Muzułmanie i żydzi w USA remontują zdewastowany cmentarz. Połączył ich strach o przyszłość
Muzułmanie i żydzi w Stanach Zjednoczonych łączą siły w walce z falą nietolerancji i wandalizmu. Połączyło ich poczucie zagrożenia spowodowane polityką nowej administracji w Waszyngtonie i pewnością siebie zwolenników poglądów rasistowskich. Symbolem wspólnoty stała się zorganizowana przez muzułmanów internetowa zbiórka pieniędzy na remont zdewastowanego cmentarza żydowskiego w Saint Louis.
Wystarczyły trzy godziny, żeby przez internet zebrać środki na naprawę zabytkowego cmentarza, a pieniądze nadal napływają. Do akcji porządkowania cmentarza osobiście włączył się wiceprezydent Mike Pence, a gubernator Missouri Eric Greitens poinformował o rozmowie telefonicznej z Donaldem Trumpem, podczas której prezydent dziękował mieszkańcom stanu za „walkę przeciwko antysemityzmowi”. Część działaczy organizacji żydowskich sceptycznie traktuje postawę Trumpa twierdząc, że jedynie reaguje w sytuacji, w której nie ma innego wyjścia.
Policja nie ujawnia kto ani dlaczego rozbił i przewrócił ponad 170 płyt nagrobnych na cmentarzu Chesed Shel Emeth w Stain Louis. Akt wandalizmu miał miejsce wkrótce po tym, jak 11 żydowskich domów kultury w różnych miastach w USA otrzymało ostrzeżenia o podłożeniu bomb. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Muzułmański działacz społeczny Tarek el-Messidi zorganizował internetową zbiórką pieniędzy pod hasłem „Muzułmanie łączą się dla cmentarza żydowskiego”. Odpowiedź przeszła jego najśmielsze oczekiwania. Planowaną kwotę 20 tys. dolarów zebrano w trzy godziny. Obecnie na koncie projektu jest już ponad 110 tys. dolarów wpłaconych przez prawie 4 tys. ludzi, a miesięczna zbiórka dopiero się rozpoczęła. Messidi zamierza przeznaczyć nadwyżkę na usuwanie szkód na innych, żydowskich cmentarzach i w domach kultury, które stały się celem wandali i rasistów.
Nie wierzą Trumpowi
Część muzułmańskich i żydowskich działaczy społecznych wskazuje na narastającą falę nietolerancji wywołaną postawą prezydenta Donalda Trumpa i jego zespołu, w skład którego wchodzą zadeklarowani zwolennicy supremacji rasy białej tacy jak Steve Bannon, czołowy strateg administracji. Z krytyką spotkała się też wizyta wiceprezydenta Mike'a Pence'a fotografowanego podczas sprzątania cmentarza w Saint Louis.
– Jesteśmy społecznością, a nie obrazkiem na użytek prasowy – w mediach społecznościowych napisała Sarah Kendzior z Saint Louis zdenerwowana tym, że wiceprezydent i gubernator stanu przyjechali na cmentarz ze świtą dziennikarzy blokując dostęp dla wolontariuszy. Także Steve Goldstein, dyrektor Centrum Wzajemnego Szacunku im. Anny Frank nie wierzy w szczerość intencji Donalda Trumpa, a słowa prezydenta uważa za „okruchy łaskawości”. Goldstein stwierdził, że uwierzy w zmianę postawy prezydenta, gdy Trump zacznie aktywnie i na bieżąco reagować na antysemityzm, a nie jedynie pod presją. – Ten moment jeszcze nie nadszedł – napisał na Facebooku.
- Nie wiem, czy to co widzimy wynika z nowoodkrytego poczucia wspólnoty czy ze wspólnego poczucia zagrożenia – powiedział Wirtualnej Polsce dr Jan Misiuna, amerykanista ze Szkoły Głównej Handlowej. Ekspert podkreślił, że poczucie zagrożenia jest obecnie duże zarówno wśród muzułmanów jak i żydów, choć trudno ocenić, na ile jest realistyczne.
- O ile muzułmanów Trump i jego najbliżsi doradcy po prostu nienawidzą to do żydów mają stosunek klasyczny dla partii republikańskiej, czyli są momentami bardziej pro-izraelscy niż wielu amerykańskich żydów – zauważył Misiuna. – Poczucie zagrożenia wśród muzułmanów jest też o wiele bardziej realne, choć nie wiemy na ile prezydent i jego otoczenie zrealizują groźby wobec społeczności muzułmańskiej.