Minister chce skazać ich na śmierć. Leki zdrożeją z 3 zł do tysiąca
Nowe ceny leków dla osób po przeszczepach zdrożały z 3,20 zł nawet na 1327,15 zł. Wielu pacjentów nie będzie na nie stać, a zamienniki u niektórych wywołują pogorszenie stanu zdrowia. Nieprzyjmowanie leków może nawet grozić śmiercią. Wzburzeni pacjenci protestowali dziś pod Sejmem. Wirtualna Polska rozmawiała z jednym z uczestników.
Nina Harbuz, Wirtualna Polska: Dużo ludzi przyszło na protest przed Sejmem?
Tomasz Samborski z My przed/po transplantacji – Ruch na Rzecz Pacjentów: Jestem mile zaskoczyny, bo z całej Polski przyjechało około 150 - 200 osób, a jesteśmy bardzo nieliczną grupą pacjentów. Jest nas w sumie około 15 tysięcy, niektórzy leżą w szpitalach, więc siłą rzeczy nie mogliby dotrzeć do Warszawy. Przyszli nas wspierać politycy Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Ludzie są wściekli, krzyczą, że jeśli Ministerstwo Zdrowia nie przywróci starych cen leków immunopresyjnych, czyli tych, które przyjmują pacjenci po przeszczepach, zjadą do Warszawy jak górnicy i zaczną palić opony.
24 kwietnia na stronie Ministerstwa Zdrowia ukazała się nowa lista leków refundowanych wraz z podanymi cenami a kilka dni później, lista zamienników. Co najbardziej pana zaniepokoiło?
Najpierw ceny nowych leków, a potem same zamienniki. Wraz z innymi zacząłem szukać informacji o nich, jaki mają skład, jak je stosować, skąd pochodzą. I nic, żadnego śladu. Nawet opakowania nie znaleźliśmy, żeby wiedzieć jak wygląda. Pytałem lekarzy - też nigdy nie słyszeli o tych medykamentach. Zamienniki teoretycznie powinny być dostępne w aptekach od 1 maja, czyli od momentu kiedy zaczęła obowiazywać zmieniona lista leków refundowanych. Byłem wczoraj w aptece i ich nie było. Widnieją co prawda w bazie leków, ale nie ma ich jeszcze w hurtowniach, więc nie da się ich zamówić. Mają status leków niedostęonych. Gdybym wczoraj chciał kupić zamiennik mojego leku, to nie dostałbym go i musiałbym zapłacić za ten, który brałem dotychczas, a jest droższy o 300 proc. Nie wszystkich stać na taką podwyżkę, tym bardziej, że większośc pacjentów bierze po dwa leki immunopresyjne.
A jeśli kogoś nie stać na lek w nowej cenie, nie ma zapasów starego, a w aptece zamienniki nie są jeszcze dostępne, to z jakimi konsekwencjami może się to wiązać?
Tych leków nie można przestać brać nawet na jeden dzień, o kilku dobach nie wspominajac. Pacjenci, którzy je przyjmują mają wyznaczone konkretne pory ich zażywania. Ja mój preparat łykam 3 razy dziennie, co 8 godzin. To są leki, które utrzymują przeszczepiony narząd w prawidłowym funkcjonowaniu, bez nich on nie funkcjonuje. Długotrwałe zaprzestanie przyjmowania leków immunopresyjnych może skutkować śmiercią, jeśli przeszczepiana była np. wątroba, serce czy płuco. Proszę pamiętać, że to nie są organy dostępne od ręki i nie można zrobić przeszczepu w dowolnym momencie.
A czy rozpoczęcie przyjmowania zamiennika wiąże się z jakimś ryzykiem?
Na przełomie 2015 i 2016 roku kiedy temperaturę podniosła pierwsza afera lekowa, bo tak ją nazywam, miałem taką próbę. Wówczas mój lek także zdrożał. Zacząłem przyjmować zamiennik, który był dobrze znany lekarzom, ale niestety próba nie powiodła się. Po miesiącu czułem się znacznie gorzej i miałem fatalne wyniki badań. Lekarz zalecił natychmiast odstawić środek i wrócić do starego. Dlatego drugi raz nie zdecydowałbym się na próbę zmiany leku, bo to za każdym razem jest loteria, a cena za podjęcie ryzyka jest zbyt wysoka. Poza tym, dla osób, które mieszkają zdala od ośrodka, w którym są leczone, próba wprowadzenia zamiennika wiąże się z koniecznością położenia się do szpitala, czyli nieobecnością w pracy. Nie da się tego uniknąć, ponieważ pacjent, któremu wprowadza się nowy lek musi być monitorowany i badany cały czas, najrzadziej co kilka dni a też nie każdego stać na podróże co chwila.
Ceny leków wzrosły dramatycznie, z kilku złotych do ponad tysiąca, w niektórych przypadkach. Wszystkie dostępne na polskim rynku leki dla pacjentów po przeszczepach mają przypisane zamienniki?
Nie wszystkie. Nie wprowadzono zamiennika na lek dla dzieci, którego cena znacznie wzrosła . Matka, której dziecko jest po przeszczepie, powiedziała, że nie stać jej już na ten środek i jej maluch leży obecnie w szpitalu, gdzie za lek nie musi płacić. Efekt tego może być taki, że więcej rodziców wpadnie na ten pomysł i dzieci większość swojego życia zaczną spędzać w szpitalach zamiast w domu, szkole i z rówieśnikami. Poza tym dorośli pacjenci, u których nie przyjmą się zamienniki,a których nie będzie stać na kupowanie leków w nowych cenach, również trafią do szpitala. Zdaje mi się, że Ministerstwo Zdrowia chciało na nas oszczędzić, tylko ktoś nie policzył, że finalnie budżet państwa zapłaci za to znacznie więcej, bo ludzie zrobią wszystko, żeby ratować swoje zdrowie i życie.