Myśleli, że nie żyje. Kiedy się poruszyła dobili kijem i siekierą
Na dożywocie i 25 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Łomży (Podlaskie) dwóch mieszkańców Zambrowa oskarżonych o brutalne zabójstwo, a potem spalenie zwłok młodej kobiety. Wyrok nie jest prawomocny.
12.04.2011 | aktual.: 12.04.2011 15:29
Do zbrodni doszło w sierpniu 2009 roku. 21-letnia dziewczyna umówiła się z jednym z mężczyzn na spotkanie. Tam okazało się, że przyszedł także jego kolega i cała trójka wspólnie pojechała z Zambrowa, na działkę do miejscowości Sędziwuje.
Tam, jak ustaliła w śledztwie prokuratura, znajomi pili piwo i w pewnym momencie doszło do sprzeczki; dziewczyna miała obrazić jednego z mężczyzn. Chciała wracać do domu. Mężczyźni zabrali jej i zniszczyli komórkę, potem doszło do szarpaniny. Uderzona w twarz 21-latka upadła, uderzając głową o próg domu.
Sprawcy wpadli w panikę, myśleli, że dziewczyna nie żyje. Kiedy się poruszyła, zaczęli ją kopać i uderzać kijem i siekierą (sąd przyjął w opisie czynu, że miał miejsce jeden cios siekierą). Żeby ukryć zbrodnię, mężczyźni próbowali spalić zwłoki w stercie słomy w pobliżu gospodarstwa, gdzie przebywali. Pożar zauważyli sąsiedzi, zawiadomieni strażacy znaleźli w pogorzelisku zwłoki.
Sprawstwo wyszło na jaw, gdy jeden z mężczyzn powiedział o tym żonie i bratu.
Sąd przyjął, że sprawcy chcieli zabić, a motywem była najprawdopodobniej obawa, że dziewczyna powie komuś o tym, co się działo na działce.
Sąd uznał, że w przypadku pierwszego ze sprawców nie ma żadnych okoliczności łagodzących i pozytywnych przesłanek co do efektów resocjalizacji. Drugi został skazany na 25 lat więzienia, a za okoliczności łagodzące sąd przyjął fakt, że powiedział o przestępstwie oraz wyraził skruchę. Sąd ocenił, że jest szansa, iż taka kara pozwoli na jego resocjalizację.
NaSygnale.pl: Ksiądz ranny w dziwnym wypadku - cud, że nie zginął