MON tnie koszty. Nie będzie nowych maszyn, zostaną postsowieckie śmigłowce i czołgi
Zamiast kupować nowy sprzęt, Polska będzie remontować przestarzałe maszyny. Cięcia wydatków na modernizację armii wynikają z wysokich kosztów programu "Wisła" oraz tworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, a także ze wzrostu kursu dolara.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", wyższe niż pierwotnie zakładano wydatki zmusiły MON do zrezygnowania z wielu planowanych zakupów. Wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz zapowiedział, że polska armia nie otrzyma nowych śmigłowców wielozadaniowych. Wojsko będzie musiało zadowolić się wysłużonymi Mi-17 i Mi-8, które zaprojektowano jeszcze w latach 60. ubiegłego stulecia. Resort obrony zapowiada jednak prace nad "przedłużeniem możliwości ich działania" o kolejne 10 lat.
Budżet na modernizację floty śmigłowcowej ograniczono z 7,2 mld zł do 4,7 mld zł. Wycofane z użytku zostaną śmigłowce zwalczające okręty podwodne SH-2G. Wspomnianą decyzję podjęto z uwagi na brak wsparcia producenta, który nie jest w stanie zapewnić nowych części. W tym przypadku MON również postawiło na "sprawdzone" maszyny. Wojsko ma wyremontować Mi-14 oraz Mi-24, które służyły jeszcze 30 lat temu w Afganistanie.
Podobna strategia będzie dotyczyła czołgów. Jak donosi "GW", rząd zamierza zmodernizować poradzieckie T-72 i PT-91. Maszyny mają zostać wyposażone w słowacką lub ukraińską armatę, termowizję i nowocześniejsze pancerze.
Zobacz także: Jesteśmy bogatsi od Greków i niebawem przegonimy Portugalczyków
Cięcia dotkną również polską flotę, której nie zasilą nowe okręty podwodne. Niepewny jest również zakup systemu rakietowego Homar, gdyż w ubiegłym roku zerwano negocjacje z USA w sprawie jego pozyskania.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl