Musimy wybaczyć Niemcom wszystko. Wojnę, Powstanie, ofiary. Bo nigdy nie wyrwiemy się z paranoi
Nigdy nie zostawimy za sobą, jako społeczeństwo, traumy wojny i okupacji, jeśli Niemcom nie wybaczymy. Zwłaszcza, że nasze chrześcijańskie dziedzictwo kulturowe mówi nam, iż nie ma większego zwycięstwa ofiary nad oprawcą niż przebaczenie.
02.08.2018 | aktual.: 22.09.2018 10:25
W liczbach wygląda to nieźle. Polacy w większości nie uważają Niemców za zagrożenie. 74 proc. rodaków jest pewna, że Niemcy nie zagrażają nam militarnie. 65 proc. – że Berlin nie jest też zagrożeniem politycznym ani ekonomicznym. Do tego połowa Polaków akceptuje Niemca jako sąsiada, kolegę z pracy, szefa albo – tak! – zięcia – pisze Deutsche Welle, powołując się na badania Instytutu Spraw Publicznych, przeprowadzonych wspólnie z Fundacją Konrada Adenauera i Fundacją Koerbera zaledwie dwa miesiące temu.
W liczbach polsko-niemieckie relacje wyglądają nieźle. A w głowach?
Powiedzcie na głos „Niemiec mi nie przeszkadza”. A potem powiedzcie, też na głos: „Nie winię Steffi i Hansa za to, co ich dziadkowie i babcie zrobili mojej babci i dziadkowi w Auschwitz i Ravensbrueck”.
Oto różnica. Czujecie ją, prawda? Co innego tolerancja, co innego wybaczenie. Czy wybaczyliśmy już Niemcom? Twierdzę, że nie. Nie umiemy – jako społeczeństwo - wybaczyć i uwolnić się w ten sposób od wojennego koszmaru.
Niemiec się korzy, Polak odpowiada
_„Ze smutkiem i wstydem oddajemy hołd pamięci ofiar niewyobrażalnego niemieckiego okrucieństwa w Powstaniu Warszawskim. Oddajemy hołd odwadze Polaków, którzy stawili opór. Na znak pamięci wszystkie niemieckie przedstawicielstwa dyplomatyczne w Polsce opuściły flagi do połowy masztu”.
To ambasador Niemiec w Polsce Rolf Nikel. Jak co roku 1 sierpnia rząd w Berlinie oddał hołd powstańcom i cywilnej ludności Polski, pomordowanym przez hitlerowskich zbrodniarzy:
A oto garść opinii, które sam ambasador i osoby, które podziękowały mu za jego gest, dostał w odpowiedzi od Polaków (pisownia oryginalna):
"Proszę sobie darować to skierowane do naiwniaków pustosłowie. Wypłacicie należne nam gigantyczne reparacje i odszkodowania, to dopiero wtedy uwierzymy, że żałujecie swych barbarzyńskich czynów”; „(…) Ten patologiczny naród mordoru nie jest w stanie zmienić się na 1 mm. Swą naiwność proszę zachować dla siebie”; „Przeciez to przekaz skierowany na potrzeby wew. , zaspokojenie potrzeb takich ludzi jak Pan, których cieszy to że smuscili flagi i napisal Niemcy a nie Nazisci”; „Nawet nie chca słyszeć o zwrocie zagrabionych z PL dzieł sztuki, a pan o tym że nam ciągke mało.. Porażająca murzyńskość”; „Niemcy nigdy nie rozliczyli się moralnie, prawnie, ani materialnie ze swych zbrodni na Polkach, Na czymś takim współpracy się nie buduje. Nawet nie mamy podpisanego z Niemcami traktatu pokojowego! A oni już mają ślinotok na śląskie kopalnie i ziemie zachodnie!”; „Nie chcemy waszej śmierci jako rekompensaty. Ale musicie za czyny swoich ojców i matek zapłacić”.
To dlatego w 2018 roku pytamy o to, czy Niemcy nam „zagrażają”, albo czy ich „akceptujemy”, zamiast pytać, jak bardzo Niemców lubimy i jak dobrze się nam z nimi współpracuje. To dlatego aż 70 proc. badanych Niemców uważa, że Polacy i Niemcy powinni skoncentrować się w swoich relacjach na przyszłości, a nie na historii, ale Polaków tak myślących jest mniej – 60 proc? (i liczba ta spadła od 2011 r. aż o 13 proc). Dlatego, że w świadomości społecznej Polaków Niemcy-oprawcy wciąż nie zadośćuczynili nam - ofiarom. Przykład? Jeśli obecna władza chce napiętnować niechętne jej media, nazywa je "niemieckimi". A jak jest naprawdę?
Ile Niemcy zapłacili Polakom?
16 sierpnia 1945 roku ZSRR zrzekł się na korzyść Polski wszelkich roszczeń do mienia i wszystkich poniemieckich aktywów na terytorium całej Polski. Czyli całe niemieckie mienie, które znajdowało się wówczas na Ziemiach Odzyskanych (od kilkuset lat należących przecież do Niemiec), dostało się Polsce. Niemcy zapłacili też Polakom wielokrotnie później ogromne sumy. 39 milionów marek niemieckich otrzymały indywidualne ofiary hitlerowskich eksperymentów do roku 1972 r., a później poszło na to jeszcze kolejne 100 mln marek. W 1991 r. szczególnie poszkodowane ofiary nazistowskich prześladowań w Polsce otrzymały od rządu Niemiec 500 mln. ówczesnych marek niemieckich. Od 2000 r. wypłacane są odszkodowania m.in. dla byłych przymusowych robotników, więźniów niemieckich nazistowskich obozów i gett (łącznie 484 tys. osób) - już ponad 3,5 miliarda zł.
Ale jednej kwoty brakuje.
W lecie 1945 roku w pałacyku Cecilienhof w Poczdamie Alianci przeforsowali decyzję, że pokonane Niemcy muszą zapłacić reparacje i odszkodowania wojenne. Ich beneficjentem miała też być oczywiście - zamieniona przez hitlerowców w gigantyczny polski i żydowski cmentarz - Polska. Problem w tym, że w Poczdamie Polacy nie mieli nic do powiedzenia. W imieniu faktycznie rządzących w powojennej Polsce komunistów mówił Józef Stalin. I to on zdecydował, że Polska nie dostanie reparacji bezpośrednio, tylko sowieci odpalą Warszawie 15 proc. ze swojej puli. Tych zapowiadanych 15 proc. z radzieckiej puli reparacyjnej nie dostaliśmy do dziś.
Do 1953 r. ZSRR zrabował z okupowanych wschodnich landów Niemiec, co się dało. A potem Moskwa stworzyła sobie bufor do konfrontacji z Zachodem w postaci NRD i już rabować się nie opłacało, więc komunistyczny rząd polski w 1953 r. w specjalnym oświadczeniu (którego ważność, jako złożonego pod przymusem, jest kwestionowana przez część badaczy - M.G.) usłużnie zrzekł się reparacji.
Adresem, pod którym powinniśmy jako państwo wysuwać roszczenia o reparacje od Niemiec, jest zatem Rosja – prawna spadkobierczyni Związku Radzieckiego. Ze względu na obecne stosunki polsko-rosyjskie szanse na uzyskanie od Moskwy czegokolwiek należy uznać za fikcję.
Ale czy za fikcję musimy też uznawać przyjaźń między Polakami a Niemcami?
Polak - Niemiec dwa bratanki?
Fakt, Niemcy, nawet młodzi, o polskiej historii i polskim oporze wobec niemieckiej okupacji wiedzą niewiele. "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie", słynny list biskupów polskich do biskupów niemieckich, uznawany za początek powojennego polsko-niemieckiego pojednania, pamiętają w obu krajach raczej osoby zainteresowane historią Polski i Niemiec. W życiu przeciętnego Niemca kwestia wojny nie zajmuje wiele miejsca. Nic dziwnego, nie było go wówczas na świecie. Pomysł, że nie pamiętający wojny Polak może wymagać od nie pamiętającego wojny Niemca poczucia moralnej odpowiedzialności za tę wojnę, jest absurdalny.
Inaczej jest z odpowiedzialnością moralną i materialną Niemiec jako państwa i Niemców jako społeczeństwa. Mamy prawo jako Polacy oczekiwać od sąsiadów skruchy – i wspólnych wysiłków na rzecz przezwyciężenia tragicznej przeszłości. "Przebaczyć" nie oznacza przecież "zapomnieć". Ale czy może istnieć większe zwycięstwo ofiary nad oprawcą, niż przebaczenie?