Mniejszości seksualne rozczarowane rządami PO. Sejm nadal przeciwny związkom partnerskim
Sejm obecnej kadencji nie zajmie się już kwestią legalizacji związków partnerskich. Podczas posiedzenia posłowie odrzucili wniosek Twojego Ruchu o włączenie projektu ustawy w tej sprawie do porządku obrad. 263 posłów zagłosowało przeciw, 123 - za, a 22 wstrzymało się od głosu. - Związki partnerskie mogą przyczynić się do spłycenia charakteru małżeństwa i tradycyjnej polskiej rodziny oraz uderzają w art. 18 Konstytucji RP - mówi WP posłanka Zjednoczonej Prawicy, Beata Kempa. - Wszyscy ludzie powinni mieć możliwość wejść w związek z bliską im osobą, niezależnie od płci, preferencji seksualnych czy politycznych - twierdzi niezależna posłanka Anna Grodzka.
Mimo kończącej się kadencji Sejmu, wynik głosowania wzbudził dużo emocji oraz falę krytyki środowisk lewicowych i homoseksualnych, które dały temu wyraz np. na Twitterze, gdzie swoją opinię wyraził m.in. Robert Biedroń oraz młoda posłanka Twojego Ruchu Daria Kwiatkowska.
Na Wiejskiej obecni byli również członkowie Kampanii Przeciw Homofobii, którzy zjawili się na galerii sejmowej w koszulkach z napisem “Za późno”. Na swojej stronie internetowej KPH wyraziła już swoją opinię na temat działań PO na rzecz osób homoseksualnych. "Platforma Obywatelska miała aż osiem lat na to, aby wprowadzić w Polsce związki partnerskie. Mimo to nie zrobiła nic. Wynik dzisiejszego głosowania (…) stanowi wyraźny sygnał dla elektoratu LGBT. Mamy już dość wodzenia nas za nos" – napisała prezes Agata Chaber .
PO zarzucane jest „skręcenie” w prawo. Posłowie tej partii byli najbardziej podzieleni – 75 zagłosowało za wprowadzeniem projektu do porządku obrad, zaś 91 przeciw. Warto nadmienić, że w Sejmie nie było 19 posłów tego ugrupowania, w tym premier Ewy Kopacz. Koalicjanci z PSL w zdecydowanej większości również byli przeciwko (23:5). Wszyscy deputowani Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczonej Prawicy byli przeciw, zaś posłowie partii lewicowych – Twojego Ruchu i SLD – wszyscy poparli wniosek ugrupowania Janusza Palikota.
- Tak naprawdę w tej kadencji Sejmu na to głosowanie było już za późno. Wiodące ugrupowania boją się poruszać tak drażliwej kwestii przed jesiennymi wyborami. Niestety tak wyglądało to przez całą obecną kadencję, a jest to błędne myślenie polityków, bo ilość osób popierająca związki partnerskie wzrasta. To nie tylko szansa dla tysięcy osób homoseksualnych, ale również dla par heteroseksualnych, które nie chcą zawierać związku małżeńskiego – zauważa posłanka Anna Grodzka, która poparła wniosek. –
- Rozczarowująca jest zwłaszcza postawa PO, która traci w ten sposób swój liberalny elektorat i zaprzecza systemowi wartości, który rzekomo prezentuje. Wszyscy ludzie powinni mieć możliwość wejść w związek z bliską im osobą, niezależnie od płci, preferencji seksualnych czy politycznych - dodała w rozmowie z WP.
Zupełnie odmienny pogląd na tę kwestię prezentuje posłanka Zjednoczonej Prawicy Beata Kempa. - Jestem osobą tolerancyjną i nikomu nie bronię żyć, jak mu się podoba. Natomiast naszemu państwu nie są potrzebne rozwiązania zaczerpnięte z zachodnich trendów. Polska powinna inwestować w instytucję rodziny, która była ostoją polskich wartości i tradycji w trudnych czasach, a jej wyrazem jest również małżeństwo. Związki partnerskie mogą przyczynić się do spłycenia charakteru małżeństwa i tradycyjnej polskiej rodziny oraz uderzają w art. 18 Konstytucji RP. W nowej konstytucji zamieściłabym definicję rodziny i wzmocniła wartość zarówno jej, jak i instytucji małżeństwa, co jest niezmiernie istotne w obliczu rosnącej emigracji i fatalnej demografii w naszym kraju – powiedziała Kempa WP.
Wprowadzenie do polskiego porządku prawnego związków partnerskich nieustannie dzieli nie tylko polityków, ale również społeczeństwo. Z przeprowadzonego na początku roku sondażu przez IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej” wynikało, że jedynie 35 proc. Polaków oczekuje uchwalenia przez sejm przepisów dotyczących związków partnerskich, obejmujących osoby homoseksualne. Natomiast 32 proc. badanych chce odrzucenia projektów dotyczących tej kwestii, a 28 proc. nie chce w ogóle by parlament się nią zajmował.
Choć projekt nie dotyczy wyłącznie osób homoseksualnych, to niewątpliwie temu środowisku najbardziej zależy na zmianach prawnych. Instytut Psychologii PAN przez trzy lata prowadził badania dotyczące jakości życia mniejszości seksualnych w Polsce. Ich wynik wskazuje, że w naszym kraju żyje około miliona osób homoseksualnych, z czego aż 50 tys. takich par wychowuje dzieci. Aż 65 proc. osób z takich związków mieszka razem, a 93 proc. planuje taki krok.
To nie pierwsza sytuacja w tej kadencji, kiedy sprawa związków partnerskich została odrzucona przez parlament. W styczniu 2013 roku Sejm odrzucił trzy projekty aktów prawnych, które miałyby je zalegalizować – złożone zarówno przez PO, SLD i Ruch Palikota. To wtedy Jarosław Gowin, który pełnił wówczas funkcję ministra sprawiedliwości, stwierdził, że w jego opinii wszystkie trzy projekty są sprzeczne z art. 18 Konstytucji RP.
Sytuacja powtórzyła się w maju tego roku – posłowie również sprzeciwili się włączeniu do porządku obrad projektu ustawy o związkach partnerskich autorstwa SLD. Zawierał on postanowienia przeznaczone zarówno dla osób homoseksualnych, jak i heteroseksualnych. Główne uprawnienia, które taka ustawa miała dać partnerom to: dziedziczenie po sobie, stworzenie wspólnoty majątkowej, wzajemne rozliczanie PIT-u. Swoje uprawnienia i zobowiązania mieliby spisywać w formie aktu notarialnego. Ówczesny marszałek sejmu – Radosław Sikorski za jedną z przyczyn odrzucenia wniosku podał właśnie przywileje podatkowe, które powinny być zarezerwowane dla rodzin.
Podobnie jak Beata Kempa, przeciwnicy związków partnerskich, jako podstawowych argumentów, używają niekonstytucyjności wprowadzenia takiej instytucji do polskiego porządku prawnego oraz uderzenia, w i tak słabnącą, wartość polskiej rodziny. Miałaby ona godzić w art. 18 Konstytucji RP, który brzmi: „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.”
Poglądu tego nie podziela jednak konstytucjonalista Uniwersytetu Warszawskiego dr Ryszard Piotrowski. - Ustawę zasadniczą i jej brzmienie, powinno się odczytywać zgodnie z jej preambułą, która wyraźnie mówi, że stosując konstytucję należy dbać o zachowanie przyrodzonej godności człowieka i jego prawa do wolności - wyjaśnia.
- Treść artykułu 18. mówiąca, że małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny znajduje się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej, nie wyklucza istnienia związków partnerskich na gruncie prawa polskiego, które mogą zostać wprowadzone przepisami ustawy. Konstytucja jest aktem, który ma dawać wolność, a związki partnerskie są instytucją, która tej wolności służy - powiedział w rozmowie z WP.
Kwestia legalizacji związków partnerskich będzie już prawdopodobnie materią prac kolejnej kadencji Sejmu. Wydaje się, że będzie to również jeden z ważnych tematów podczas jesiennej kampanii wyborczej.
Mateusz Cieślak, Wirtualna Polska