"Minimum 500 podpisów". Ujawniamy instrukcję z Lasów Państwowych w sprawie ustawy Solidarnej Polski

Lasy Państwowe, instytucja pod politycznym wpływem Solidarnej Polski, angażuje leśników do zbierania podpisów pod inicjatywą ziobrystów "W obronie polskich lasów". Jak ujawniamy w Wirtualnej Polsce, na Dolnym Śląsku władze Lasów Państwowych sugerowały minimalną liczbę podpisów na pracownika. Leśnicy obawiają się, że sprzeciw może wiązać się z konsekwencjami.

W poniedziałek politycy Solidarnej Polski zainicjowali zbiórkę podpisów pod projektem "W obronie polskich lasów"
W poniedziałek politycy Solidarnej Polski zainicjowali zbiórkę podpisów pod projektem "W obronie polskich lasów"
Źródło zdjęć: © PAP, WP | Darek Delmanowicz
Patryk Michalski

05.04.2023 16:17

Politycy Solidarnej Polski w poniedziałek hucznie ogłosili, że zaczynają zbiórkę podpisów pod projektem ustawy "W obronie polskich lasów". Choć posłowie mogliby go złożyć w Sejmie jako własną inicjatywę, zdecydowali się na tak zwany "projekt obywatelski". Obywatelski z nazwy, bo w rzeczywistości wykorzystują wszelkie narzędzia polityczne i instytucje, na które mają wpływ, by zgromadzić co najmniej 100 000 podpisów. O sposobach wykorzystywania instytucji piszemy szczegółowo w dalszej części tekstu.

Jaki jest cel takiego zabiegu? W ubiegłym tygodniu - w nieoficjalnych rozmowach z Wirtualną Polską - politycy Solidarnej Polski podkreślali, że zbiórka podpisów ma zmobilizować struktury partyjne i sprawdzić, czy działacze są w stanie sprawnie przeprowadzić taką akcję. To próba sił i rozgrzewka na wypadek, gdyby ziobryści byli skazani na samodzielny start w wyborach parlamentarnych. Choć na razie obóz władzy zakłada, że najbardziej prawdopodobny będzie wspólny start z list PiS.

"Obywatelska akcja" jest więc pretekstem, a w dodatku wpisuje się w kampanię Solidarnej Polski, która swoim pomysłem uderza w Unię Europejską. Partia Zbigniewa Ziobry chce, by wyłącznie rząd mógł decydować o lasach i jego zasobach. Dyskusja toczy się w tle propozycji zmian traktatowych, które miałyby przenieść leśnictwo z kompetencji krajowych do wspólnych Unii Europejskiej. Pozytywną opinię w tej sprawie wydała Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego Parlamentu Europejskiego, ale żeby zmiana weszła w życie, konieczna jest zgoda wszystkich krajów członkowskich.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Osobiste zaangażowanie nadleśniczych"

W zbiórkę podpisów angażują się nie tylko politycy Solidarnej Polski, ale również pracownicy instytucji, na który polityczny wpływ ma ta partia. Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że dyrektorzy regionalnych ośrodków Lasów Państwowych, niemal w całej Polsce, oczekiwali od swoich pracowników aktywności w tej sprawie. Pisemnie lub ustnie podkreślali, że to sprawa priorytetowa. Wielu leśników uważa, że to niedopuszczalny nacisk polityczny w ich pracę.

Pełniący obowiązki dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu Tadeusz Łozowski wysłał w poniedziałek oficjalne pismo mobilizacyjne, które poniżej ujawniamy w całości. Trafiło ono do wszystkich nadleśniczych w regionie, czyli ponad trzydziestu jednostek. Według sugestii każda z nich powinna zebrać co najmniej pół tysiąca podpisów. Dzięki temu mógłby pochwalić się przełożonym, że zebrał ponad 16 000 podpisów, czyli 16 proc. wszystkich wymaganych przy projekcie obywatelskim. Było to już kolejne pismo w tej sprawie kierowane do podwładnych.

Pismo p.o. dyrektora RDLP we Wrocławiu Tadeusza Łozowskiego do nadleśnictw na terenie Dolnego Śląska
Pismo p.o. dyrektora RDLP we Wrocławiu Tadeusza Łozowskiego do nadleśnictw na terenie Dolnego Śląska © Wirtualna Polska | WP

"Proszę Panie i Panów Nadleśniczych o osobiste zaangażowanie w zbieranie podpisów. Niech ambicją w każdej jednostce będzie zebranie minimum 500 podpisów. To tylko po jednej liście na pracownika. To nasza wspólna sprawa. SZCZĘŚĆ BOŻE I DARZ BÓR. Z poważaniem Tadeusz Łozowski p.o. Dyrektor RDLP we Wrocławiu /podpisano kwalifikowanym podpisem elektronicznym" – czytamy w oficjalnym piśmie.

Lasy Państwowe Solidarnej Polski

Tadeusz Łozowski to radny PiS w powiecie karkonoskim. W promowanie akcji Solidarnej Polski zaangażował się wcześniej. Już w piątek rozesłał pismo do nadleśnictw, w którym pisał, że "sprawa ma istotny wpływ na dalsze niezakłócone działanie Lasów Państwowych". Wskazał również, że podpisy mają wrócić do 6 kwietnia. Następnie we Wrocławiu u boku europoseł Beaty Kempy kolejny raz apelował o wsparcie inicjatywy. – Lasy, żeby były wolne, dostępne dla społeczeństwa, muszą aktywnie sprzeciwić się pomysłom, płynącym z Brukseli – mówił na konferencji prasowej.

Przypadek zaangażowania Łozowskiego nie jest odosobniony, bo Lasy Państwowe stały się instytucją niemal całkowicie zależną od Solidarnej Polski. Jej władze przestały to nawet ukrywać. 22 marca Józef Kubica, dyrektor generalny Lasów Państwowych wprost wyraził swoje poparcie dla partii Zbigniewa Ziobry. "Jesteśmy gotowi, żeby wygrać tę batalię", "polska prawica pokaże swoją wielką moc" - mówił w obecności polityków Solidarnej Polski: m.in. Edwarda Siarki, wiceministra klimatu i środowiska odpowiedzialnego za lasy oraz Michała Wosia, wiceministra sprawiedliwości.

W zbiórkę podpisów angażują się również myśliwi z Polskiego Związku Łowieckiego. Na swojej stronie internetowej napisali wprost: "Unia Europejska chce odebrać Polsce prawo do zarządzania polskimi lasami i zakazać wstępu do co trzeciego lasu w kraju. Nie ma to naszej zgody! Dlatego musimy obronić nasze lasy". Na tym jednak nie koniec, jak informuje "Gazeta Wyborcza" do składania podpisów zachęcają również niektórzy księża. Przykładem jest parafia św. Jana Chrzciciela w Obrytem, która była beneficjentem w kontrowersyjnym konkursie "Drewno jest z lasu". Lasy Państwowe rozdały łącznie w grantach ponad 10,5 mln zł.

Sprzeciw leśników

Tak otwarte zaangażowanie Lasów Państwowych w partyjną inicjatywę, budzi sprzeciw leśników. Dowodem jest pismo Zbigniewa Czeryby, przewodniczącego Związku Leśników w RP z regionu dolnośląskiego. W piśmie oczekiwał deklaracji, że osoby, które nie podpiszą list poparcia, nie będą mieć z tego powodu kłopotów. "Zdajemy sobie sprawę z zagrożeń, jakie istnieją i narastają w stosunku do naszej instytucji, ale uważamy, że pracownicy LP nie powinni być zmuszani do politycznego zajmowania stanowiska w jakiejkolwiek sprawie".

24 marca Związek przyjął uchwały, w których podkreśla swoją bezstronność polityczną. "My, Członkowie ZLP w RP jednoznacznie i stanowczo sprzeciwiamy się uwikłaniu nas w deklaracje polityczne przedwyborcze. Jesteśmy, byliśmy i będziemy związkiem zawodowym zrzeszającym ludzi o różnym światopoglądzie i rozmaitych poglądach politycznych" – czytamy w uchwale nr 5.

Z kolei w uchwale nr 6 Związek Leśników Polskich przedstawił apel do wszystkich partii politycznych o: "Niepodejmowanie prób upolitycznienia Lasów Państwowych. Niewykorzystywanie pracowników Lasów Państwowych w bieżących sporach politycznych. Wypracowanie ponad podziałami spójnej wizji przyszłości Lasów Państwowych w celu dostępności surowca drzewnego przy jednoczesnym zachowaniu walorów polskiej przyrody".

Ludzie Mateckiego w cieniu akcji

Komitet "W obronie polskich lasów" został zarejestrowany w Szczecinie przy ul. Gabriela Narutowicza 6/U1. Nie jest to przypadkowe miejsce. Dziennikarze oko.press zwrócili uwagę, że identyczny adres miał komitet, który zbierał podpisy pod wcześniejszą inicjatywą Solidarnej Polski "W obronie chrześcijan".

Pełnomocnikiem komitetu był wówczas Mateusz Wagemann, wicewojewoda zachodniopomorski z Solidarnej Polski. Do niedawna pod tym samym adresem mieściła się jego kancelaria. "W tym samym miejscu urzęduje również Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia, organizacja, do której płyną miliony złotych z Funduszu Sprawiedliwości kontrolowanego przez Ziobrę. Za te pieniądze stowarzyszenie m.in. prowadzi lokalny portal informacyjny, na którym promuje pomysły i polityków Solidarnej Polski na czele z Dariuszem Mateckim – szefem Solidarnej Polski w Zachodniopomorskiem" – zwraca uwagę portal.

W pytaniach do rzecznika Lasów Państwowych zapytaliśmy m.in. o to, dlaczego przedstawiciele instytucji proszą nadleśniczych o osobiste zaangażowanie w zbieranie podpisów i mobilizują, żeby każda z jednostek np. w województwie dolnośląskim zebrała minimum 500 podpisów. Zapytaliśmy również, czy za odmowę zbierania podpisów pracownikom grożą konsekwencje.

"Akcja zbierania podpisów pod projektem społecznej inicjatywy ustawodawczej jest całkowicie dobrowolna. Nikt z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych nie wydawał żadnego polecenia w tym zakresie" - napisał w ogólnej odpowiedzi Michał Gzowski, rzecznik Lasów Państwowych.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1084)