Mieszkająca w Anglii Polka została aresztowana i postawiona przed sądem... za wyzwanie swojego szefa
Agnieszka Czachowska ma 31 lat, jest mamą dwójki dzieci i mieszka w angielskim mieście Exeter, gdzie prowadzi własną firmę. W ostatnich dniach stała się bohaterką brytyjskich gazet.
Chodzi o wydarzenia z końca 2015 roku. Agnieszka pracowała wówczas w firmie budowlanej, która zbankrutowała. Były szef Agnieszki, Karl Smalley, był jej winny dług w wysokości kilku tysięcy dolarów. Agnieszka dzwoniła do mężczyzny, żeby wyjaśnić sprawę zaległej płatności, ale nie odbierał telefonu. W końcu kobiecie puściły nerwy. Zostawiła byłemu szefowi niecenzuralną wiadomość na sekretarce. Nie wiedziała, że będzie to początek jej poważnych kłopotów z prawem.
Karl Smalley zgłosił sprawę na policje. Zgodnie z relacją magazynu The Sun, który opisał sprawę, kilka dni przed Świętami funkcjonariusze zabrali Agnieszkę. "Twierdzili, że go szantażowałam, przeszukali moje mieszkanie i zabrali mnie do aresztu, gdzie spędziłam cały dzień. Pobrali też ode mnie próbki DNA" opowiada Agnieszka "Bałam się, że mnie deportują, albo, że będą chcieli odebrać mi dzieci".
W poniedziałek odbyła się rozprawa, którą poprowadził sędzia Daniel Pearce-Higgins. Mężczyzna był zaskoczony powodem pozwania oskarżonej. "Nazwanie kogoś w ten sposób (you are fuc** pussy) jest nieuprzejme, ale nie jest przestępstwem". Sędzia uniewinnił kobietę i zamknął rozprawę.
O szokujących konsekwencjach pozostawionej przez Agnieszkę wiadomości, piszą angielskie media. "W Polsce do tej rozprawy nigdy by nie doszło. Ludzie się kłócą, a policja ściga prawdziwych przestępców" kwituje Agnieszka w rozmowie z magazynem The Sun.
Marianna Fijewska