Miller liczy na "spokojną refleksję" w Brukseli
Premier Leszek Miller wyraził nadzieję, że za kilka dni na szczycie UE w Brukseli przyjdzie czas na "spokojną refleksję i rozumną debatę" w sprawie unijnej konstytucji.
08.12.2003 | aktual.: 08.12.2003 20:49
Komentując w telewizyjnych "Wiadomościach" informacje ze spotkania szefów MSZ 25 państw w stolicy Belgii i ostatnie stanowcze wypowiedzi przedstawicieli Niemiec, przyznał, że ma nadzieję, że "to wszystko oznacza prężenie muskułów".
Szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini powiedział w Brukseli, że Włochy nie zaproponują żadnych kompromisowych rozwiązań sporu o tryb głosowania w Radzie UE przed piątkowo-sobotnim szczytem Unii. "Nie zmienimy tego, co sugerowaliśmy wcześniej, czy raczej tego, co w sprawie głosowania zaproponował Konwent Europejski, ponieważ nie sądzimy, żeby alternatywne propozycje zyskały większe poparcie" - oświadczył.
Miller powiedział, że nie wyklucza możliwości rozsądnego stanowiska, "tym bardziej że ono się już zarysowało". "To jest koncepcja zwana 'rendez-vous', a więc odłożenia decyzji i sprawdzenia czy traktat nicejski może okazać swe walory w praktyce i dopiero później podejmowanie decyzji" - wyjaśnił premier.
Jego zdaniem, ta koncepcja wzbudza zainteresowanie wśród wielu europejskich partnerów.
Premier poinformował, że we wtorek odbędzie rozmowę telefoniczną z szefem brytyjskiego rządu Tonym Blairem. "Myślę, że w tej rozmowie będę mógł przedstawić swoje racje" - powiedział.
Spore znaczenie będzie miała - zdaniem Millera - wizyta prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w Berlinie i spotkanie z kanclerzem Gerhardem Schroederem. "Choć sądząc po nieprzejednanym stanowisko kanclerza Niemiec, trudno się spodziewać jakiegoś przełomu" - powiedział premier.
Przyznał, że lekarze wahają się, czy pozwolić mu na podróż do Brukseli. "Mam nadzieję, że nie tyle może moje zdolności przekonywania, ile stan mojego organizmu pozwolą na to, że będę mógł wsiąść do samolotu i polecieć do Brukseli" - powiedział.
Przypomniał, że kiedy udawał się w "feralny lot" z Lubina do Warszawy, górnicy przekazali mu figurkę św. Barbary. Dodał, że we wtorek otrzymał ją z powrotem z wraku rozbitego śmigłowca. Wyraził przekonanie, że z majorem Markiem Miłoszem, który siedział wówczas za sterami śmigłowca, przeleci "wiele setek tysięcy kilometrów". "Dziękuję bardzo panu Miłoszowi za uratowanie życia" - powiedział.