Na Kremlu spanikowali po przemówieniu Bidena? Ta reakcja wszystko mówi
Kreml nie wie, jak się zachować i co odpowiedzieć na wtorkowe wystąpienie Joe Bidena w Warszawie? Wiele na to wskazuje, bo reakcje są zadziwiające. - Na Kremlu wiedzą, że to było to ostatnie ostrzeżenie i sygnał do otoczenia Putina, żeby się zastanowili nad odsunięciem go od władzy - mówi WP Paweł Kowal, były wiceminister dyplomacji. A Adam Balcer z Kolegium Europy Wschodniej nie ma wątpliwości: - Widać, że mają problem. Nawet w programach propagandowych wielu "ekspertów" nie kupuje tej bajki.
22.02.2023 16:50
Biden mówił też, że Unia Europejska i jej państwa członkowskie wystąpiły z bezprecedensowym zaangażowaniem na rzecz Ukrainy. - Rosja zapłaci cenę za swoje zbrodnie. Ci, którzy dopuścili się zbrodni, powinni być poddani karze. Ukraina nigdy nie będzie zwycięstwem Rosji. Nigdy! Dyktator, który chce odbudować imperium, nigdy nie będzie w stanie wymazać miłości ludzi do wolności - podkreślał Joe Biden.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do momentu publikacji naszego artykułu z Kremla nie napłynęła żadna stanowcza odpowiedź na przemówienie Bidena.
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa odniosła się jedynie do słów Bidena, który powiedział: "Mówię do was Rosjanie. NATO i Zachód nie są waszymi wrogami, jak powiedział dziś Putin".
- W języku rosyjskim jest cudowne słowo "wróg". To jest gorsze od wroga - napisała na Telegramie Zacharowa.
Nieco dłuższy komentarz zamieścił były prezydent Dmitrij Miedwiediew, który stwierdził, że "Biden w rzeczywistości wygłosił kazanie w tradycyjnym amerykańskim mesjańskim tonie, dostosowanym do starczego szaleństwa. Wyglądało to nieuczciwie i śmiesznie".
"Dlaczego rosyjscy obywatele mieliby wierzyć przywódcy Stanów Zjednoczonych, które rozpętały najwięcej wojen w XX i XXI wieku, ale zarzucają nam agresywność? [...] Jeśli Rosja nie osiągnie zwycięstwa, nie będzie Rosji. Jeśli Stany Zjednoczone przestaną dostarczać broń reżimowi w Kijowie, wojna się skończy" - napisał w swoim kłamliwym stylu jeden z najwierniejszych potakiwaczy Putina.
"Na Kremlu wiedzą, że to było to ostatnie ostrzeżenie"
Dlaczego pojawiły się tylko takie umiarkowane odpowiedzi z otoczenia rosyjskiego dyktatora na słowa i gesty prezydenta USA? Paweł Kowal, były wiceszef polskiego MSZ, ekspert od spraw wschodnich, nie ma wątpliwości, że reakcja Rosjan pokazuje, iż Biden wygłosił bardzo dobre przemówienie.
- Znakomicie to rozegrał. Pokazał, że Rosja ma jeszcze szansę, tylko musi zrezygnować z Putina i jego polityki. Na Kremlu wiedzą, że to było to ostatnie ostrzeżenie i sygnał do otoczenia Putina, żeby się zastanowili nad odsunięciem go od władzy - ocenia Paweł Kowal.
- Oni zrozumieli, że to jest oferta do nich, a nie do społeczeństwa; że Biden mówił to do ekipy rządzącej, żeby pozbyli się Putina. Jestem pewien, że przemówienie prezydenta USA wprawiło w konsternację ekipę Putina - dodaje.
Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej zwraca z kolei uwagę, że nawet propaganda telewizyjna nie poświęciła zbyt wiele czasu na krytykę przemówienia Bidena.
- Oba przemówienia Bidena w Kijowie i Warszawie oczywiście nie były pokazane w rosyjskiej telewizji. Wiadomo, że oni muszą to robić, żeby pokazać, iż dużo ważniejsze jest to, co powiedział Putin. A on nawet nie odniósł się do wizyty Bidena. Widać, że mają problem, bo próbowali sprzedać opowieść, iż wizyta Bidena w Kijowie mogła się odbyć za zgodą Rosji. Jest to tak naciągane, że nawet w programach propagandowych wielu "ekspertów" nie kupuje tej bajki - ocenia Balcer.
Jak dodaje, wypowiedzi rosyjskich polityków nadal pozostają w tonie przedstawiania Bidena jako "śpiącego Joe". - W konwencji demencji starczej. Że jest słaby, bez znaczenia - mówi Adam Balcer.
"Buldogi zaczną się gryźć pod dywanem"
Jakie znaczenie psychologiczne dla dalszych losów wojny może mieć wystąpienie Bidena w Warszawie? - O wiele ważniejsza była jego konferencja z Zełenskim w Kijowie, bo tam padły istotne konkrety - że będą nakładane kolejne sankcje na rosyjską elitę biznesową i polityczną. Natomiast Putin, żeby prowadzić wojnę, będzie musiał od nich wyciągać pieniądze, nakładać na nich podatki. Jeżeli dodatkowo uderzą w nich sankcje, to buldogi zaczną się gryźć pod dywanem - odpowiada Balcer.
- Biden w Kijowie nie przemawiał do tłumu, tylko na konferencji prasowej, dlatego tam były konkrety. W Warszawie przemówienie było retoryczne, dobre, ale to była inna formuła. Rosjanie nie przejmują się wystąpieniami, ale tym, co się dzieje na froncie i na arenie międzynarodowej. Na Kremlu jednocześnie widzą, że USA, najważniejszy kraj - jeżeli chodzi o pomoc dla Ukrainy - nie odpuszcza i będzie dalej ją wspierał - podsumowuje rozmówca WP.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski