Miażdżący raport o podkomisji Macierewicza. "Działanie z premedytacją"

- Komisja nie była zainteresowana wyjaśnieniem przyczyn katastrofy, bo tę przyczynę sobie z góry określiła: zamach - mówił szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przedstawiając informację dotyczącą podkomisji smoleńskiej. Siedzący w ławie poselskiej Antoni Macierewicz wykrzykiwał co chwila" "Kłamstwo", "Nie kłam pan".

Antoni Macierewicz
Antoni Macierewicz
Źródło zdjęć: © East News | Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Mateusz Czmiel

08.11.2024 | aktual.: 08.11.2024 20:44

- Przez sześć lat pracy tzw. podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza nie była w stanie sformułować wniosków i rekomendacji, by do takich katastrof nie dochodziło. Głównym zadaniem było bowiem udowodnienie tezy o zamachu - powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w Sejmie.

W piątek wieczorem w Sejmie posłowie wysłuchują informacji ministra obrony narodowej nt. raportu opublikowanego przez powołany w MON ekspercki zespół badający działalność tzw. podkomisji smoleńskiej kierowanej przez polityka PiS Antoniego Macierewicza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Działająca przy resorcie obrony komisja została rozwiązana w zeszłym roku, a kontrolą jej działalności zajął się zespół, który pod koniec października przedstawił raport wskazujący na nieprawidłowości w jej działaniu; złożono także 41 zawiadomień do prokuratury.

W Sejmie szef MON podkreślał, że zespół badające pracę podkomisji był złożony z apolitycznych ekspertów i badał tylko pracę podkomisji, nie zaś przyczyny katastrofy. Jak mówił, zespół badał cztery obszary: legalność, celowość, rzetelność i gospodarność - prac podkomisji i we wszystkich stwierdził nieprawidłowości.

Kosiniak-Kamysz wskazał m.in., że przepisy dot. powołania komisji mimo zastrzeżeń zostały dostosowane do potrzeb Macierewicza, co m.in. wiązało się odebraniem uprawnień Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Ponadto - jak mówił - komisja nie miała uprawnień do anulowania poprzedniego raportu dot. przyczyn katastrofy tzw. raportu Millera. Członkom komisji Jerzego Millera szef MON przekazał "wyrazy wdzięczności i przeprosin w imieniu Rzeczpospolitej za lata postponowania".

Polityk zarzucił też podkomisji brak skutecznych działań. Jak mówił, cel prac nie został osiągnięty.

- Przez ponad sześć lat podkomisja nie była w stanie sformułować wniosków i rekomendacji, żeby do takich katastrof więcej nie dochodziło - podkreślił szef MON. Ocenił, że podkomisja "nie była zainteresowana wyjaśnieniem przyczyn, bo przyczynę z góry wymyśliła, głównym zadaniem udowodnienie tezy o wybuchu".

Jak mówił, podkomisja działała chaotycznie, bez żadnego planu pracy. Dodał, że w świetle przepisów do tego typu komisji mogą być powoływanie eksperci, np. w dziedzinie techniki lotniczej, meteorologii i innych istotnych dla tematu dziedzin.

- Do podkomisji powołano osoby bez wymaganych kwalifikacji, co skutkowało niewłaściwą oceną materiału badawczego - stwierdził.

Kosiniak-Kamysz ocenił, że celem i efektem prac komisji było także "dalsze budowanie podziału społecznego i dzielenie wspólnoty"; zarzucił Macierewiczowi, że robił to z premedytacją.

- To jest działanie, które było i jest prowadzone przez Antoniego Macierewicza w celu zniszczenia pamięci o ofiarach katastrofy smoleńskiej, zniszczenia wspólnoty narodowej, narażenie Polski na niebezpieczeństwo. To działanie z premedytacją i w pełni przygotowane - powiedział szef MON.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

Komentarze (78)