Ministra "nie interesuje" ustawa zagrażająca internetowi
Sejmowa komisja kultury i środków przekazu zajmie się poprawkami Senatu do noweli ustawy o rtv. W czwartek posiedzenie komisji zostało przerwane, bo nie przybył na nie ani minister kultury i dziedzictwa narodowego, ani upoważniony przedstawiciel Senatu.
24.03.2011 | aktual.: 24.03.2011 12:52
- Poprawki Senatu mają ogromne znaczenie i wagę merytoryczną dla ustawy, która wyszła z Sejmu, a niestety nie było na sali ani upoważnionego przedstawiciela Senatu, który mógłby poprawki zgłosić, ani upoważnionego ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Mieliśmy do czynienia z partnerami na poziomie dyrektorów departamentu, a sprawa jest bardzo poważna - tłumaczyła po posiedzeniu komisji jej przewodnicząca Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO).
Zaznaczyła, że do komisji dotarła opinia Ministerstwa Spraw Zagranicznych, według której poprawki Senatu oznaczają niepełną implementację europejskiej dyrektywy audiowizualnej.
- Jeśli mam taką opinię z jednego z ministerstw, to chcę, żeby drugie ministerstwo się do tego odniosło. Projekt był rządowy i nie widzę powodu, żeby za jakieś zawirowania płacili posłowie - dodała posłanka.
Rzecznik Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Maciej Babczyński powiedział, że powodem nieobecności ministra był "brak sygnału z komisji, że będzie ona niezbędna". Jak powiedział, kolejny termin posiedzenia komisji został wyznaczony na piątek rano. Zaznaczył jednak, że do MKiDN nie dotarła jeszcze opinia resortu spraw zagranicznych na temat senackich poprawek do ustawy.
W ubiegłym tygodniu Senat zgłosił na wniosek senatorów PO poprawki do noweli ustawy medialnej, które usuwają z niej zapisy dotyczące usług medialnych na żądanie. Rozwiązanie to poparł podczas posiedzenia wyższej izby parlamentu minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski, który zapowiedział, że regulacje te zostaną wprowadzone kolejną nowelą.
Przeciw takiemu rozwiązaniu opowiedziała się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. W jej ocenie przyjęcie poprawek Senatu oznaczałoby niepełną implementację dyrektywy UE, z czym Polska jest spóźniona już ponad rok. Niewdrożenie dyrektywy grozi Polsce karami ze strony Komisji Europejskiej, stąd rządowy projekt jest rozpatrywany w trybie pilnym.
Nowelizacja, którą Sejm uchwalił na początku marca, przewidywała m.in. obowiązek rejestrowania w KRRiT treści audiowizualnych rozpowszechnianych wyłącznie w internecie. Według wielu ekspertów nowela wprowadza "cenzurę" i zagraża rozwojowi internetu w Polsce. Spotkała się również z krytyką internautów.