Miał zmienić Polskę. Nie wychodzi mu...
Jaka będzie przyszłość Janusza Palikota? Czy to jego ostatnia kadencja w sejmie? Zdaniem ekspertów poseł przepadnie, jeżeli nie zdecyduje się na stworzenie wspólnych list z SLD. Sam Palikot we wtorek taki wariant wykluczył. - Palikot znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Nie ma szans na samodzielny start z własnym ugrupowaniem, które cieszy się poparciem ledwie 1-2% wyborców, a skoro przez ostatnie miesiące nie zdołał zbudować sobie zaplecza, już mu się to nie uda - przewiduje ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego Tomasz Łysakowski.
O tym, że Ruch Poparcia Janusza Palikota miałby wystartować ze wspólnych list do parlamentu razem z SLD pisał we wtorek dziennik "Polska-The Times". - Czynimy pewne kroki, by przekonać byłą gwiazdę PO, aby razem ze swoimi zwolennikami połączyła z nami siły w wyborach - powiedział jeden z polityków SLD w rozmowie z dziennikiem. - Do końca lutego zostaną wybrane władze stowarzyszenia. Wówczas to omówimy. Konieczne byłoby jednak twarde zobowiązanie ze strony liderów SLD, że tym razem dokonamy rozdziału państwa i Kościoła. Inne sprawy programowe wymagają też uzgodnień. Jest to więc proces niełatwy, ale możliwy. SLD się musi uwiarygodnić, aby nie powtórzyła się sytuacja sprzed lat, gdy zawiódł - mówił z kolei w rozmowie z gazetą Janusz Palikot.
Po publikacji dziennika na swoim blogu poseł zdementował jednak informację o stowarzyszeniu z SLD. "Składam mandat i odszedłem z najwyższych władz PO nie po to, aby startować z list SLD czy wrócić ponownie do Platformy. Idę nowa drogą, bo jest ona potrzebna Polsce" - napisał Palikot. "Ruch Poparcia powstał w proteście przeciwko polskim partiom, w proteście przeciwko brakowi demokracji, zabetonowanemu systemowi dotacji partyjnych. To droga nadziei na politykę społeczną, a nie partyjną. To droga do skoku światopoglądowego, walki z biurokracją, rozwoju średnich i małych firm" - podkreślił Palikot, tłumacząc swe stanowisko.
"Oczywiście jak każdy polityk nie wykluczam sojuszy, ale ich podstawą musi być program dotacji dla partii, rozdziału państwa i Kościoła, rewolucji w finansowaniu administracji, połączenia ZUS-u i KRUS-u, walki z deficytem. Jeśli środowisko SLD da gwarancje, że tym razem nie zawiedzie, to możliwa jest koalicja Ruchu i SLD. Ale na to jest czas po wyborach, po kampanii i po uzgodnieniach programowych" - napisał.
Koalicja Palikota i SLD to kwestia czasu?
Zdaniem ekspertów, koalicja Palikota i SLD jest wyłącznie kwestią czasu. Co prawda, to nie jest to, na co liczył Palikot, odchodząc z Platformy, sondaże są jednak nieubłagane. 1-2% poparcia to wynik znacznie poniżej oczekiwań. Dlaczego okręt Palikota stracił wiatr w żaglach?
W sierpniu, kiedy ogłosił decyzję o opuszczeniu Platformy i założeniu własnej partii, Palikot miał swoje pięć minut. Sondaż Homo Homini dla "Super Expressu" dawał wówczas jego inicjatywie 20% poparcia. Miała to być trzecia siła w sejmie po Platformie i PiS. - Wtedy wszyscy o nim mówili, jego partia miała oskubać zarówno SLD, jak i PO. Jednak jego siła słabnie w miarę upływu czasu - mówi w rozmowie z WP Tomasz Łysakowski.
Ekspert dodaje, że pierwszy sondaż był przede wszystkim testem popularności Palikota, a nie miarą siły jego partii. Szybko okazało się, że wysokie "osobiste" poracie nie wystarczy, by Ruch Poparcia zaistniał na scenie politycznej. - Polacy chętnie obdarzają zaufaniem polityków, dopóki nie zobaczą ich partii. Gdy nowe ugrupowanie się pojawia, namiętności słabną, a wyborcy głosują na stare, sprawdzone partie, a nie na nowe twory - wyjaśnia ekspert.
"Palikot nie ma pomysłu na partię"
Palikot startował z hasłem odnowy polskiej sceny politycznej, mówił o stworzeniu całkowicie oryginalnej formacji. Jego błędem, zdaniem Łysakowskiego było jednak to, że, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, swoją partię sformatował jako SLD-Bis - jego bardziej radykalną i wyraźnie antyklerykalną wersję. - A ludzie, jeśli mają takie przekonania i tak wolą głosować na SLD, niż na partię-podróbkę - zwraca uwagę Łysakowski.
Przez ostatnie miesiące Palikot wydał majątek na swoją partię, organizował różnego rodzaju akcje i happeningi, a poparcia dla nowej inicjatywy jak nie było, tak nie ma. Początkowo mówiło się o rychłym powrocie "syna marnotrawnego" do Platformy. Zdaniem eksperta ds. marketingu politycznego, władze macierzystej partii musiały jednak dojść do wniosku, że Palikot do niczego nie jest im potrzebny. - Koalicja z SLD, jedyną partią, z którą może znaleźć wspólny język, jest dla Palikota jedyną szansą - uważa Łysakowski.
- Palikot znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Nie ma szans na samodzielny start z własnym ugrupowaniem, bo skoro przez ostatnie miesiące nie zdołał zbudować sobie zaplecza, już mu się to nie uda - przewiduje ekspert ds. marketingu politycznego Tomasz Łysakowski.
Zdaniem eksperta, jeśli Palikot wystartuje z list Sojuszu, na pewno dostanie się do parlamentu. Sytuacja będzie korzystna także dla SLD, gdyż w partii brakuje nowych twarzy i pomysłów. - Palikot jest głośny i kontrowersyjny. Jeśli przypnie się do SLD, notowania partii mogą lekko pójść w górę - uważa ekspert. Dodaje, że Sojusz zapewne obawiać się utraty części elektoratu na rzecz Palikota, dlatego wyszedł z taką propozycją.
W ostatnim czasie Janusz Palikot bardzo ostro krytykował inne tworzące się ugrupowanie - Polska Jest Najważniejsza. - Polska jest Najważniejsza to konserwatyzm i prymitywizm i dziadowski program - mówił Palikot w programie "Kropka nad i". I dodał: - To wiocha. Gorszy program niż PJN ma tylko PiS. Był napisany na kolanie, to zbiór sloganów. Oni wygłaszają komunały, frazesy.
Eksperta dziwi takie postępowanie, bo PJN - partii, która prezentuje zupełnie inne wartości, a przekaz kieruje do innego grona wyborców - Palikot z pewnością głosów nie odbierze. - Gdyby Palikot chciał zabłysnąć, powinien raczej atakować SLD i PO, ale wówczas zamknąłby sobie drogę do przyłączenia się do którejś z tych partii - mówi.
Poproszony przez Monikę Olejnik o porównanie obu powstających partii Palikot odparował: - Przyniosę pani segregator z deklaracjami członkowskimi z jednego województwa. Ich jest więcej niż wszystkich osób na kongresie PJN - mówił w programie "Kropka nad i" Janusz Palikot. Łysakowski zwraca uwagę, że największą partią w Polsce, jeśli chodzi o liczbę członków jest w Polsce PSL. Obecnie skupia ok. 140 tys. członków. - Jak widać nie przekłada się to na poparcie. By pozyskać wyborców, trzeba mieć pomysł na partię, a Palikot go nie ma - kończy ekspert.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska