Miażdżąca przewaga. Robert Biedroń wygrał w Słupsku
Miażdżąca przewaga Roberta Biedronia w Słupsku. Poseł Twojego Ruchu oficjalnie nowym prezydentem miasta. Rywalizację w pierwszej turze wyborów samorządowych Robert Biedroń przegrał ze Zbigniewem Konwińskim z Platformy Obywatelskiej różnicą około 2,5 tysiąca głosów. W drugiej turze zdecydowanie pokonał swojego kontrkandydata różnicą prawie 3800 głosów - poinformował sędzia Tomasz Rybiński, przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Słupsku.
Robert Biedroń uzyskał 15 tysięcy 308 głosów, czyli 57, 08 procent, a Zbigniew Konwiński 11 tysięcy 511 głosów, czyli 42,92 procent.
Jak wynika z oficjalnych wyników wyborów prezydenckich w Słupsku, kandydat PO w drugiej turze zyskał około 40 procent więcej głosów, niż w pierwszej turze. Jednak Robert Biedroń zdobył dwuipółkrotnie większe poparcie, niż dwa tygodnie wcześniej.
WYBORY NA ŻYWO: NAJNOWSZE INFORMACJE
Biedroń: będzie skromna prezydentura, bez limuzyn, na rowerze
Oddłużenie Słupska, pozyskiwanie unijnych środków na inwestycje i powołanie Instytutu Zielonej Energii - uznał za najważniejsze zadania dla Słupska poseł Robert Biedroń. Zapowiedział, że będzie skromnym prezydentem: limuzyny zamieni na rower.
Czy zaskoczyły pana wyniki wyborów?
Robert Biedroń: Nie. W przeciwieństwie do moich kontrkandydatów, my prowadziliśmy naszą kampanię na ulicy: nie mieliśmy pieniędzy na billboardy, spoty itp. I ja to po prostu widziałem: widziałem, jak każdego dnia nadchodzi ta zmiana. Coraz więcej osób podchodziło, gratulowało wyniku w pierwszej turze, trzymało kciuki, chciało pomagać. Nie jestem więc zdziwiony.
Startował pan pod hasłem "Nareszcie zmiana". Czego mogą się spodziewać mieszkańcy Słupska?
- Na pewno zmian, które sprawią, że te wszystkie złe rzeczy, które gnębiły to miasto i chyba niszczyły energię jego mieszkańców i nie dawały nadziei na przyszłość, się zmienią. Chcę odpolitycznić, odpartyjnić, skończyć z układami, które paraliżowały to miasto, z tym permanentnym konfliktem politycznym, który miał tutaj miejsce - on powinien przejść do historii. Marzę o tym, że będziemy ponad podziałami partyjnymi i politycznymi pracowali na rzecz lepszego miasta.
A co konkretnie chciałby pan zrobić w ciągu tych czterech lat w Słupsku?
- Realizować program, na który postawili mieszkańcy. Zapraszam na stronę nareszciezmiana.pl, gdzie go zamieściliśmy. Najważniejsze, to zapewnić miejsca pracy, doprowadzić do tego, by Słupsk zaczął się rozwijać. Proponuję też m.in. powołanie w mieście Instytutu Zielonej Energii - instytucji rządowej, wokół której powstanie klaster, taki model współpracy środowisk akademickich, przedsiębiorstw itp. Słupsk i generalnie Pomorze mają idealne warunki do pozyskiwania energii odnawialnej i to jest potencjał tego miasta, który trzeba wykorzystać. To powinna być taka krzemowa dolina odnawialnych źródeł energii. Marzę o tym, aby Słupsk był miastem zielonym, ekologicznym. Bardzo poważnym problemem w mieście jest też dostęp do służby zdrowia: nie ma tutaj izby położniczej, ani jednego lekarza geriatry. Trzeba o to zadbać. Oczywiście zależy mi też na oddłużeniu Słupska, pozyskaniu środków europejskich, bo dotąd miasto nie pozyskiwało ich zbyt wiele: było na jednym z ostatnich miejsc pod tym względem.
- Będę prowadził bardzo skromną prezydenturę. Obiecuję mieszkańcom, że te trzy limuzyny, które są do dyspozycji prezydenta nie będą już moimi limuzynami. Ja poruszam się na rowerze. W symboliczny sposób przesiądę się z tej limuzyny na rower, zamieszkam tutaj, w tym mieście i będę prowadził skromną prezydenturę i skromny urząd, bo to miasto jest skromne: to jedno z najbardziej zadłużonych miast w Polsce.