Mocne słowa pod adresem premier Beaty Szydło. "Chowa głowę w piasek. Czujemy się oszukani"
- Czujemy się przez Beatę Szydło oszukani. Gdyby pani premier miała odwagę, to już dawno temu by się z nami spotkała lub chociaż odpowiedziałaby na nasze listy i doprowadziła sprawę do końca. Tymczasem nie ma odwagi spojrzeć nam w oczy i chowa głowę w piasek. W przypadku innych kopalń potrafiła bardzo szybko reagować i dojść do porozumienia. W naszym przypadku wszystko stoi w miejscu, a my wciąż nie wiemy, co się stanie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Artur Banisz, przewodniczący "Solidarności" w kopalni Makoszowy.
05.09.2016 | aktual.: 05.09.2016 16:14
WP: W sobotę w Zabrzu odbył się wiec w obronie kopalni Makoszowy. Jaki był jego cel?
Artur Banisz (przewodniczący "Solidarności" w kopalni Makoszowy): Nasz wiec był pokojowy. Chcieliśmy przypomnieć rządowi polskiemu, że nasza kopalnia wciąż funkcjonuje i dalej może pracować oraz fedrować. Rządzący najwyraźniej o nas zapomnieli, więc w ten sposób chcieliśmy im się przypomnieć. Jest to ostatni duży zakład, który funkcjonuje w Zabrzu. Gdy on przestanie istnieć, to całe miasto stanie się jednym wielkim muzeum.
WP: Beata Szydło podczas kampanii wyborczej zarzucała ówczesnej premier Ewie Kopacz, że nie dotrzymuje obietnic dotyczących ratowania kopalni Makoszowy.
- Podczas kampanii wyborczej obecna pani premier potrafiła do nas przyjechać i naobiecywać nam wiele rzeczy. Zapewniała, że żadne kopalnie nie zostaną zamknięte. Mówiła wręcz, że zostaną otwarte kopalnie, które zamknięto za rządów PO-PSL. Tymczasem wszystko to były tylko puste słowa. Obecnie premier Beata Szydło nie odpowiada nawet na nasze pisma. A czekamy na to już ponad pół roku... Ciągle słyszymy tylko zapewnienia bez pokrycia, że premier o nas pamięta i interesuje się kopalnią. Ile można jednak tego słuchać? Premier już dawno powinna podjąć decyzję o wyjściu naszej kopalni ze Spółki Restrukturyzacji Kopalń. To pozwoliłoby nam normalnie funkcjonować.
WP: Podczas kampanii Beata Szydło grzmiała do Ewy Kopacz: "niech pani przyjedzie tutaj na Śląsk. Niech pani ma odwagę stanąć przed górnikami i powiedzieć, jakie są rzeczywiste intencje rządu PO i PSL w stosunku do branży górniczej i do rozwoju energetyki". Teraz sama do was nie przyjeżdża.
- Czujemy się oszukani. Gdyby pani premier miała odwagę, to już dawno temu by się z nami spotkała lub chociaż odpowiedziałaby na nasze listy i doprowadziła sprawę do końca. Tymczasem nie ma odwagi spojrzeć nam w oczy i chowa głowę w piasek. W przypadku innych kopalń potrafiła bardzo szybko reagować i dojść do porozumienia. W naszym przypadku wszystko stoi w miejscu, a my wciąż nie wiemy, co się stanie.
WP: Dlaczego w przypadku innych kopalń dało się szybko dojść do porozumienia, a z wami nie?
- To pytanie najlepiej byłoby zadać rządowi. W mojej opinii kopalnia Makoszowy jest zbyt mało polityczna. Wygląda na to, że nasi politycy mają zbyt małą siłę przebicia, by uratować zabrzańską kopalnię. Widać, że prezydent Małgorzata Mańka-Szulik ma niewiele do powiedzenia, dlatego pozostała nam już tylko walka związków zawodowych o nasze miejsca pracy.
WP: Co zamierzacie zrobić, jeżeli wasze apele będą nadal trafiały w próżnię?
- 12 września jest najbliższa sesja rady miasta Zabrze i tam najpierw skierujemy swoje kroki. Gdy w kopalni Makoszowy był wiec, to pani prezydent Mańka-Szulik wolała bawić się na dożynkach. Teraz będzie musiała nas wysłuchać. Jeżeli to nie poskutkuje, a rząd dalej będzie milczał, to pojedziemy odwiedzić premier Beatę Szydło w Warszawie lub do Brzeszcz, do wiceministra Grzegorza Tobiszowskiego.
WP: O jakiej skali protestów mówimy? Będziecie mogli liczyć na poparcie całej związkowej "Solidarności"?
- Przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda podczas spotkania z okazji podpisania Porozumień Jastrzębskich zapewnił, że związkowcy nie pozwolą na zamknięcie żadnej kopalni w Polsce. Dlatego mam nadzieję, że dotrzyma słowa i się za nami wstawi. Jeżeli dojdzie do protestów, to mam nadzieję, że będzie to protest całej "S".
WP: Jeżeli rząd nie odpowie na wasz sobotni apel, to kiedy można spodziewać się protestu?
- Żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Dużo zależy od spotkania na sesji rady miasta Zabrze i rozmów z panią prezydent. W międzyczasie czekamy na odpowiedź pani premier na nasz sobotni apel. Jeżeli będziemy jednak zmuszeni do protestu w Warszawie, to zapewne będzie on miał miejsce jeszcze w tym roku. My naprawdę nie możemy już dłużej czekać.