Miasta z najniższym bezrobociem
Sopot, Warszawa, Poznań, Gdynia - to miasta, w których bezrobocie spadło poniżej 4%, wynika z najnowszych danych GUS-u.
W Sopocie tylko 3,5 proc. aktywnych zawodowych nie mogło znaleźć pracy - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego za sierpień. I to właśnie Sopot może się obecnie pochwalić najlepszą w Polsce sytuacją na rynku pracy. Także w Warszawie, Poznaniu i Gdyni stopa bezrobocia spadła już poniżej 4 proc.
- To fantastyczne informacje - mówi "Rzeczpospolitej" Michał Boni, ekspert Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. - W wielkich miastach doszliśmy do stanu równowagi ekonomicznej, nie ma tam realnego bezrobocia. Bezrobocie na poziomie około 4 procent uznaje się za naturalne, inaczej mówiąc, nie pracują tylko ci, którzy naprawdę nie chcą. Taką sytuację właśnie obserwujemy w prawdziwych polskich metropoliach - dodaje Boni. Bardzo niski, poniżej 5 proc., jest też odsetek szukających pracy w Katowicach, Krakowie i Gdańsku.
Warszawa, Poznań czy Kraków od dawna pełnią rolę motorów rozwoju i plasowały się w ścisłej czołówce, mocno odbiegając od średniej w kraju pod względem zatrudnienia. Za to Trójmiasto dokonało w ciągu ostatnich trzech lat prawdziwego skoku. Jeszcze w sierpniu 2004 r. stopa bezrobocia wynosiła tam 12,2 proc., obecnie 4,3 proc.
- Rzeczywiście Trójmiasto, mówiąc kolokwialnie, wreszcie zaskoczyło, zostały przełamane jakieś niewidoczne bariery - mówi Marcin Nowicki z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w Gdańsku. - Z niezwykłą dynamiką zaczął się rozwijać sektor usług. Myślę, że złożyło się na to kilka czynników.
Jak pisze "Rzeczpospolita" te elementy to rozwój tanich linii lotniczych, dzięki którym do miast przyjeżdża więcej turystów z zagranicy. Powstało wiele nowych jednoosobowych firm, które teraz zaczęły zatrudniać ludzi. Poprawiły się też połączenia między Gdańskiem, Gdynią i Sopotem, dzięki czemu ludziom łatwiej dojeżdżać do pracy. - Ważne jest też, że samorządy tych trzech miast przestały ze sobą konkurować, a zaczęły współpracować, widać tego efekty - podkreśla Nowicki.
Niziutka stopa bezrobocia to oczywiście doskonała wiadomość dla mieszkańców, nieco gorsza dla przedsiębiorców, ponieważ coraz częściej skarżą się na niedobór pracowników.
- Mamy 1,5 tys. ofert pracy miesięcznie, a bezrobotnych w sumie 11,9 tys., z czego 38 proc. nie ma żadnych kwalifikacji - informuje Zygmunt Jeżewski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Poznaniu. - Robimy wszystko, by podnieść ich umiejętności, ale to duże wyzwanie - mówi. Podobna sytuacja jest w Warszawie: na 38,6 tys. osób zarejestrowanych w urzędach pracy prawie 62 proc. to długotrwale bezrobotni.
Wśród miast wojewódzkich na ostatnich miejscach plasują się Łódź i Kielce ze stopą bezrobocia równą 10 proc. i więcej. - Jak na Łódź to i tak znakomity wynik - mówi gazecie Paweł Brochowski, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy. - Jeszcze trzy lata temu mieliśmy tu ponad 19-procentowe bezrobocie, na 67 tys. chętnych było tylko 700 ofert pracy, dziś 1800 na 30 tys. bezrobotnych. I przypomina, że dzięki otwarciu na inwestorów Łódź z centralnego ośrodka upadłego przemysłu lekkiego zamienia się w prężny ośrodek produkcji sprzętu AGD i elektroniki.
Statystyki dotyczące miast pokazują też, że marzenia o budowaniu metropolii w Polsce wschodniej okazują się raczej mrzonkami. - Już dzisiaj widać, że takie miasta jak Rzeszów, Białystok, Kielce czy Lublin nie są w stanie pełnić tej roli. Nie są motorami wzrostu, nie generują pracy dla swoich regionów w wystarczającym stopniu - podsumowuje Michał Boni.