Michał Kamiński: Jarosław Kaczyński nie wierzy w zamach
- Wcale bym się nie zdziwił, gdyby udział prof. Rońdy w zespole Macierewicza był kolejną prowokacją Jerzego Urbana, a profesor odgrywał rolę współczesnej Anastazji P. – mówi Michał Kamiński, eurodeputowany, były polityk PiS, w wywiadzie dla "Newsweeka". Jego zdaniem Jarosław Kaczyński nie wierzy w zamach.
20.10.2013 | aktual.: 21.10.2013 13:44
- Na szczęście Kaczyński pozbył się ludzi, którzy gwarantowali mu sukces. Kiedyś nastąpi moment, w którym duża część jego wyborców zrozumie, że Kaczyński prowadzi ich od klęski do klęski. I że to Kaczyński jest problemem tej partii. Pytanie jest tylko, jak prędko - zastanawia się.
- Gołym okiem widać, że to, co wyprawia zespół Macierewicza, jest haniebną grą śmiercią 96 ludzi, którzy zginęli w strasznej katastrofie lotniczej. Najsmutniejsze jest jednak to, że Jarosław Kaczyński żyruje Antoniego Macierewicza w ten sam sposób, w jaki żyruje Adama Hofmana biegającego po polach Podkarpacia i robiącego to wszystko, co widzieliśmy w internecie. Na ile go znam, on zdaje sobie sprawę z ogromu zła, które popiera. Takiego zła w najbardziej elementarnym tego słowa znaczeniu. Jego kluczową motywacją jest utrzymanie przywództwa na prawicy, a Macierewicz i Hofman, zdaniem prezesa, są tego gwarantami. Dlatego musi ich autoryzować - ocenia Kamiński.
Kamiński stwierdza, że jego teza jest mocna. Podkreśla przy tym, że naprawdę tak uważa.
- Kaczyński podobnie jak większość Polaków doskonale widzi, że ludzie z zespołu Macierewicza kompletnie się kompromitują, robią ludziom wodę z mózgu, a jednocześnie odzierają śmierć jego brata z powagi. Widzi też, że Hofman jest kompletnie zdemoralizowaną osobą, która ośmiesza i deprecjonuje PiS jako partię o charakterze, powiedzmy, chrześcijańsko-patriotycznym. A jednak broni Macierewicza i Hofmana. Jeśli to nie jest cynizm i tolerowanie zła, to co to jest? - mówi Kamiński.
Źródło: Newsweek