MON chciał walczyć z biurokracją, a wychodzi na odwrót
Szumnie zapowiadana likwidacja Agencji
Mienia Wojskowego będzie polegała na zmianie nazwy. Nie zmieni się nawet liczba etatów, za to w samym ministerstwie powstaną dwie instytucje do obsługi nowej agencji - pisze "Rzeczpospolita".
25.07.2008 | aktual.: 25.07.2008 01:58
W miejsce AMW miała powstać zupełnie nowa instytucja, która koordynowałaby cały system tzw. zakupów specjalnych dla wojska i innych służb. Miała być niezależna od MON.
"Rzeczpospolita" dotarła do projektu zmian. Z dokumentów wynika, że od stycznia 2009 r. AMW ma zastąpić Agencja Uzbrojenia, nadal kontrolowana przez resort. Zmieni się praktycznie tylko nazwa. Nowa instytucja będzie miała bardzo podobne kompetencje i zadania jak zlikwidowana. AU będzie finansowana w większości z budżetu państwa.
Nie zmieni się nawet liczba etatów. Teraz w AMW jest zatrudnionych ponad 400 osób. Tyle samo ma być w AU, z tym, że połowa etatów będzie tam zarezerwowana dla wojskowych.
Do obsługi nowej agencji powstaną dwie dodatkowe instytucje w MON: Biuro Analiz Rynku Uzbrojenia i Departament ds. Współpracy z Przemysłem. Zatem wbrew zapowiedziom szefów resortu obrony likwidacja AMW nie będzie krokiem w stronę szukania oszczędności, lecz przeciwnie, będzie generowała znacznie wyższe koszty. Wzrośnie tez liczba wojskowych biurokratów - podkreśla dziennik.