Monika Luft: znowu jestem mężatką
Wczoraj Monika Luft (39 l.) opowiadała nam o swoim pierwszym mężu
Krzysztofie (46 l.). Ale ani słowem nie wspomniała, że kogoś ma! A dziś zdradza, że jest już po ślubie. Cichym. Tak cichym, że byli na nim tylko państwo młodzi i świadkowie.
Fakt: Kiedy się pani ponownie zakochała?
Monika Luft: To był długi proces, a nie miłość od pierwszego wejrzenia. W moim wieku nie ulega się dziewczęcym fascynacjom. Przechodziliśmy bardzo powoli od przyjaźni i wzajemnego zaufania do coraz większej bliskości. Z Krzysztofem Dużyńskim (41 l.) poznaliśmy się w pracy. Któregoś dnia spotkaliśmy się, żeby omówić scenariusz. Szybko okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów.
Fakt: Jakie tym razem miała pani wymagania wobec mężczyzny?
Monika Luft: Oczekiwałam wrażliwości. Na sztukę, na świat, na drugiego człowieka. Przy kimś, kto potrafi być powiernikiem i umie dobrze doradzić, można się czuć bezpiecznie. Nie było mowy o uwodzeniu w stylu "skóra, fura i komóra", bo takie rzeczy nie robią na mnie wrażenia.
Fakt: Czy po rozwodzie nie miała pani mimo wszystko obaw przed wejściem w kolejny związek?
Monika Luft: Moje wątpliwości ani przez chwilę nie rozciągały się na cały męski ród. Nigdy nie odrzucałam możliwości wejścia w kolejny związek - jednak nie małżeński. Uważałam, że człowiek ma większy komfort, jeżli wie, że może po prostu spakować walizki i wyjść. W praktyce okazuje się, że jak już się razem mieszka, tych wspólnych spraw jest bardzo dużo i wcale nie jest to takie łatwe.
Fakt: A kiedy ślub?
Monika Luft: Hmm - jesteśmy po ślubie. Zabawne, że już kilka lat temu jeden z kolorowych tygodników zrobił z nas małżeństwo, choć wcale nie mieliśmy takich planów. Nawet nie byliśmy jeszcze parą.
Fakt: Co takiego przekonało panią jednak do małżeństwa?
Monika Luft: Kiedy prowadzi się wspólne życie, małżeństwo ułatwia wiele spraw. To była decyzja zdroworozsądkowa. Mimo to wiązała się z dużym wzruszeniem.
Fakt: Były szalone oświadczyny z pierścionkiem i bukietem róż?
Monika Luft: Uroczystych oświadczyn nie było, ale za to sama decyzja była dość szalona. Wymyśliliśmy sobie termin i żeby nie przepadł, musieliśmy zgromadzić wszystkie potrzebne dokumenty w jeden dzień. Stwierdziliśmy, że jeśli zrezygnujemy, to pewnie już tego nie zrobimy. Udało się.
Fakt: Było bardzo uroczyście?
Monika Luft: Ślub wzięliśmy w bardzo ścisłym gronie.
Fakt:Rodzinnym?
Monika Luft: Jeszcze ściślejszym. Byli tylko nasi świadkowie.
Fakt: Jak na tę nową sytuację zareagował syn?
Monika Luft: Dobrze. W końcu jest już dorosły. Dla niego było oczywiste, że któregoś dnia zarówno ja, jak i jego ojciec z kimś się zwiążemy. Przyjął to bardzo naturalnie. Sam zresztą ma już swoje życie i własne sprawy sercowe.
Fakt: Dopuszcza pani do siebie myśl, że jeszcze raz mogłaby zostać mamą?
Monika Luft: Chyba raczej nie, bo metryka i biologia są nieubłagane. Bałabym się komplikacji. Ale gdyby to się jednak zdarzyło, nie byłoby to dla mnie żadną tragedią. Wiem, jak to jest być bardzo młodą mamą. Dowiedziałabym się, jak to jest być mamą dojrzałą.
Rozmawiała Ewa Wąsikowska-Tomczyńska