Metro strajkuje, tłok w autobusach, wściekli pasażerowie
Trwający od godziny 19 w niedzielę 24-godzinny strajk na wszystkich liniach metra sparaliżował transport w Londynie. W poniedziałek niektóre linie są całkowicie zamknięte, a na innych pociągi kursują sporadycznie. Związkowcy protestują głównie przeciwko likwidacji kas biletowych i tym samym - miejsc pracy.
04.10.2010 | aktual.: 04.10.2010 14:04
Dwa kolejne strajki pracowników metra zapowiadane są na listopad, jeśli związkowcy nie dojdą do porozumienia z zarządem. W proteście przeciwko cięciom związkowcy zabronili swoim negocjatorom akceptowania propozycji brania nadgodzin w weekendy.
Operator londyńskiego transportu TfL (Transport for London) uruchomił 100 dodatkowych autobusów i transport rzeczny. By zapobiec zakorkowaniu ulic, wstrzymano roboty drogowe. Przed zamkniętymi stacjami stoją wolontariusze, którzy udzielają informacji i rozdają mapy.
Wielu londyńczyków dojeżdża do pracy rowerem lub taksówką.
Związki zawodowe RMT i TSSA przystąpiły już do drugiego w ostatnich tygodniach strajku, protestując przeciwko planom zwolnienia ok. 700 kasjerów i ok. 100 menadżerów stacji.
Burmistrz Londynu Boris Johnson uznał, że strajk jest "politycznym atakiem" na rząd.
Według Johnsona na niektórych stacjach metra kasjerzy sprzedają mniej niż 10 biletów na godzinę, ponieważ ogromna większość pasażerów posługuje się kartami magnetycznymi w systemie prepaid, korzysta z biletów miesięcznych lub kupuje je w automatach.
Kasjerzy argumentują, że są nie tylko od sprzedawania biletów lecz także od udzielania informacji, a ich obecność powoduje, że pasażerowie czują się bezpiecznie.
Johnson zapewnił, że zwolnienia będą dobrowolne, a stacje zachowają przynajmniej jedną kasę. Burmistrz wskazał też na presję finansową w obliczu zapowiadanych cięć wydatków rządowych.
Johnson chciałby, aby rząd zmienił ustawodawstwo strajkowe, by związkom zawodowym było trudniej ogłosić protest. Obecnie wymagana jest zwykła większość członków w tajnym głosowaniu; zdaniem Johnsona byłoby lepiej, gdyby strajk był możliwy dopiero przy poparciu większości kwalifikowanej.
Pod tymi żądaniami podpisuje się największa organizacja pracodawców CBI. Dodatkowo chce ona, by rząd zezwolił pracodawcom na zatrudnianie w czasie strajku pracowników tymczasowych. Takie rozwiązanie zastosowało kierownictwo poczty w czasie strajku przed kilkoma miesiącami.
CBI chce także surowego karania związków zawodowych, które naruszają ustawodawstwo strajkowe i poskromienia dzikich strajków organizowanych spontanicznie bez poparcia związków zawodowych. RMT i TSSA planują dwa kolejne strajki w listopadzie. W pierwszym tygodniu listopada do strajku pracowników metra mogą przyłączyć się strażacy.