Mocne słowa nt. dzieci z in vitro. Ksiądz się z nich nie wycofuje
- Rozumiem ludzi, którzy nie mogą mieć dzieci, ale sam nie zdecydowałbym się na in vitro, gdybym był w ich sytuacji - stwierdził ks. prof. Franciszek Longchamps de Berier. Duchowny odradzałby zastosowanie tej metody każdemu, kto by go o to spytał.
- Zadaję pytanie: jakie są konsekwencje dotyczące natury, relacji z rodzicami i wreszcie tego, że człowiek stawia się w pozycji twórcy życia - kontynuował ks. Longchamps de Berier.
W niedawnym wywiadzie dla "Uważam Rze", ks. prof. Franciszkiem Longchamps de Berier stwierdził, że "są tacy lekarze, którzy po pierwszym spojrzeniu na twarz dziecka wiedzą już, że zostało poczęte z in vitro. Bo ma dotykową bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych".
Dziś w "Faktach po Faktach" ks. Longchamps de Bérier odnosił się do stwierdzeń, jakich użył w wywiadzie dla "Uważam Rze".
- Podstawowym problemem, przed którym stajemy, nie jest straszenie kogokolwiek czymkolwiek (metodą in vitro- red.) (...). Podstawowe pytanie dotyczy tego, czy nie robimy czegoś, czego natura nie wybaczy - powiedział ks. prof. Longchamps de Berier.
W jego opinii trzeba jednak mówić o tym, że w przypadku dzieci poczętych in vitro ryzyko wystąpienia wad genetycznych jest o 30 proc. większe niż w przypadku dzieci poczętych metodą naturalną.