Miedwiediew przestrzega przed rewidowaniem granic
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew przestrzegł
w piątek przed próbami rewidowania granic i łamaniem prawa
międzynarodowego.
09.05.2008 | aktual.: 09.05.2008 11:04
Miedwiediew powiedział to w przemówieniu przed defiladą wojskową na Placu Czerwonym w Moskwie, zorganizowaną z okazji 63. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami.
Parada była pierwszą od rozpadu ZSRR defiladą na Placu Czerwonym z udziałem sprzętu wojskowego. Ostatnia taka parada odbyła się tam 7 listopada 1990 roku.
Nowy prezydent, który odebrał defiladę w towarzystwie nowego premiera Władimira Putina, podkreślił, iż lekcje dwóch wojen światowych pokazują, że konflikty takie nie wybuchają same z siebie, lecz rozpętują je ci, którzy własne ambicje stawiają ponad interesy kontynentów, krajów i narodów.
Dlatego powinniśmy pamiętać lekcje (II) wojny (światowej) - powiedział.
Miedwiediew zaapelował o "odnoszenie się z całą powagą do wszelkich prób siania waśni rasowych lub religijnych, rozpalania ideologii terroru i ekstremizmu, wtrącania się w sprawy innych państw". A tym bardziej do prób rewidowania granic - zaznaczył.
Nowy gospodarz Kremla oświadczył, że "nie można dopuszczać do lekceważenia norm prawa międzynarodowego; prawa, które - jak to ujął - zrodziło się w wyniku cierpień całej wspólnoty światowej; prawa, bez którego niemożliwe jest bezpieczne życie i sprawiedliwy ład w świecie".
Miedwiediew zauważył również, że "w tamtych groźnych latach ramię w ramię walczyli z wrogiem ludzie różnych narodowości". Dzisiaj Dzień Zwycięstwa świętują miliony ludzi nie tylko w Rosji, ale także w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw i państwach dalekiej zagranicy - powiedział.
Im dalej są wydarzenia tamtej strasznej wojny, tym droższe jest nasze odwieczne braterstwo i solidarność - wskazał.
Zwracając się do weteranów II wojny światowej, Miedwiediew podkreślił, że nie pozwolili rzucić kraju na kolana i dali przyszłym pokoleniom lekcje patriotyzmu.
Parada, którą dowodził dowódca Moskiewskiego Okręgu Wojskowego, generał Władimir Bakin, składała się z trzech części - pieszej, zmechanizowanej i powietrznej. Uczestniczyło w niej ponad 8 tys. żołnierzy.
Po raz pierwszy publicznie zaprezentowano samochody opancerzone zwiadu GAZ-233014 Tygrys, system rakietowy S-300 PS Faworit i rakiety operacyjno-taktyczne Iskander-M.
Pokazano też transportery opancerzone BTR-80, wozy bojowe piechoty BMP-3, wozy bojowe desantu BMD-4 Bachcza, samobieżne działa przeciwpancerne Sprut, najnowocześniejsze czołgi T-90, samobieżne haubice Msta-S, rakietowo-artyleryjskie systemy obrony przeciwlotniczej Tunguska, a także systemy rakietowe Tor, Buk i Smiercz.
Przez Plac Czerwony przejechały także wyrzutnie międzykontynentalnych rakiet balistycznych Topol.
Na zakończenie defilady nad Placem Czerwonym, na wysokości 300 metrów, przeleciały trzy śmigłowce Mi-8, samolot transportowy An- 124 Rusłan w asyście dwóch myśliwców Su-27, bombowiec strategiczny Tu-160 w asyście dwóch myśliwców przechwytujących MiG-31, samolot- cysterna Ił-78 i bombowiec strategiczny Tu-95MS w asyście dwóch myśliwców MiG-29, samolot-cysterna Ił-78 w asyście samolotu myśliwsko-bombowego Su-34 i samolotu szturmowo-bombowego Su-24, trzy bombowce dalekiego zasięgu Tu-22MZ, cztery samoloty szturmowe Su-25 oraz dziewięć myśliwców Su-27 i MiG-29.
Żołnierze Garnizonu Moskiewskiego po raz pierwszy wystąpili w nowych mundurach, zaprojektowanych przez znanego rosyjskiego dyktatora mody Walentina Judaszkina.
Putin zaprzeczył kilka dni temu, by defilada ta była "pobrzękiwaniem szabelką". Według niego, Moskwie chodziło jedynie o zademonstrowanie "rosnących możliwości Rosji w sferze obrony".
Władze stolicy oceniają, że usuwanie szkód spowodowanych kilkakrotnym przejazdem przez jej centrum - paradę poprzedziły dwie próby - ciężkiego sprzętu bojowego pochłonie ponad miliard rubli (ok. 42,4 mln dolarów).
Jerzy Malczyk