Milion mieszkańców Nigru może umrzeć z głodu
Wojciech Jagielski pisze w "Gazecie Wyborczej", że świat mógł wiele zrobić, aby zapobiec klęsce głodu w Nigrze. Milion mieszkańców tego położonego w północnej Afryce kraju jest zagrożone śmiercią głodową.
Jagielski pisze, że trudno o większą ironię losu: "klęska głodu wybuchła wtedy, gdy my, mieszkańcy bogatego zachodu, oglądając w telewizji koncert Live 8, wzruszaliśmy się własną dobrocią i wrażliwością na niedolę Afryki". Dodaje, że podczas tej imprezy ani razu nie wspomniano o głodujących w tym kraju.
Wojciech Jagielski podkreśla, że to co stało się w Nigrze można było przewidzieć. Zarówno suszy jak i pladze szarańczy, które doprowadziły do zniszczenia zbiorów można było zaradzić. Publicysta dodaje, że Niger nie jest państwem niedostępnym, a organizacje międzynarodowe działają tu od lat. Na dodatek prezydent tego kraju - w odróżnieniu od wielu innych afrykańskich władców - cieszy się na świecie opinią mądrego i dobrego przywódcy.
"Mimo to klęska głodu dosięgła Niger, uzmysławiając jak niewiele trzeba, by ludzie żyjący od lat w skrajnej biedzie stanęli w obliczu śmierci. I jak niewiele trzeba, aby im pomóc" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".(IAR)