Mnisi walczą o prawo do znaku towarowego "Shaolin"
Buddyjscy mnisi ze słynnego klasztoru Shaolin, którego tradycje sięgają VI wieku, rozpoczęli walkę o wyłączne prawo używania nazwy klasztoru jako znaku towarowego.
29.06.2004 | aktual.: 29.06.2004 14:22
Mistrzowie kung fu złożyli wnioski o rejestrację znaku towarowego "Shaolin" w ponad 80 państwach na całym świecie. Mnisi muszą się spieszyć, by oddalić groźbę przejęcia znaku przez konkurencję. Zdaniem chińskiej agencji prasowej Xinhua chętnych, którzy zachcą złożyć podobne wnioski może być nawet 120, więc walka o prawo do używania znaku będzie prawdopodobnie zażarta.
W samych Chinach zarejestrowano dotąd 54 podmioty gospodarcze, które mogą używać tego znaku towarowego. "Shaolin" to m.in. piwo, wino, papierosy, opony, meble i liczne hotele. Jednak żadna z firm używających znaku nie ma związku z klasztorem.
Kung fu i tradycje Shaolin są też inspiracją dla Hollywood. Na ten temat nakręcono setki filmów i wiele popularnych seriali telewizyjnych. Nazwa klasztoru stała się znana na całym świecie głównie dzięki filmom z Brucem Lee i Jackie Chanem.
Mnisi z Shaolin regularnie wyruszają na światowe tournee, w czasie którego prezentują swoje niezwykłe umiejętności, łączące sprawność fizyczną z harmonią ducha. Również dlatego mistrzom kung fu zależy na prawie do używania znaku. Istnieje bowiem obawa, że jeśli znak towarowy "Shaolin" w danym kraju będzie należał do kogoś innego, to pokaz mnichów ze słynnego klasztoru, mający w nazwie "shaolińskie kung fu", będzie nielegalny.