naszego kraju".
Na przeszkodzie w zakończeniu badań brakuje jeszcze wykonania badania czarnych skrzynek przez polskich ekspertów oraz wykonanie nagrania porównawczego na pokładzie TU154M numer boczny 102. Andrzej Seremet poinformował, że akta polskiego śledztwa liczą już sto tomów i tysiące stron dokumentów.
"W dokumentacji są braki"
Przekazana do tej pory dokumentacja dotycząca sekcji jest kompletna jedynie w odniesieniu do 18 ofiar katastrofy - poinformował naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski. Według niego, w przypadku 40 ofiar występują braki w dokumentacji.
- Co do pozostałych ofiar, nie nadesłano odpowiedniej dokumentacji, aktualnie trwa analiza szeregu dokumentów identyfikujących ciała, przekazanych przez stronę rosyjską w listopadzie ubiegłego roku - powiedział Parulski. Dodał, że polska prokuratura oczekuje, iż brakujące dokumenty dotyczące sądowo-medycznego badania zwłok ofiar oraz dokumentacja fotograficzna sekcji zostaną przekazane za kilka tygodni w zapowiadanych już kolejnych 30 tomach akt, które mają nadejść z Rosji.
Naczelny prokurator wojskowy dodał, że obecnie w postępowanie zaangażowanych jest 10 prokuratorów. Dodał, że prokuratura wojskowa zgromadziła do tej pory 96 tomów akt jawnych oraz 14 tomów akt niejawnych. W postępowaniu przesłuchano około 400 świadków, ponadto ponad 150 świadków przesłuchano w ramach pomocy prawnej.
W ubiegłą środę Międzypaństwowy Komitet Lotniczy stwierdził między innymi, że załoga polskiego samolotu podjęła próbę lądowania na lotnisku Siewiernyj mimo złych warunków atmosferycznych. Jako bezpośrednie przyczyny katastrofy MAK wskazał "nieodejście od lądowania" mimo złych warunków, nieuwzględnienie komunikatów systemu TAWS oraz presję, pod jaką była załoga Tupolewa w momencie lądowania.
We wtorek po południu polska Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego upubliczniła m.in. fragmenty rozmów rosyjskich kontrolerów wieży lotniska w Smoleńsku podczas lądowania tam 10 kwietnia ub. roku samolotu TU-154M z polską delegacją pod kierunkiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego.