Mniej Amerykanów w Iraku?
Dowódcy amerykańscy w Iraku zapowiadają
znaczne zmniejszenie liczebności wojsk USA w tym kraju na początku
przyszłego roku w związku z postępami w zwalczaniu rebeliantów -
podał "New York Times".
11.04.2005 16:55
Powołując się na anonimowe źródła w Pentagonie dziennik pisze, że siły amerykańskie zostaną prawdopodobnie zredukowane do poziomu 105 tys. żołnierzy, czyli 13 brygad, z obecnych 142 tys., czyli 17 brygad.
Według dowódców siły rebeliantów liczą wciąż od 12 do 20 tys. ludzi, ale skuteczność ich działań wyraźnie maleje. O ile jeszcze bezpośrednio przed wyborami 30 stycznia notowano średnio do 140 ataków dziennie na wojska koalicji, to obecnie jest ich już tylko od 30 do 40 dziennie.
Tylko około połowy tych ataków powoduje straty w siłach koalicyjnych. W marcu zginęło w Iraku 36 amerykańskich żołnierzy - najmniejsza liczba od lutego 2004 r., kiedy zginęło 21 żołnierzy. Obecnie większość ataków kieruje się przeciw irackim cywilom lub siłom bezpieczeństwa.
W ostatnich tygodniach schwytano lub zabito wielu najbliższych współpracowników Abu Musaba al-Zarkawiego, jordańskiego ekstremisty islamskiego odpowiedzialnego m.in. za szereg porwań i brutalnych morderstw. Sam Zarkawi omal nie został aresztowany.
Większość rebeliantów - zdaniem dowódców - to Irakijczycy, ale wiele samobójczych ataków bombowych przeprowadzanych jest przez nieliczną grupę zagranicznych terrorystów nadal przedostających się do Iraku, głównie z Syrii.
Wojska koalicyjne rzadziej same prowadzą teraz operacje ofensywne przeciw rebeliantom, ponieważ główną energię kieruje się na szkolenie wojsk i policji irackiej. Ponad 2000 amerykańskich doradców wojskowych współpracuje bezpośrednio z siłami irackimi.
Dowódcy obawiają się m.in. że irackie siły bezpieczeństwa i nowy rząd iracki mogą być naszpikowane agentami sił rebelianckich, mimo skrupulatnego procesu selekcji.
Tomasz Zalewski