Miłość w czasach pryncypialnych
W 5 r. n.e., czyli równo dwa tysiące lat temu, Owidiusz, autor „Sztuki kochania”, wydał „Metamorfozy”. To do dziś jedno z najważniejszych źródeł wiedzy o mitach greckich i rzymskich. Twórcę spotkał jednak smutny los – został wygnany z Rzymu. Ciągle trwają spory – właściwie za co?
21.12.2005 | aktual.: 21.12.2005 08:55
Rzym rozciągał skrzydła nad całym ówczesnym światem, a piszemy o najciekawszym okresie rzymskiej historii; po wojnach i rewolucji następuje pokój, republika zamienia się w cesarstwo, cesarz Oktawian przyjmuje imię boskiego Augusta, literatura łacińska płodzi największe dzieła, poeci boskiego cesarza światowego imperium mają zdobyć nieśmiertelność. Owidiusz był najmłodszym w gronie poetów augustiańskich (Propercjusz, Tibullus, Wergiliusz, Horacy).
Publius Ovidius Naso urodził się w Sulmo (dziś Sulmona) w 43 r. p.n.e. i był przedstawicielem nowego pokolenia, które nie pamiętało już okrucieństw z czasów wojen domowych. Może dlatego w wierszach nie podejmuje wątków patriotycznych jak Wergiliusz w „Eneidzie”. Powiedzieć, że skupia się na tematyce erotycznej, to za mało. Pierwsze jego wiersze, „Amores”, „Miłostki”, nawet parodiują obywatelskie zaangażowanie. Owid porównuje kochanka do żołnierza na wojnie: „Taktycy zalecają atak nocny/użycie włóczni, zaskoczenie śpiącego wroga... /Kochankowie też tego używają/– wykorzystując, że mąż śpi, wbijają się twardo...”.
Miłość jest dla Owidiusza po prostu radością, zabawą, ale bardziej niż u Horacego, gdyż Owidiusz poświęca się tej grze całkowicie, angażuje czas i nie szczędzi wysiłku. Pisze „traktat dydaktyczny poświęcony grze miłosnej” (określenie angielskiego filologa klasycznego Lyne’a). To „Ars Amatoria”, „Sztuka kochania”, po raz pierwszy wydana ok. 9 r. p.n.e. Jego powiedzenia, dowcipy i aluzje krążą po całym eleganckim Rzymie, zabawiano się nimi podczas uczt. Prywatne życie Owidiusza było przedmiotem plotek.
On sam, bardzo z tego dumny, chełpił się, że popularność toruje mu drogę do dam z wyższych sfer. Używał życia i nie chciał angażować się w politykę. Nie chciał oddać talentu na usługi Augusta i jego ideologii, jak zrobili to Wergiliusz i Horacy. Był dandysem tamtych czasów.
Kochanek wydany katu
Co trzeba wiedzieć o starożytnym Rzymie? Między epoką Cycerona a wiekiem Antoninów (II–I w. p.n.e. – I–II w. n.e.) zachodzi wielki, ale mało znany proces: metamorfoza stosunków małżeńskich i obyczajowości seksualnej; na jej końcu pogańska moralność seksualna okazuje się identyczna z nadchodzącą chrześcijańską moralnością małżeńską. Zjawisko to zachodzi niezależnie od wszelkiego wpływu chrześcijaństwa – twierdzi włoski autorytet Paul Veyne. Z początku swoboda obyczajów jest nawet większa niż w libertyńskim XVIII w. Od kobiet wymaga się tylko, by miały dzieci; damy najswobodniejsze los obdarza również licznym potomstwem. Zresztą mężowie chętnie pożyczają sobie żony szczególnie płodne. Istnieje też namiętność miłosna, żywiołowa, lecz i wykoncypowana, ujęta w ramy planu; przykładem tej konceptualizacji jest historia miłości Antoniusza i Kleopatry: kochankowie zmierzają do zbudowania całej wielkiej politycznej intrygi.
Wiek Augusta był też metamorfozą republiki w cesarstwo, jego reformy pilnie studiował Monteskiusz w „Rozważaniach nad przyczynami wielkości Rzymian...”. August nie zmierzał jedynie do utrzymania władzy; w istocie chciał przebudować całe społeczeństwo. Na przykład uznał, że senatorowie rzymscy powinni żyć na odpowiednim poziomie, wprowadził próg majątkowy i zachęcał młode pokolenie do interesowania się sprawami publicznymi. Walczył również z bezdzietnością arystokracji, choć sam nie mógł w tym względzie świecić przykładem, miał tylko jedną córkę, Julię, a żona Liwia była bezpłodna. Przynajmniej więc starał się, by małżeństwo imperatora stanowiło wzór cnót.
Oficjalna propaganda cesarska – objaśnia kustosz Luwru Georges Petit – głosiła pochwałę małżeństwa i tradycyjnych cnót małżeńskich: wierności, czystości, skromności. Państwo promowało rodzinę. Ojcowie dwojga przynajmniej dzieci lub więcej zyskali pierwszeństwo przy kandydowaniu na urzędy; kawalerów i bezdzietnych gnębiono podatkami, a ich prawo do dziedziczenia majątku było ograniczone. Cesarz ingerował nawet w szczegóły: na forum i w teatrze każdy miał stosowny sektor, samotni uwodziciele nie mogli wchodzić na miejsca zarezerwowane dla samotnych kobiet. Cesarz – inspirator i prawodawca chciał więc naprawić obyczaje, lecz zapewne bardziej miał na względzie politykę pronatalistyczną, z którą zderza się zepsucie wśród arystokracji. August ze szczególną surowością zwalcza cudzołóstwo, wydaje drakońskie prawa i nie waha się karać możnych i bliskich, wszak ryba psuje się od głowy. Jego własna córka Julia, która zdradza kolejnych mężów, zostaje wygnana z Rzymu i zesłana na odległą wyspę (2 r. p.n.e.), jej
kochankiem zajmie się kat.
Poeta prowokator
Owidiusz był antyaugustiański, nie przejmował się ani państwem, ani wizerunkiem cesarza. Czy psuł jego boski plan? August chciał swojej res publice (bo terminem tym ciągle się posługiwano) na skalę światową zapewnić otium cum dignitate, odpoczynek w godności (projekt Cycerona). Owidiusza interesował odpoczynek, owszem, ale w zabawie (rozpuście?), żartach, pewnie i beztrosce. Gorzej jeszcze, w roku wygnania Julii za cudzołóstwo Owidiusz przedstawia drugie wydanie „Miłostek”, a wiersze dają do zrozumienia, że Korynna, główna bohaterka, i inne tam kobiety są mężatkami, wiersze sugerują więc przestępstwo, może nawet namawiają do niego?
„Pożądanie, jak zawsze, ożywi me siły.
Żadnej jeszcze dziewczyny dotąd nie zawiodłem.
Bywało, że spędziłem noc pośród swawoli,
A rankiem byłem zdatny i sił nowych pełny.
Szczęśliwy, kto się w walkach miłosnych zużywa!
Bogowie, niech to będzie mej śmierci przyczyną!”.
Nie to było jednak przyczyną kłopotów poety, przynajmniej nie bezpośrednio. Słynne tablice historyczne Wernera Steina podają, że w 5 r. n.e. Owidiusz wydał „Metamorfozy” (łaciński tytuł pochodzi z greki: metamorphosis), zbiór 15 pieśni pisanych od 2 r. – trudno datować epos tak obszerny. Czy były „Metamorfozy” obroną Owidiusza przed chmurami cesarskiego gniewu, które się nad nim zbierały? To już nie „Miłostki”, to epos mitologiczny, który mógł dać poecie możność opisania historii Rzymu i sławienia rodu julijskiego. Owidiusz, kiedy dowiedział się o wyroku wygnania, spalił rękopis. Jednak dużo odpisów krążyło już w Rzymie i dzięki temu epos dotrwał do naszych czasów. To największe do dziś źródło mitów greckich i rzymskich.
W „Metamorfozach” wszystko się zmienia: najpierw wielka historia – Troja upada, Rzym powstaje, potem jej aktorzy-ludzie przemieniają się w kwiaty, strumienie, a także odwrotnie – z kamieni czy mrówek rodzą się ludzie, rodzą się i zmieniają bogowie i baśnie, Dafne ucieka przed Apollonem i przemienia w drzewo laurowe, nawet Pigmalion, genialny rzeźbiarz, wybłagał bogów, by dali mu za żonę kobietę podobną do pięknej rzeźby, którą stworzył: marmur przemienił się w żywe ciało. Chociaż „Przemiany” są eposem, ich głównym tematem nadal jest miłość. Owidiusz głosi, że brak stabilności w świecie jest zasadą powszechną. Nie może być żadnych stałych wartości, jeżeli nawet bogowie podlegają nieustannym namiętnościom i przemianom. Znów pochwała niestałości?
Pieśń i błąd
Owidiusz został zesłany do Tomi (dzisiejsza rumuńska Konstanca), w głusz absolutną i niebezpieczną. Wyroku nie poprzedzono ani procesem sądowym, ani nawet publiczną uchwałą senatu. August skazał Owidiusza osobiście i sam oznajmił mu o tym. Sprawa miała charakter bezprecedensowy i została przeprowadzona przez cesarza w trybie specjalnym. To zagadka kryminalna: najpopularniejszy poeta cesarstwa wygnany na sam kraniec imperium, na zawsze, i nikt nie wie, dlaczego? Bo nie był propaństwowy? Ciekawe, że on sam, mistrz słowa, na ten temat milczy. Czyni tylko aluzję – w utworach pisanych na wygnaniu jako powód podaje carmen et error, pieśń i błąd. Nigdy jednak nie wyjaśnił, o jaką pieśń i jaki błąd chodziło. Zapewne o coś poważnego, bo nawet Tyberiusz, który został cesarzem po śmierci Augusta, nie odważył się zastosować wobec Owidiusza prawa łaski.
Więc pieśń? Frywolna poezja miłosna, zwłaszcza „Sztuka kochania”? Ale Owidiusz nie był jedynym poetą, który takie wiersze pisał. Może „Metamorfozy”? Owidiusz nie schlebiał Augustowi, raczej podkpiwał z niego, a w każdym razie zabiegał o śmiech czytelnika, nie o względy cesarza. Jego pochlebstwa sprawiały wrażenie ukrytej ironii, w ostatniej księdze „Metamorfoz” apoteoza Cezara i Augusta jest kpiną z boskiego pochodzenia rodu julijskiego. Już w jednym z wcześniejszych wierszy, pisząc o aborcji, która była zabiegiem często wykonywanym w Rzymie, żartował, że gdyby Wenus nosząca w łonie Eneasza dopuściła się przerwania ciąży, nie byłoby dziś cezarów (Cezara i Augusta). Tymi słowy godził zarówno w osobę Augusta, jak i w historię, i religię Rzymu, których obrońcą czuł się August.
A błąd? Niektóre źródła posądzają Owidiusza o romans z córką cesarza Julią. Sydoniusz Apollinaris żyjący w V w. n.e., który był biskupem Clermont, a zarazem miłośnikiem poezji Owidiusza (cóż to był wtedy za Kościół!), jako pierwszy wysunął tezę, że córka Augusta była pierwowzorem Korynny, bohaterki „Miłostek”. Miłosne wyznania poety (na przykład: „Pamiętam jak Korynna jednej krótkiej nocy wymogła na mnie dziewięć potyczek miłosnych”, nawiasem mówiąc, cóż to byli za herosi!) mogły zirytować Augusta. Jednak „Miłostki” były wydane w 16 r. p.n.e., a poeta został zesłany w 8 r. n.e., chyba że karę wymierzono za tzw. całokształt.
Bardziej prawdopodobna jest hipoteza, że Owidiusz znał jakieś tajemnice lub skandale dotyczące rodziny Augusta i został usunięty jako niewygodny świadek. Możliwe, że był zamieszany w romans Julii, wnuczki Augusta, z Juliuszem Sylanusem. Możliwe, że kochankowie szykowali zamach stanu, a nieświadomy tego faktu poeta udostępniał im swoją willę na schadzki. A może Owidiusz zawinił tylko tym, że zataił informacje o romansie Julii przed Augustem? Pewne jest to, że wszyscy troje – Owidiusz, Julia i Sylanus – zostali wygnani w tym samym roku.
Ćwiczenia z Owida
Omnia mutantur, nihil interit – napisał Owid, wszystko się zmienia, nic się nie zatraci. Potem jeszcze było: Tempora mutantur et nos mutamur in illis – czasy się zmieniają, a my wraz z nimi.
Poeta już nigdy do Rzymu nie wrócił. Zmarł nad Morzem Czarnym, które było Morzem Białym tamtej epoki. „Metamorfozy” zrobiły karierę niesłychaną, zapłodniły całą literaturę europejską. Owidiusz był inspiracją dla Dantego, Chaucera, Szekspira, garściami czerpali z motywów Botticelli, Pieter Breughel, Bernini. Niestrudzenie swych sił literackich próbowali też na Owidiuszu tłumacze: u nas od Renesansu po współczesną poetkę Annę Kamieńską oraz uczoną Annę Świderkównę.
Ale uwaga: różne epoki różnie czytały Owidiusza. W Średniowieczu zbiór prawie trzystu opowieści tworzących „Przemiany” służył i za ściągę, kto jest kim w świecie rzymsko-greckiej mitologii, i za wykład objaśniający zagadki kosmologii, i za alegoryczny kurs etyki.
Przede wszystkim jednak był Owidiusz mistrzem słowa. Szekspir, który być może chciał być bardziej pamiętany jako poeta niż autor sztuk scenicznych, starał się dorównać doskonałości Owidiuszowego wiersza w swych poematach i sonetach. Co Szekspira mogło szczególnie pociągać u autora „Przemian”? Z grubsza to samo co wszystkie kolejne pokolenia czytelników i wielbicieli: magia, pogańska witalność i swoboda, mityczna aura zamierzchłej przeszłości, kiedy bogowie obcowali ze śmiertelnikami. Najwspanialszy hołd Owidiuszowi złożył geniusz ze Stratfordu w „Śnie nocy letniej” i w „Burzy”. Na tym nić się nie urywa. Kafka pisze „Metamorfozę”, temat na osobne opowiadanie. W naszych czasach angielski poeta Ted Hughes opublikował „Tales from Ovid”, a raptem pięć lat temu Mary Zimmerman wyreżyserowała na Broadwayu adaptację „Przemian”, której centralnym elementem scenograficznym jest basen pływacki – doskonała sceneria do opowieści o igraszkach bosko-ludzkich.
My bowiem, dzieci XX-wiecznej psychoanalizy i antropologii kulturowej, usiłujemy odczytać ukryty głębiej sens dzieł i wydarzeń. A wykładacze tej ukrytej warstwy znaczeń patrzą na opowieści o przemianach i początkach wszechrzeczy z tajemniczym uśmiechem; „Jeśli wszystko może przemienić się we wszystko, to naprawdę nic nie jest niczym”, pisze w klasycznym „Słowniku symboli” Juan Eduardo Cirlot. Motyw metamorfoz wpisuje on w wielką symbolikę inwersji.
To zagadka nie mniej pasjonująca niż błąd i pieśń, za które Owidiusz miał pokutować na wygnaniu w Tomi. Inwersja polega w największym skrócie na tym, że proces życiowy ulega odwróceniu – śmierć daje możliwość powtórnych narodzin, wszystkie przeciwieństwa na jeden cudowny moment jednoczą się, wyzwalając nasze dusze z biało-czarnych schematów postrzegania i przeżycia: miłość z nienawiścią, zło z dobrem, szczęście z nieszczęściem, cierpienie z rozkoszą. Oto największa tajemnica ludzkiego ducha.
Marek Ostrowski
współpraca: Hanna Loch, Adam Szostkiewicz