Miller: Okrągły Stół to doniosła rzecz
Utwierdzam się w przekonaniu, że Okrągły Stół
to była doniosła rzecz, jedno z takich zdarzeń, które wchodzą na
stałe na karty polskiej historii - powiedział premier Leszek Miller odnosząc się do przypadającej 6 lutego 15. rocznicy rozpoczęcia rozmów Okrągłego Stołu.
05.02.2004 | aktual.: 05.02.2004 18:41
"Z mojego punktu widzenia jest to wydarzenie ze wszech miar doniosłe, przesądzające o wyborze drogi, którą kroczymy w tej chwili i korzystne dla losów naszego kraju" - dodał.
Miller jak powiedział, "zżyma" się zawsze, gdy słyszy wypowiedzi niektórych uczestników tamtych wydarzeń, iż już wtedy w 1989 roku wszyscy mieli jakąś określoną wizję, że zasiadając do Okrągłego Stołu zakładali, iż za 10 lat będzie "tak, a tak".
Według niego, tak nie było, a "jeśli teraz popatrzeć na dokumenty z tamtego czasu, zwłaszcza na dorobek stołu społeczno- ekonomicznego, czy politycznego, to widać wyraźnie duży dystans między tamtymi wyobrażeniami, a obecną rzeczywistością".
"15 lat temu raczej wiedziano dobrze, czego nie powinno być, niż precyzyjnie co ma być, co ma się stać, jak dalej ta ewolucja systemu gospodarczego i politycznego będzie postępować" - ocenił.
Ale - podkreślił Miller - trzeba powiedzieć, że Okrągły Stół był zasadniczym impulsem, który pchnął Polskę ku budowaniu demokracji parlamentarnej i gospodarki rynkowej. "Z tego punktu widzenia patrząc, ten impuls poszedł we właściwą stronę" - uważa.
Premier ocenił też, że przy "Okrągłym Stole było bardzo dużo idealizmu". Wówczas - wspominał - dobrze znaną rzeczywistością był realny socjalizm, a ideałem była przestrzeń rozpoczynająca się na Zachód od granicy dwóch systemów. "Europa Zachodnia, Ameryka - to był ten ideał, do którego powinniśmy zmierzać. Ale nie zdawano sobie wówczas sprawy z wysiłków, z rozczarowań, z trudu, jaki musi być poniesiony, by przynajmniej zbliżyć się do standardów i poziomu życia Europy Zachodniej. To wtedy wydawało się bardzo łatwe do osiągnięcia i było bardzo idealistyczne" - powiedział premier.
Według niego, takie idealizowanie Zachodu zderza się i obecnie z polską rzeczywistością i to "może wywoływać uczucie dyskomfortu, czy jakiegoś niespełnienia".
Przywołując początek obrad Okrągłego Stołu Miller powiedział, że bardzo chciał wówczas zobaczyć Adama Michnika i Jacka Kuronia i porozmawiać z nimi. "Bo przez pewien czas Michnik i Kuroń to byli 'dyżurni z piekła rodem', którzy symbolizowali wszystko co najgorsze - oczywiście z optyki władz PRL" - dodał.
Wspomniał, że podczas pierwszej przerwy w obradach skorzystał z okazji, by podejść do nich i porozmawiać. "Zobaczyłem normalnych ludzi, a nie 'szatanów z piekła rodem'. Posłuchałem ich argumentów. Obrady Okrągłego Stołu toczyły się długo, było dużo czasu na rozmaite rozmowy" - powiedział Miller. Od tamtego czasu datuje się jego znajomość z Kuroniem i Michnikiem.
Premier przypomniał też, że podczas obrad Okrągłego Stołu poznał Andrzeja Celińskiego - obecnie wiceprzewodniczącego SLD - wówczas uczestnika rozmów ze strony opozycyjnej i - wraz z Millerem - współprzewodniczącego podzespołu do spraw młodzieży.
"I teraz, jak z Andrzejem Celińskim rozmawiamy, to wracamy do tamtych czasów, myśląc jak się toczą polskie losy i jak czasami tamte podziały przestają być aktualne w zderzeniu z rzeczywistością" - powiedział szef rządu.