Ministerstwo Zdrowia zbywa nawet posłów PiS. "To bulwersujące"
Magda traciła słuch stopniowo. Nie uczyła się migowego, bo lekarze szybko podjęli decyzję o wszczepieniu implantu słuchu. Funkcjonowała normalnie. Nikt jej nie powiedział, że gdy zepsuje się jego mały element, na nowy będzie musiała czekać nawet latami. Przez ten czas nie usłyszy żadnego dźwięku.
15.03.2017 | aktual.: 15.03.2017 16:22
Od reszty odróżnia ich cielista blaszka przytwierdzona do czaszki tuż nad uchem. Impuls wysyłany z malutkiego, zewnętrznego procesora dociera wprost do mózgu. Gdy ulegnie zniszczeniu, by móc odzyskać swoje życie, będą musieli ustawić się w długiej kolejce. I czekać miesiącami. A nawet latami.
W takiej sytuacji, prędzej czy później, znajdzie się przynajmniej 9 tys. Polaków rocznie, którzy korzystają z implantów słuchu. Nowy procesor, pozwalający słyszeć, mają prawo wymienić dopiero wtedy, gdy ten, który mają obecnie, nie działa prawidłowo lub jest całkowicie zużyty. Jeśli do tego dojdzie, z minuty na minutę przestaną słyszeć. O Sprawie pisaliśmy TUTAJ
Bez wyjaśnienia
- Trwają prace nad wprowadzeniem zmian systemowych w ochronie zdrowia - po opublikowaniu artykułu poinformowało Wirtualną Polskę Ministerstwo Zdrowia. Jednak do tej pory nic się nie zmieniło. Kolejki wciąż nie maleją.
Pod koniec ubiegłego roku Stowarzyszenie "Słyszeć bez granic", w imieniu użytkowników implantów słuchowych przekazało NFZ oraz Ministerstwu Zdrowia 247 bardzo osobistych listów, napisanych przez pacjentów z implantami, ich rodziny i przyjaciół z prośbą o pomoc. - Równolegle wysłaliśmy do wszystkich posłów informację o tych problemach i prośbę o interwencję - mówi Wirtualnej Polsce Jakub Paluszkiewicz ze Stowarzyszenia. Zareagowali zarówno posłowie PiS jak i PO. 49 posłów na Sejm RP złożyło w tej sprawie interpelacje lub zapytania poselskie, adresowane do Ministra Zdrowia. Jednak MZ zignorowało obie strony.
Resort zdrowia na niemal wszystkie pytania posłów (a dotyczyły różnych aspektów implantacji i organizacji finansowania) odpowiedziało tym samym, ujednoliconym stanowiskiem. W gruncie rzeczy nie wyjaśniającym niczego.
Ponad 9 tys. pacjentów
"Ze względu na powracający temat braku wydzielonego świadczenia dedykowanego wymianie procesorów, uprzejmie wyjaśniam, iż w Ministerstwie Zdrowia zostaną podjęte prace mające na celu określenie warunków realizacji przedmiotowego świadczenia. Jednocześnie należy zaznaczyć, iż Narodowy Fundusz Zdrowia prowadzi wstępne prace, mające na celu określenie zasad postępowania w sytuacji, gdy konieczna jest wymiana procesora" - czytamy we fragmencie odpowiedzi.
Ministerstwo Zdrowia unika w odpowiedzi jednoznacznego stwierdzenia, że przeznaczane na program implantacji środki są niewystarczające i mimo posiadania zaplecza administracyjnego i statystycznego, unika podawania danych, które pokazywałyby rzeczywistą skalę problemu. A pacjentów korzystających z implantów słuchu, jest w Polsce około 9 tys. I wciąż ich przybywa.
To, co daje NFZ, to zaledwie 1/4 potrzebnych środków. To oznacza, że jeśli w danym roku dla 3/4 pacjentów pieniędzy nie wystarczy, zostaną wpisani na długą listę. I tak co roku kolejka po procesory wciąż się wydłuża. - Sytuacja jest przerażająca - mówi Jakub Paluszkiewicz.
"To bulwersujące"
Stowarzyszenie „Słyszeć bez granic” postanowiło wyręczyć urzędników Ministerstwa Zdrowia i posłom, którzy nie doczekali się konkretnych odpowiedzi na swoje pytania, przesłało liczby i informacje pominięte w odpowiedziach MZ na interpelacje.
- To bulwersujące. Urzędniczy aparat lekceważy nie tylko pacjentów, ale i przedstawicieli Sejmu, czyli najważniejszego organu władzy w Polsce. I nie ma znaczenia, czy chodzi o polityków partii rządzącej, czy opozycji. Najwyraźniej Ministerstwo Zdrowia liczy na to, że pominięcie niewygodnych pytań i ogólnikowa odpowiedź sprawi, że posłowie się odczepią - mówi Sylwia Gajos ze Stowarzyszenia "Słyszeć bez granic".