Międzynarodowy zjazd kociej arystokracji
W sobotę i niedzielę odbyły się w hali „Społem” przy ul. Północnej 36 największe w historii Łodzi XXVII i XXVIII Międzynarodowe Wystawy Kotów Rasowych. Prawie 400 reprezentantów kociej arystokracji przyjechało z Polski i z całej Europy. Ich wdzięk i cechy rasowości oceniali sędziowie z Francji, Szwecji, Belgii, Włoch, Finlandii, Danii, Norwegii, Ukrainy i Polski.
18.05.2004 | aktual.: 18.05.2004 07:59
W konkursowe szranki stanęły najpopularniejsze ostatnio olbrzymy: maine coony i norweskie leśne, persy, syjamy, rexy z karakułowym futrem, ragdolle (wiszące lalki), bezogoniaste manxy, japońskie bobteile i bezwłose sfinksy. Tegoroczną wystawę zaszczycili dwaj Zwycięzcy Świata (najwyższy splendor) – pers Tristan i maine coon Daker.
– Tak licznej kociej arystokracji jeszcze w Łodzi nie było – powiedział Albert Kurkowski, międzynarodowy sędzia felinologiczny. – Trudno wymienić wszystkie kraje europejskie, skąd przyjechały koty z opiekunami. Najdłuższą drogę przebył kot z Rosji. Jego podróż pociągiem zza Uralu trwała trzy dni.
Prawie 100 maine coonów, największych kotów domowych, odliczyło się na sobotniej wystawie specjalistycznej tej rasy. W niedzielę, także na specjalistycznej wystawie, królowały rag dolle, nazywane wiszącymi lalkami. Koty tej rasy, o urokliwych, niebieskich oczach, ciągle jeszcze należą u nas do rzadkości.
Kota rasy egzotyk przywiozła Malwina Krzyżak:
– Kiedyś byłam nieprawdopodobną psiarą – śmieje się Malwina. – Do czasu, kiedy na osiemnaste urodziny dostałam kota i oszalałam na jego punkcie.
– Te kocięta, to pierwsze urodzone w Łodzi koty burmańskie – Emilia Duczyńska z dumą pokazywała zwinięte w kłębek puchate kulki, którym wystawowy szum nie przeszkadzał w smacznej drzemce.
(dan)