"Miller widział anioła, teraz czeka na zwiastowanie"
- Sojusz potrzebuje zmiany, przede wszystkim wizerunkowej. Miller to żadna zmiana, a kierunek umiarkowany nie ma szans. Moja kandydatura oznacza nowe oblicze lewicy - zdecydowanej, odważnej, wyrazistej i nieaparatczykowskiej, która się biskupom nie kłania - mówi w rozmowie z "Polską The Times" Joanna Senyszyn europosłanka SLD.
05.12.2011 | aktual.: 05.12.2011 09:58
- Leszek Miller najwyraźniej czeka na zwiastowanie. Mówiłam o tym na radzie wojewódzkiej Sojuszu w Małopolsce. Podczas wyborów szefa klubu objawił mu się anioł, myślę, że teraz jest już szczebel wyżej i czeka na zwiastowanie Matki Boskiej. Jako ateistka nie mam jednak kontaktu ze Świętą Rodziną, więc nie wiem, co się zdarzy - dodaje.
Zdaniem Senyszyn SLD ma dobry program, ale musi wyraźniej artykułować żądania w imieniu społeczeństwa. - Nasze hasła programowe są niepotrzebnie wygładzone. Mówię to od dawna. W 2001 r. głosowało na nas ponad pięć milionów Polaków, natomiast później straciliśmy aż cztery miliony z nich - mówi europosłanka.
Senyszyn uważa też, że SLD jest w stanie odzyskać teraz półtora miliona wyborców. Trzeba ich jednak zachęcić i pokazać nowe oblicze Sojuszu.
Jest przeciwko takim fajerwerkom jak jakiś okrągły stół lewicy. Popiera natomiast pracę organiczną i uważa, że skoro Polacy chcieli w parlamencie dwóch lewicowych partii, powinny one współpracować. Jej zdaniem tego typu odgórnie sterowane przedsięwzięcia się nie sprawdzały, przykładem może być LiD czy Konwent Świętej Katarzyny.
- Ja współpracuję ze wszystkimi, jestem w bardzo dobrych stosunkach z wieloma członkami Ruchu Palikota. Współpraca jest konieczna - podkreśla Joanna Senyszyn.