Miejsce kaźni ofiar NKWD zniszczyli wandale. Zniknęły tablice upamiętniające Polaków

Z cmentarza ofiar represji NKWD w Krasnym Borze zniknęły pamiątkowe tablice poświęcone zamordowanym tam Polakom i Ukraińcom. O akcie wandalizmu poinformowali działacze, którzy przybyli tam, aby uczcić pamięć więźniów rozstrzelanych tu w latach 1937-1938 przez funkcjonariuszy NKWD.

Miejsce kaźni ofiar NKWD zniszczyli wandale. Zniknęły tablice upamiętniające Polaków
Miejsce kaźni ofiar NKWD zniszczyli wandale. Zniknęły tablice upamiętniające Polaków
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Semenov.m7
Violetta Baran

04.08.2024 18:39

O akcie wandalizmu informuje serwis severreal.org, powołując się na kanał na Telegramie From Karelia with Freedom. To powiązani z nim działacze postanowili odwiedzić Krasny Bór, by uczcić pamięć pomordowanych tam przez NKWD więźniów.

Z terenu cmentarza zniknął m.in. przybity do sosny krzyż ku czci rozstrzelanych Polaków i kolumny ku pamięci represjonowanych Ukraińców. "Zostały tylko dziury w ziemi" - czytamy w poście na Telegramie.

Aktywiści są przekonani, że wandale odwiedzili Krasny Bór na krótko przed Międzynarodowym Dniem Pamięci Ofiar Wielkiego Terroru w ZSRR, który obchodzony jest 5 sierpnia.

Serwis bielsat.pl na swoim kanale na platformie X przypomina, że rosyjscy śledczy, służby i prokremlowscy historycy próbują przypisać popełnione w Karelii zbrodnie sowieckie sąsiedniej Finlandii. Powołują się na to, że w latach 1941-44 Finlandia zajmowała te tereny.

Krasny Bór leży niedaleko Pietrozawodska, stolicy Karelii. W pobliżu tego miasta znajduje się odkryte dopiero w 1997 roku największe w tym regionie miejsce kaźni NKWD - uroczysko Sandarmoch.

Odkrywca miejsca kaźni trafił do więzienia

Miejsca masowych grobów osób rozstrzelanych przez funkcjonariuszy NKWD w Sandarmochu i Krasnym Borze odkrył historyk, szef miejscowego oddziału Memoriału, Jurij Dmitriew.

W grudniu 2021 roku sąd skazał go na 15 lat więzienia pod zarzutem produkowania dziecięcej pornografii, napaści na tle seksualnym i posiadania broni. Historyk nigdy nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.

Współpracownicy Dmitriewa są przekonani, że sprawa jest sfabrykowana, a ściganie historyka jest zemstą rosyjskich służb specjalnych za ujawnienie zbrodni NKWD.

Źródło: severreal.org, bielsat.pl/x.com

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjakareliankwd
Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski