W wywiadzie dla niemieckiego tygodnika Der Spiegel, który cytują poniedziałkowe belgradzkie gazety, Marković powiedziała, że nie interesowała się tym, co generałowie Radovan Karadzić i Radko Mladić robili w Bośni i Hercegowinie.
Potwierdziła, że jej mąż Slobodan Miloszević nie zamierza angażować adwokatów, gdyż jest niewinny i nie potrzebuje obrońców. Swojego męża nazwała najbardziej kompetentnym świadkiem wydarzeń w Jugosławii na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat.
Oskarżyła przy tym państwa zachodnie, szczególnie Stany Zjednoczone o to, że pomagały separatystycznym i terrorystycznym ruchom w Kosowie, by doprowadzić do destabilizacji obecnej Jugosławii.
Mira Marković powiedziała też, że nikt nie wierzy w to, by ciała Albańczyków były przewożone z Kosowa do Serbii w celu zatarcia śladów domniemanych zbrodni. To są ciała leżące w ziemi od 100, 200 lat. To wszystko jest kłamstwem - stwierdziła żona Miloszevica.
Powiedziała również, że jej rodzinie stale się grozi i że boi się nowej władzy demokratycznej opozycji Serbii. (an)
