MSZ: słowa Łukaszenki świadczą o nim samym
Jeśli są to słowa prezydenta Białorusi
Aleksandra Łukaszenki, to świadczą one o rozmówcy - tak rzecznik
MSZ Robert Szaniawski skomentował wypowiedź białoruskiego
prezydenta, w której ten ucieszył się z uniemożliwienia wjazdu na
Białoruś polskim politykom.
Dali im po mordzie i słusznie zrobili - powiedział Łukaszenka w Kopysiu - miejscowości w obwodzie witebskim, gdzie się urodził. Nie mają tu nic do roboty - skomentował nieudany wjazd polskich parlamentarzystów na Białoruś. Podkreślił, że zakaz wjazdu był zgodny z prawem. Zauważył jednak, że jeśli będzie trzeba polityków zaprosić, "to zaprosimy".
Jeśli są to słowa Łukaszenki, to należy nad tym ubolewać i świadczą one jedynie o rozmówcy - uważa Szaniawski. Podkreślił jednocześnie, że nie wiadomo do końca, "czy była taka wypowiedź" prezydenta Białorusi. Mamy tylko doniesienia prasowe w tej sprawie, próbujemy je zweryfikować - stwierdził Szaniawski. (Ta wypowiedź - PAP) nie przystaje do standardów, w jakich powinny rozwijać się stosunki międzynarodowe - uważa rzecznik.
Rzecznik MSZ zwrócił uwagę, że polscy parlamentarzyści chcieli przekroczyć granicę Białorusi "zgodnie z umowami międzynarodowymi". Jak mówił, do ich obowiązków należy kontakt z Polonią i taki był cel wyjazdu. O tym celu wiedziały władze białoruskie i nie rozumiemy władz białoruskich - zaznaczył Szaniawski.
Władze Białorusi zatrzymały w środę na granicy polsko- białoruskiej wicemarszałka Senatu Krzysztofa Putrę (PiS) i lidera PO - Donalda Tuska. Obaj polscy politycy mieli uczestniczyć w obchodach święta Wojska Polskiego w Grodnie.
Do opuszczenia Białorusi zmuszono natomiast doradcę premiera do spraw Polonii i Polaków za Granicą - Michała Dworczyka, który już przekroczył granicę i był w drodze do Grodna.
Jeszcze tego samego dnia polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych złożyło ambasadorowi Białorusi w Warszawie oficjalny protest w tej sprawie.