Międzynarodowe śledztwo w sprawie zniesławienia syna Beaty Szydło
Prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie zniesławienia Tymoteusza Szydło w mediach społecznościowych poprosili o pomoc USA i Wielką Brytanię. Zwykle w takich sprawach prokuratura odmawia wszczęcia postępowania, a poszkodowani sami muszą ścigać sprawców.
Dochodzenie prokuratury w sprawie zniesławienia Tymoteusza Szydło trwa już kilka lat.
Początek tej historii sięga 2017 roku. Na czele rządu stoi wówczas Beata Szydło, a jej syn właśnie zostaje księdzem. Młody kapłan święcenia przyjmuje w obecności mediów, w blasku fleszy. Obok niego występuje matka premier, która nie ukrywa wzruszenia i dumy z wyboru syna.
Niedługo później ks. Tymoteusz Szydło odprawia mszę prymicyjną. Uroczystość odbywa się na Jasnej Górze. Młodemu księdzu towarzyszy przy ołtarzu o. Tadeusz Rydzyk, a w pierwszych ławach siedzą członkowie rządu, prezes PiS Jarosław Kaczyński i pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda. List gratulacyjny ks. Szydle przesyła premier Węgier Viktor Orbán.
Dwa lata później o ks. Tymoteuszu znów robi się głośno - we wrześniu 2019 roku miał zacząć posługę w parafii św. Maksymiliana w Oświęcimiu, ale się w niej nie pojawił. Kuria bielsko-żywiecka poinformowała jedynie, że duchowny poszedł na urlop, którego czas nie został określony.
Komunikat na Twitterze skomentował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. "Bezterminowy urlop zaledwie po 2 latach kapłaństwa? To oznacza tylko jedno. Wielka szkoda. Pomodlę się dziś za ks. Tymoteusza i jego Rodziców. Zachęcam też innych do modlitwy za wszystkich kapłanów, którzy przeżywają trudne chwile. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy" - pisał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mecenas Zaborowski w akcji
Internet szybko zalały plotki. Autorzy wpisów sugerowali, że ks. Tymoteusz związał się z kobietą. Spekulowano też, że wkrótce zostanie ojcem.
Z mediami w imieniu Tymoteusza Szydło zaczął kontaktować się mec. Maciej Zaborowski. To warszawski adwokat reprezentujący m.in. Zbigniewa Ziobrę i Daniela Obajtka.
"Całkowicie nieprawdziwe oraz zniesławiające są pojawiające się ostatnio w przestrzeni publicznej plotki dotyczące rzekomej przyczyny urlopu księdza Tymoteusza Szydło. W szczególności całkowicie nieprawdziwa jest informacja, że ksiądz Tymoteusz został ojcem. Dodać należy, że powód urlopu ma charakter prywatny i nie będzie komentowany publicznie. Wyrażamy głęboką nadzieję, że zostanie to uszanowane" - oświadczył Zaborowski.
Adwokat wysyłał również pisma do autorów internetowych komentarzy o ks. Tymoteuszu. Informował ich o zniesławiającym charakterze wpisów oraz prosił o podanie adresu e-mail celem "przesłania skanu pełnomocnictwa oraz prowadzenia dalszej korespondencji".
Śledztwo w sprawie wpisów
Później okazało się, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo, wszczęte wskutek zawiadomienia złożonego przez pełnomocnika Szydły. Były ksiądz ma w tym postępowaniu status pokrzywdzonego.
W kwietniu 2021 o pierwszym przesłuchaniu w sprawie informowała "Wyborcza".
– Zaproszono mnie do konsulatu na absurdalne przesłuchanie o życiu seksualnym Tymoteusza Szydły. Miałem być świadkiem, ale rozmowa toczyła się tak, jakbym już był oskarżony – mówił "Wyborczej" Piotr Surmaczyński, działacz polonijny, pisarz, dramaturg i autor programu w mediach społecznościowych.
Do przesłuchania doszło w konsulacie RP w Londynie i przeprowadzał je wicekonsul Bogusz Niesłuchowski, w związku z "prośbą Prokuratury Okręgowej w Warszawie o udzielenie pomocy prawnej". Wicekonsul odczytywał pytania przygotowane przez prokuraturę.
– Pokazano mi kilka zamazanych kserokopii. Nie jestem pewien, czy to moje wpisy, bo były zamazane. Żaden z tych wpisów nie odnosił się konkretnie do Tymoteusza Szydły – tłumaczył Surmaczyński. Przyznał, że jednym z wpisów były gratulacje dla byłej premier Beaty Szydło, że zostanie babcią.
USA i Wielka Brytania proszone o pomoc
Sprawdziliśmy, na jakim etapie jest postępowanie warszawskiej prokuratury po dwóch latach. Okazuje się, że dotychczas przesłuchani zostali jedynie Tymoteusz Szydło (jako pokrzywdzony) oraz Piotr Surmaczyński - zdaniem prokuratury - domniemany użytkownik konta na Facebooku, na którym zamieszczono posty będące przedmiotem postępowania. Nikomu nie postawiono zarzutów.
To nie wszystko. Polska prokuratura w sprawie Tymoteusza Szydły poprosiła o pomoc Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Po co?
- Wystąpiono do władz USA o uzyskanie od Facebook Inc., w ramach międzynarodowej pomocy prawnej, danych umożliwiających identyfikację użytkownika profilu. Ponadto ustalono dwóch potencjalnych świadków, którzy zamieszkują na stałe na terytorium Wielkiej Brytanii. W związku z powyższym wystąpiono do władz sądowych Zjednoczonego Królestwa o przesłuchanie obojga świadków - informuje Wirtualną Polskę Szymon Banna z biura prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Do tej pory sądy w Wielkiej Brytanii nie odpowiedziały polskiej prokuraturze. Z tego powodu ostatniego dnia 2021 roku śledztwo zostało zawieszone.
Wiadomo, że w międzyczasie prokuratura zmieniła kwalifikację ewentualnego przestępstwa. W 2021 roku "Wyborcza" pisała o śledztwie w sprawie "bezprawnego pozyskania dostępu do informacji dla niego nieprzeznaczonej", oszustwa oraz oszustwa komputerowego. Teraz prokuratura informuje o zniesławieniu i znieważeniu za pomocą środków masowego komunikowania.
Interes społeczny. Raz jest, raz go nie ma
Zarówno zniesławienie, jak i znieważenie są przestępstwami ściganymi z oskarżenia prywatnego. Oznacza to, że poszkodowany sam wchodzi w rolę prokuratora, zbiera materiał dowodowy i oskarża przed sądem osobę, która go pomówiła lub zniesławiła. Prokuratura może się zaangażować w taką sprawę tylko w szczególnych przypadkach, gdy istnieje ku temu interes społeczny.
Każdego dnia w sieci publikowanych jest mnóstwo wpisów, które ktoś może uznać za zniesławiające lub pomawiające go. Gdyby prokuratura miała zajmować się wszystkimi, nie miałaby czasu na nic innego.
Zapytaliśmy więc Prokuraturę Okręgową w Warszawie, dlaczego włączyła się akurat w sprawę dotyczącą Tymoteusza Szydły i jaki jest w tym interes społeczny. Prokuratura nie odpowiedziała.
Były prokurator generalny Andrzej Seremet tłumaczy, że przesłanka interesu społecznego nie jest ściśle zdefiniowana. - Za mojej kadencji mowa była o przesłance pozwalającej stwierdzić, że osoba skrzywdzona nie jest sama w stanie realizować swoich uprawnień procesowych. Słowem, jest nieporadna np. z powodów finansowych czy osobistych. W moich wytycznych wskazywałem, by prokuratorzy zwracali uwagę na nośność społeczną czynu. Miałem na myśli przestępstwa z nienawiści, gdy jest podtekst np. rasowy - wyjaśnia.
I dodaje: - Nie wiem, jakie przesłanki kierowały prokuraturą w tej sprawie. Wydaje mi się, że syn Beaty Szydło jest w stanie sam realizować swoje interesy. Widzę tu pewną przesadę prokuratury, która nie powinna wchodzić w tę sprawę. Co do pomocy prawnej, jeśli prokuratura już weszła w to śledztwo, to musi być konsekwentna.
Prokurator Mariusz Krasoń z władz prokuratorskiego stowarzyszenia Lex Super Omnia również nie widzi interesu społecznego, który uzasadniałby włączenie się prokuratury w ściganie autorów internetowych wpisów dotyczących Tymoteusza Szydły. Według niego, nic nie uzasadnia też uruchomiania w tej sprawie międzynarodowej pomocy prawnej.
- Pokrzywdzony powinien złożyć prywatny akt oskarżenia, a sąd ewentualnie może zlecić policji weryfikacje danych, w tym dotyczących sprawcy. W podobnych sprawach prokuratura bez skrupułów odmawia wszczęcia postępowań – komentuje Krasoń.
Sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "IUSTITIA" dodaje: - Nawet gdy ktoś zniesławia sędziego, w związku z wykonywaniem przez niego czynności urzędowych, prokuratura bardzo często odmawia prowadzenia sprawy. Wtedy funkcjonariusz publiczny musi sam bronić swojego dobrego imienia. Prokuratura powinna wyjaśnić, jaki interes publiczny przemawia za prowadzeniem sprawy dotyczącej osoby prywatnej. Pamiętajmy, że każda tego typu sprawa kosztuje - to koszty korespondencji, tłumaczeń. My wszyscy płacimy za to, by jedna konkretna osoba mogła kogoś ścigać.
Tymoteusz Szydło u Daniela Obajtka
Tymoteusz Szydło nie jest już księdzem. W grudniu 2019 roku skierował prośbę do papieża o przeniesienie do stanu świeckiego. Wydał wówczas komunikat, w którym oświadczył:
"Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak złożyć w kurii diecezji bielsko-żywieckiej prośbę skierowaną do Ojca Świętego o przeniesienie mnie do stanu świeckiego, by uregulować moją pozycję kanoniczną i nie pozostawać w konflikcie sumienia".
Jak pokazują maile opublikowane przez portal Poufna Rozmowa, treść komunikatu Tymoteusz Szydło konsultował z mec. Maciejem Zaborowskim, a korespondencja kierowana była także do Beaty Szydło oraz... Daniela Obajtka, wtedy już prezesa Orlenu.
Jak ujawniły media, po zrzuceniu sutanny Tymoteusz Szydło znalazł zatrudnienie w spółce, której wspólnikiem jest Obajtek. Próbowaliśmy za jej pośrednictwem skontaktować się z Tymoteuszem Szydło, by zapytać go o śledztwo prokuratury w sprawie zniesławienia, ale powiedziano nam, że "taka osoba w firmie nie pracuje".
Pytania przesłaliśmy więc za pośrednictwem mecenasa Zaborowskiego. W mailu z 6 lipca pytaliśmy Tymoteusza Szydłę:
· Czy uważa, że prokuratura powinna zajmować się internetowymi wpisami, uznawanymi przez niego za zniesławienie, skoro przestępstwo zniesławienia ścigane jest z oskarżenia prywatnego?
· Jak prokuratura uzasadniła istnienie interesu społecznego, by podjąć sprawę wpisów?
· I czy prokuratura powinna sięgać po międzynarodową pomoc prawną w tego typu postępowaniach?
Do czasu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Paweł Figurski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Kontakt do autora: pawel.figurski@grupawp.pl