MSZ komentuje artykuł "Białoruska wpadka MSZ" Cezarego Gmyza w "Rzeczpospolitej"
Pisanie przez "Rzeczpospolitą" o tym, że MSZ rzekomo wypłaca "kieszonkowe dla opozycjonistów" białoruskich jest nieprawdą i jest to nieodpowiedzialne, bo może być wykorzystywane przez propagandę reżimu na Białorusi - twierdzi rzecznik prasowy MSZ Marcin Bosacki odnosząc się do artykułu Cezarego Gmyza "Białoruska wpadka MSZ".
Bosacki tłumaczy, że MSZ wypłacił niewielkie (poniżej 600 zł) diety dla działaczy organizacji niezależnych na Białorusi za ich udział w oficjalnej Konferencji Społeczeństwa Obywatelskiego przy Szczycie Partnerstwa Wschodniego Unii Europejskiej we wrześniu 2011 r. - Zarówno cały Szczyt, jak i Konferencja były współorganizowane przez MSZ w ramach polskiej prezydencji w UE - wyjaśnia rzecznik.
Dodaje, że wypłacono diety nie - jak pisze redaktor Gmyz - "ok. 30 opozycjonistom" tylko kilku osobom - uczestnikom oficjalnej Konferencji Unii Europejskiej. - Wypłata diet dla uczestników konferencji, w tym z Białorusi, jest stałą praktyką. Ich aktywny udział w Konferencji UE był jawny, publiczny, większość z tych osób spotykało się podczas Szczytu Partnerstwa Wschodniego z politykami z UE i z mediami (także polskimi) - podkreśla Bosacki.
Diety te nie dotyczyły zatem nieakceptowanego przez prawo białoruskie zagranicznego wsparcia na projekty pozarządowe, jak to miało miejsce w odniesieniu do środków zdeponowanych na koncie A. Bialackiego - stąd całkowicie nieuzasadnione jest porównywanie obu tych spraw.
Rzecznik zauważa, że żaden z uczestników, do dnia publikacji "Rzeczpospolitej", nie spotkał się z jakimikolwiek nieprzyjemnościami ze strony władz białoruskich w związku z otrzymaniem diet za udział w Konferencji i otrzymaniem polskiego PIT. - Niektóre z osób, do których wysłano PIT-y na Białoruś jeszcze dziś potwierdziły MSZ, że nie mają nic przeciwko temu - zaznacza rzecznik MSZ.
Resort przypomina, że MSZ tuż po wydarzeniach 19 grudnia 2010 r. (rozpoczęcie fali masowych represji na Białorusi) zorganizował naradę międzyresortową z udziałem wszystkich polskich instytucji współpracujących z Białorusią, podczas której omówiono kwestie bezpieczeństwa. - Od tego czasu Ministerstwo wciąż podejmuje działania na rzecz bezpiecznego przepływu informacji nt. obywateli Białorusi. Po aresztowaniu A. Bialackiego Minister R. Sikorski w imieniu państwa polskiego przepraszał rodzinę Bialackich oraz przedstawicieli organizacji niezależnych - chociaż, o czym red. Gmyz nie pisze - z zaakceptowaniem białoruskiego wniosku prawnego dot. A. Bialackiego MSZ nie miał nic wspólnego (zrobiła to prokuratura) - tłumaczy rzecznik.
Dodaje, że red. Gmyz wie też dobrze, że to Polska najmocniej stara się o uwolnienie białoruskich więźniów politycznych i pomaga białoruskiemu społeczeństwu obywatelskiemu. - Wie o tym też białoruskie KGB, dlatego o szczegółach naszych starań z oczywistych powodów nie będziemy informować publicznie - podkreśla Bosacki.
Apeluje też do polskich mediów o zachowanie wstrzemięźliwości w upolitycznianiu sprawy polskiej pomocy dla społeczeństwa białoruskiego. - Publikacja red. Gmyza używająca groźnego sformułowania "kieszonkowe dla opozycjonistów" jest niestety przykładem odwrotnego, skrajnie nieodpowiedzialnego, podejścia - puentuje rzecznik MSZ.