ŚwiatMSZ komentuje artykuł "Białoruska wpadka MSZ" Cezarego Gmyza w "Rzeczpospolitej"

MSZ komentuje artykuł "Białoruska wpadka MSZ" Cezarego Gmyza w "Rzeczpospolitej"

Pisanie przez "Rzeczpospolitą" o tym, że MSZ rzekomo wypłaca "kieszonkowe dla opozycjonistów" białoruskich jest nieprawdą i jest to nieodpowiedzialne, bo może być wykorzystywane przez propagandę reżimu na Białorusi - twierdzi rzecznik prasowy MSZ Marcin Bosacki odnosząc się do artykułu Cezarego Gmyza "Białoruska wpadka MSZ".

MSZ komentuje artykuł "Białoruska wpadka MSZ" Cezarego Gmyza w "Rzeczpospolitej"
Źródło zdjęć: © WP.PL | Andrzej Hulimka

Bosacki tłumaczy, że MSZ wypłacił niewielkie (poniżej 600 zł) diety dla działaczy organizacji niezależnych na Białorusi za ich udział w oficjalnej Konferencji Społeczeństwa Obywatelskiego przy Szczycie Partnerstwa Wschodniego Unii Europejskiej we wrześniu 2011 r. - Zarówno cały Szczyt, jak i Konferencja były współorganizowane przez MSZ w ramach polskiej prezydencji w UE - wyjaśnia rzecznik.

Dodaje, że wypłacono diety nie - jak pisze redaktor Gmyz - "ok. 30 opozycjonistom" tylko kilku osobom - uczestnikom oficjalnej Konferencji Unii Europejskiej. - Wypłata diet dla uczestników konferencji, w tym z Białorusi, jest stałą praktyką. Ich aktywny udział w Konferencji UE był jawny, publiczny, większość z tych osób spotykało się podczas Szczytu Partnerstwa Wschodniego z politykami z UE i z mediami (także polskimi) - podkreśla Bosacki.

Diety te nie dotyczyły zatem nieakceptowanego przez prawo białoruskie zagranicznego wsparcia na projekty pozarządowe, jak to miało miejsce w odniesieniu do środków zdeponowanych na koncie A. Bialackiego - stąd całkowicie nieuzasadnione jest porównywanie obu tych spraw.

Rzecznik zauważa, że żaden z uczestników, do dnia publikacji "Rzeczpospolitej", nie spotkał się z jakimikolwiek nieprzyjemnościami ze strony władz białoruskich w związku z otrzymaniem diet za udział w Konferencji i otrzymaniem polskiego PIT. - Niektóre z osób, do których wysłano PIT-y na Białoruś jeszcze dziś potwierdziły MSZ, że nie mają nic przeciwko temu - zaznacza rzecznik MSZ.

Resort przypomina, że MSZ tuż po wydarzeniach 19 grudnia 2010 r. (rozpoczęcie fali masowych represji na Białorusi) zorganizował naradę międzyresortową z udziałem wszystkich polskich instytucji współpracujących z Białorusią, podczas której omówiono kwestie bezpieczeństwa. - Od tego czasu Ministerstwo wciąż podejmuje działania na rzecz bezpiecznego przepływu informacji nt. obywateli Białorusi. Po aresztowaniu A. Bialackiego Minister R. Sikorski w imieniu państwa polskiego przepraszał rodzinę Bialackich oraz przedstawicieli organizacji niezależnych - chociaż, o czym red. Gmyz nie pisze - z zaakceptowaniem białoruskiego wniosku prawnego dot. A. Bialackiego MSZ nie miał nic wspólnego (zrobiła to prokuratura) - tłumaczy rzecznik.

Dodaje, że red. Gmyz wie też dobrze, że to Polska najmocniej stara się o uwolnienie białoruskich więźniów politycznych i pomaga białoruskiemu społeczeństwu obywatelskiemu. - Wie o tym też białoruskie KGB, dlatego o szczegółach naszych starań z oczywistych powodów nie będziemy informować publicznie - podkreśla Bosacki.

Apeluje też do polskich mediów o zachowanie wstrzemięźliwości w upolitycznianiu sprawy polskiej pomocy dla społeczeństwa białoruskiego. - Publikacja red. Gmyza używająca groźnego sformułowania "kieszonkowe dla opozycjonistów" jest niestety przykładem odwrotnego, skrajnie nieodpowiedzialnego, podejścia - puentuje rzecznik MSZ.

Źródło artykułu:PAP
białoruśpitmsz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (40)