Mieczysław F. Rakowski: Banach moją kandydatką
Jestem przeciwny temu, by przewodniczącym SLD został ktoś z dotychczasowego kręgu decydentów SLD, bo to zostałoby odebrane, że we własnym gronie ci, którzy zepsuli ten zegarek, bo niewątpliwie zegarek został zepsuty, między sobą wybierają – powiedział Mieczysław Franciszek Rakowski, ostatni komunistyczny premier PRL w rozmowie w „Sygnałach Dnia”.
03.03.2004 | aktual.: 03.03.2004 11:13
”Sygnały Dnia”: Panie premierze, nie dziwi pana tak mała liczba chętnych na objęcie fotela przewodniczącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej? Co chwila ktoś się wycofuje, deklaruje, że raczej nie, mimo że był brany pod uwagę.
Mieczysław F. Rakowski: Nie jestem zanadto zdziwiony, dlatego że ten, kto zostanie przewodniczącym partii, bierze na siebie ogromne zadania i ogromną odpowiedzialność. Albo się uda wyprowadzić SLD z tego ślepego zaułka, w jakim się znalazł Sojusz, albo też polegnie; polegnie w tym sensie, że w dalszym ciągu będzie następował spadek autorytetu i zaufania do SLD w opinii publicznej, w społeczeństwie, zwłaszcza wśród tych, którzy głosowali na SLD w 2001 roku.
”Sygnały Dnia”: Ma pan swojego faworyta w sobotniej konwencji? Mieczysław F. Rakowski: Tak, mam. Jolanta Banach. Uważam, że jest pora na dokonanie pewnego istotnego przełomu w wysuwaniu ludzi na stanowisko przewodniczącego. ”Sygnały Dnia”: Bo jest kobietą? Mieczysław F. Rakowski: Też, ale głównie chodzi mi o to, że jestem przeciwny temu, by został ktoś z dotychczasowego kręgu, nazwijmy to tak, decydentów SLD, czyli tego zespołu kierowniczego, bo to zostałoby odebrane (pomijając wszystkie inne sprawy i przyczyny), że no, we własnym gronie ci, którzy zepsuli ten zegarek, bo niewątpliwie zegarek został zepsuty, między sobą wybierają. Więc Jasio stawia na Frania, a Franio stawia na Jasia. Otóż uważam, że trzeba przerwać w tej sytuacji, w jakiej znalazł się Sojusz, tego typu jakby koleżeńskie wybieranie się. Natomiast przywiązuję duże znaczenie do właśnie osoby spoza układu, jak to się określa teraz w literaturze politycznej i w życiu politycznym, kogoś, kto po prostu siedzi wśród ludzi, wie, co
to znaczy praca codzienna. Bo jednak, cóż tu dużo mówić, w istocie rzeczy czołowe postacie SLD to są ludzie... trzy osoby, które w ostatnich latach siedzą w gabinetach ministerialnych, zupełnie oderwani w istocie rzeczy...
”Sygnały Dnia”: Ale jako doświadczony polityk pan doskonale wie, panie premierze, że lidera wybiera układ. Ten układ się nie zmieni w sobotę, to będą wciąż ci sami ludzie.
Mieczysław F. Rakowski: Jeżeli się nie zmieni układ albo też jeżeli układ zafunkcjonuje, to znaczy że trzeba po prostu założyć, iż SLD w dalszym ciągu będzie spadać, jeżeli chodzi o stopień zaufania w społeczeństwie, i będzie partią doszczętnie przegraną. Więc ja rozumiem, że ten układ ma ogromną siłę, ale może musi nadejść już czas czy pora, kiedy ten układ zostanie przerwany po prostu albo też odsunięty od wpływu na to, kto będzie. Ja tego się obawiam, że na przykład pani Banach ma sporo różnych przeciwników — no bo może nagle zacząć „rozrabiać” i być samodzielną i nikt nie będzie na tylnym siedzeniu i kierował nią.
”Sygnały Dnia”: Jerzy Urban powiada, że Sojusz to już trup. Trzeba wymyślić coś nowego, trzeba stworzyć coś nowego. Jak się panu podoba taki pomysł?
Mieczysław F. Rakowski: Urban jest w tej sprawie, powiedziałbym, moim zdaniem zbyt radykalny, zbyt skrajny w poglądach, dlatego że dzisiaj rozwiązanie na przykład SLD w istocie rzeczy na rok przed wyborami albo nawet wcześniej eliminuje w ogóle jakąś formację lewicową z życia politycznego i z ubiegania się o mandaty. To jest niemożliwe. Natomiast nie jest wykluczone, że SLD — jeżeli nie sprosta temu wyzwaniu, przed którym teraz Sojusz stanął po wyborach, tak ja przypuszczam — zacznie się rozpadać, wyłoni się jakieś ugrupowanie, nazwijmy to, bardziej lewicowe, inne, powiedzmy, bardziej liberalno-demokratyczne, bo w istocie rzeczy Sojusz w wielu przypadkach realizuje taką linię właśnie i to jest powodem jego, że tak powiem, upadku.
”Sygnały Dnia”: Czy zastanawiał się pan nad tym, dlaczego tak się dzieje w naszym kraju, że partia, która zdobywa władzę w wyborach, jest w końcowym efekcie skazana na porażkę? AWS rządził i zniknął. Unia Wolności rządziła, odeszła. To samo, wiele wskazuje na to, czeka SLD, że przejdzie do opozycji i to bardzo głębokiej. Dlaczego tak się dzieje?
Mieczysław F. Rakowski: Myślę, że po prostu zarówno formacje czy partie prawicowe, jak i lewicowe nie posiadały bardzo sprecyzowanej, konkretnej wizji, czym ma być państwo na etapie transformacji ustrojowej — to punkt pierwszy. Punkt drugi — do polityki na wysokie szczeble weszli ludzie bardzo często szlachetni i ożywieni dobrą wolą, natomiast bez jakiegokolwiek doświadczenia w rządzeniu państwem. Dzisiaj Jacek Kuroń kończy 70 lat; otóż to on właśnie już wielokrotnie mówił, że obejmując władzę w ’89 roku nie mieli żadnej wizji państwa, co to ma być. A dalej, moim zdaniem, niestety, nastąpiło upojenie władzą, czyli te wszystkie ekipy zostały ogarnięte tym, co jest najgorszą chorobą dla polityka, mianowicie zarozumiałością.
Przeczytaj cały wywiad