Mundurki dla biednych i bogatych uczniów?
Lepsze jakościowo mundurki dla bogatszych
uczniów, a gorsze dla biedniejszych? A może logo sponsora obok
szkolnej tarczy? Jak pisze "Dziennik Polski", dyrektorzy
małopolskich szkół ścigają się w pomysłach na to, by jednolite
szkolne stroje były jak najtańsze.
16.03.2007 02:50
Gazeta przypomina, że o obowiązku noszenia mundurka wkrótce ma zadecydować Senat.
Wielu dyrektorów małopolskich szkół już zastanawia się nad tym, co zrobić by noszone przez uczniów mundurki były jak najtańsze. Niektórzy z nich np. nie mają nic przeciwko temu, by bogatsi uczniowie nosili mundurki droższe od strojów kolegów, których rodziców nie stać na luksus.
Na naszym terenie nie brakuje biednych rodzin, mamy duże bezrobocie - mówi dyrektorka Zespołu Szkół w Wojakowej (powiat brzeski) Jolanta Zięba. Jednak są też rodzice lepiej sytuowani i jeżeli będą oni chcieli, by ich dziecko chodziło do szkoły w mundurku z lepszego materiału, proszę bardzo. Ważne tylko, żeby strój nie różnił się krojem i kolorem. Materiał może być inny - zaznacza.
Mundurki już wkrótce zaczną obowiązywać w krakowskim Gimnazjum nr 6. Będą to prawdopodobnie trykotowe podkoszulki z logo szkoły za 18 zł i ciepłe bluzy za ok. 20 zł. Gimnazjaliści, których na to stać i którym to się podoba będą mogli też wybrać koszulki polo z długim rękawem za ok. 24 zł Są już uczniowie, którzy interesują się tymi ubiorami - podkreśla dyrektorka szkoły Małgorzata Dzwinel.
Pachnie mi to segregacją - mówi dyrektorka Gimnazjum nr 21 w Krakowie Urszula Sawicka-Patrzałek. Wolałabym nie stosować takich zasad u siebie w szkole - dodaje.
Takie różnicowanie uczniów nie byłoby fair - mówi dyrektor Gimnazjum nr 13 w Krakowie Jan Balachowski. Znalazł on inny sposób na to, by było taniej - i to dla wszystkich dzieci. Gdyby znalazła się firma, chcąca zasponsorować moim uczniom takie stroje, to w zamian chętnie umieścilibyśmy na mundurkach jej logo - deklaruje.
Jednocześnie zastrzega, że na takie rozwiązanie zgodę muszą wyrazić rodzice. Rozmówca "Dziennika Polskiego" dodaje, że oczywiście nie może to być firma produkująca piwo, czy papierosy, ale np. jakieś wydawnictwo. (PAP)