Miodowicz: grosza złamanego nie przekażę do sądu w Legnicy
Poseł PO Konstanty Miodowicz powiedział w Kielcach, że nie przekaże "grosza złamanego" Sądowi Okręgowemu w Legnicy, do którego przekazano jego pozew o naruszenie dóbr osobistych przez posła SLD Ryszarda Zbrzyznego. Zapowiedział, że będzie wnosił, by postępowanie toczyło się w Warszawie.
Miodowicz poczuł się urażony wypowiedzią Zbrzyznego z lipca 2004 roku i skierował przeciwko niemu pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie. W styczniu Zbrzyzny przesłał sprawę do rozpatrzenia Sądowi Okręgowemu w Legnicy, który wezwał Miodowicza do wniesienia opłaty w wysokości tysiąca złotych, aby mógł zostać wyznaczony termin procesu.
Postępowanie powinno toczyć się w Warszawie
Nie jestem sądowi żadnemu cokolwiek winien, uiszczenie stosownej opłaty leży w moim interesie, by rozpocząć przewód sądowy. Natomiast grosza złamanego nie przekażę do Sądu Okręgowego w Legnicy, ponieważ nie wyobrażam sobie, ze względu na rozliczne ograniczenia czasowe, bym realizował postępowanie sądowe z panem Zbrzyznym w Legnicy, z tej tylko racji, że w okolicach tego miasta pozwany zamieszkuje - powiedział dziennikarzom Miodowicz.
Oczekiwałbym raczej preferencji na rzecz pokrzywdzonego i będę wnosił, by - tak jak zamierzałem - stosowne postępowanie było realizowane przez Sąd Okręgowy w Warszawie. I kontestuję, w sposób formalny, decyzję tego sądu o przesłaniu, na co zezwala kodeks postępowania karnego, mojego pozwu do rozpatrzenia przez SO w Legnicy - oznajmił.
Miodowicz dodał, że nie kwestionuje kompetencji merytorycznych sądu w Legnicy, ale nie wyobraża sobie, przy takim nawale zadań różnego rodzaju, by musiał jeszcze doświadczać kontaktów z panem Zbrzyznym w sądzie odpowiednim do jego miejsca zamieszkania.
Zbrzyzny zakwestionował kandydaturę Miodowicza
Sprawa dotyczy wydarzeń, które miały miejsce w lipcu 2004 roku. 1 lipca poseł Zbrzyzny wysłał do marszałka Sejmu pismo, w którym zakwestionował kandydaturę Konstantego Miodowicza, do pracy w komisji śledczej ds. PKN Orlen. To co napisał w liście, powtórzył następnego dnia z trybuny sejmowej w trakcie debaty nad wyborem kandydatów do tej komisji.
Miodowicz napisał w pozwie, że Zbrzyzny naruszył jego dobra osobiste zarzucając mu nienależyty nadzór nad operacjami służb specjalnych przeciwko spółce J&S. Miało do tego dojść w latach 1990-1995, gdy Miodowicz był szefem kontrwywiadu UOP.
Ponadto poseł PO poczuł się dotknięty zarzutami Zbrzyznego, że poprzez podległe mu służby brał udział w inwigilacji partii politycznych i związków zawodowych oraz że ulokował w strukturach "Solidarności" swojego agenta. Zbrzyzny miał przy tym stwierdzić, że w związku z tym istnieją zastrzeżenia natury moralnej do kandydatury Miodowicza.
Poseł PO chce przeprosin i wpłaty na budowę muzeum
Po tych wypowiedziach Miodowicz skierował przeciwko Zbrzyznemu pozew o ochronę dóbr osobistych uznając, że zostało naruszone jego dobre imię i cześć. W pozwie poseł PO domaga się zamieszczenia w ogólnopolskim dzienniku przeprosin. Chce także, aby sąd zobowiązał Zbrzyznego do wpłaty 5 tys. zł na budowę Muzeum Powstania Warszawskiego.
Sprawa wpłynęła do Sądu Okręgowego w Warszawie już 15 lipca ubiegłego roku, ale dopiero w styczniu obecnego roku przekazano ją do Legnicy. Do zdarzeń doszło wprawdzie w Warszawie, ale pozwany mieszka w Lubinie, dlatego właściwym do rozstrzygania sprawy jest najbliższy Sąd Okręgowy, czyli w tym wypadku legnicki - wyjaśnił wtedy rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy Paweł Pratkowiecki.