Minister kupuje luksusowe vany

Skandal! Urzędnicy ministra sprawiedliwości właśnie kupują sobie luksusowe vany po 150 tys. zł każdy. Choć w polskich sądach akta gniją w kartonach, a ze ściań odpada farba, minister sprawiedliwości Marek Sadowski i jego urzędnicy kupują sobie właśnie nowe wozy. I to nie byle jakie - prawdopodobnie będą to superluksusowe vany Chrysler Voyager lub Citroen C8.

18.06.2004 | aktual.: 18.06.2004 07:13

Z pozoru sprawa wygląda niewinnie. Ministerstwo rozpisało przetarg na 42 nowe auta, w tym 11 większych vanów. Problem w tym, że nie będą to zwykłe samochody, a luksusowe, wielkie wozy warte 150 tys. zł każdy. Razem nowe pojazdy będą kosztować nas, podatników, ok. 3 mln zł. Urzędnicy resortu sprawiedliwości nie chcą jeździć byle autami. I dokładnie wiedzą, czego chcą. W warunkach przetargu zażyczyli sobie, by kupowane auta osobowe miały przyciemniane szyby, elektrycznie sterowane szyby boczne, radiootwarzacze z antenami i głośnikami oraz, uwaga, cyfrowe zegary! No i moc. Silnik musi mieć co najmniej 100 koni mechanicznych.

- Czy oni będą jeździć na wyścigi tymi samochodami? - kręci głową Michał Skolimowski, specjalista z firmy Renault Polska. Ale auta osobowe to pestka w porównaniu do dużych vanów. Warunki opisano tak, że spełniają je jedynie dwa auta. I to nie byle jakie. - Taki przetarg mogą wygrać tylko dwa modele: Chrysler Voyager i Citroen C8. Za taki samochód trzeba zapłacić ok. 150 tys. zł w podstawowych wersjach - mówi nam Skolimowski.

Chrysler Voyager to jedna z legend motoryzacji. Choć wygląda jak duży samochód dostawczy, jest luksusowym autem przeznaczonym do bardzo długich podróży. Ma siedem komfortowych siedzeń. Aby nie męczyć pasażerow, boczne suwane drzwi otwierają za nich silniczki elektryczne. Wszystkie trzy rzędy siedzeń mają specjalne powietrzne poduszki-kurtyny, rozpinające się na całej długości vana. Inna, specjalna poduszka chroni też nogi. Za dopłatą w samochodach montuje się też odtwarzacz DVD pod sufitem, by pasażerom nie nudziły się długie podróże. Czy urzędnicy zażyczą sobie DVD, nie wiadomo.

Ponieważ są to auta luksusowe, lista opcji jest niezwykle długa. A cena auta może wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent.

Pół roku temu do oszczędzania na samochodach wzywał rządowych urzędników minister Jerzy Hausner. Mieli mniej jeździć, a przede wszystkim, nie kupować nowych aut. Okazało się jednak, że urzędnicy resortu sprawiedliwości mają wicepremiera w nosie.

O to, dlaczego urzędnikom potrzebne są tak luksusowe wozy, usiłowaliśmy dopytać w ministerstwie. I nagle okazało się, że nikt nic nie wie. - Nie potrafię odpowiedzieć, ja tylko organizuję przetarg - tłumaczy Mariusz Kramarczuk, naczelnik wydziału zamówień publicznych w Ministerstwie Sprawiedliwości. Nie wie tego także Krzysztof Kaczkan, naczelnik wydziału transportu w resorcie. Potwierdza jedynie, że część vanów zostanie w Warszawie. Do dyspozycji ministra i jego urzędników.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)