PolskaMorderstwo na fermie. Oskarżony usłyszał wyrok

Morderstwo na fermie. Oskarżony usłyszał wyrok

Jest decyzja Sądu Okręgowego w Kaliszu w sprawie 54-latka, który z zimną krwią zastrzelił swojego pracodawcę. - To człowiek wyjątkowo zdemoralizowany, dla którego życie ludzkie nie ma żadnej wartości - powiedział sędzia, uzasadniając wyrok.

Zastrzelił pracodawcę, chciał zabić jego żonę. Usłyszał wyrok
Zastrzelił pracodawcę, chciał zabić jego żonę. Usłyszał wyrok
Źródło zdjęć: © EASTNEWS | Piotr Kamionka
oprac. Ewa Walas

31.05.2021 17:38

W poniedziałek zapadł wyrok w sprawie 54-letniego Krzysztofa Kazanowskiego (wymiar sprawiedliwości wyraził zgodę na publikację jego danych). Sąd zdecydował o karze dożywocia dla mężczyzny.

- Należy podkreślić, że kara dożywotniego pozbawienia wolności jest swego rodzaju karą eliminacyjną, którą orzeka się za najcięższe przestępstwa – powiedział sędzia Andrzej Miller.

Sędzia podkreślił, że Kazanowski jest sprawcą zdemoralizowanym, który był już 15-krotnie karany, a w zakładach karnych spędził ponad 28 lat.

Zobacz też: Nowy wariant koronawirusa w Wietnamie. Polak zdradza szczegóły

Miller wskazał ponadto, że jego zdaniem 54-latek udowodnił, że życie ludzkie nie ma dla niego żadnej wartości. Z łatwością zdecydował się na zastrzelenie Piotra R., który pomógł mu, dając pracę i mieszkanie, gdy po raz kolejny opuścił więzienie.

Sędzia przypomniał też, że mężczyzna nie wyraził skruchy ani refleksji nad swoim postępowaniem.

- Trzeba zaakcentować ogrom zła, jakie wyrządził oskarżony, ponieważ pozbawił życia męża i ojca nieletnich córek - podkreślił sędzia Miller.

Morderstwo w Zadowicach

Poniedziałkowy wyrok to finał wydarzeń z 2 września 2019 r. w Zadowicach (woj. wielkopolskie). 34-letni Piotr R. kupił kilka miesięcy wcześniej fermę drobiu w tej miejscowości. Do pracy zatrudnił 54-letniego znajomego Krzysztofa Kazanowskiego i jego konkubinę.

Jak wyjaśniał w sądzie oskarżony: - Znaliśmy się od 7 lat. Żyliśmy w zgodzie. Mieliśmy do siebie zaufanie. Wiedziałem, gdzie trzyma broń i pieniądze.

Między znajomymi miały pojawić się jednak nieporozumienia. Zdaniem oskarżonego, były one wynikiem poniżania konkubiny przez właścicieli fermy.

2 września doszło do kolejnej awantury, a Kazanowski miał stracić panowanie nad sobą.

- Poszedłem do garażu i wróciłem do kurnika. Kiedy Piotrek zobaczył, co trzymam w ręku, zaczął biec w moim kierunku. Wystraszyłem się go, bo to rosły i wysportowany mężczyzna; zacząłem strzelać - twierdził.

Oskarżony przyznał, że wystrzelił cały magazynek, a kiedy pokrzywdzony upadł, zdjął mu z szyi łańcuch z krzyżem o wartości 17 tys. zł i uciekł z gospodarstwa. Biżuterię zdecydował się sprzedać, a 600 zł, które otrzymał w lombardzie, przeznaczył na podróż do innego miasta.

Policjanci zaczęli poszukiwania. Na stronie internetowej kaliskiej komendy policji opublikowano dane i wizerunek poszukiwanego. Zatrzymano go w pustostanie przy ulicy Parkowej w Kaliszu.

Mężczyzna chciał zabić też żonę pokrzywdzonego

Zdaniem śledczych, Kazanowski próbował też zabić żonę 34-latka, ale zacięła mu się broń. Miał też żądać wydania mu 120 tys. zł. Mężczyzna nie przyznał się do tych czynów.

Ponadto, zdaniem biegłej lekarki medycyny sądowej Iwony Wypychowskiej, wersja oskarżonego nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości.

- Oskarżony najpierw strzelił do Piotra R. z odległości kilku metrów, a następnie, gdy ten upadł, podszedł do niego i przyłożył broń do jego głowy, i strzelił - podkreślał sędzia Miller.

Wyrok jest nieprawomocny.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (2)