Merkel namaściła swoją następczynię. Kim jest Annegret Kramp-Karrenbauer?
"Mini-Merkel" znad Saary. Tak o następczyni Angeli Merkel, Aneggrette Kramp-Karrenbauer mówią obserwatorzy. Choć to katoliczka o bardziej prawicowym niż Merkel nastawieniu, dla Polski nie musi być to dobra wiadomość.
Premier Saary Annegret Kramp-Karrenbauer nie jest postacią z pierwszych stron gazet. Poważna, szanowana, ale i stanowcza, potrafiąca lawirować między partyjną prawicą i lewicą. Nie bez przyczyny mówi się o niej "mini-Merkel".
W poniedziałek kanclerz Niemiec zaprezentowała ją jako swoją kandydatkę na nową sekretarz generalną partii CDU, co natychmiast spowodowało lawinę spekulacji, że to w niej Merkel upatruje swojej następczyni. W końcu Merkel zajmowała tę samą pozycję przed tym, jak przejęła schedę po Helmucie Kohlu. Sama szefowa rządu nie próbowała zaprzeczać tym spekulacjom.
- Znamy się od długiego czasu i możemy na sobie polegać, nawet jeśli mamy swoje własne poglądy - powiedziała polityk, przedstawiając swoją współpracowniczkę.
Według planu, zmiana miałaby nastąpić za cztery lata. Ale niewykluczone, że odbędzie się to wcześniej, bo według umowy koalicyjnej między CDU i SPD, po dwóch latach może dojść do rewizji układu rządzącego.
Zobacz także: Leszek Miller i historia pewnej kolacji z premierem Izraela
Od premiera do kanclerza
Dla AKK - jak mówi się o niej w Niemczech - będzie to pierwsza tak poważna rola w ogólnoniemieckiej polityce. Dotąd przez większość swojej kariery była związana z Saarą, niewielkim, ale ważnym gospodarczo krajem związkowym przy granicy z Francją. Przez lata kierowała tam wieloma ministerstwami, a od 2011 rządziła nim jako premier. I to z wielkim powodzeniem. Podczas gdy CDU traciła wpływy w wielu regionach, ona w 2017 poprawiła swój wynik o 5 punktów procentowych, prawie uzyskując dla partii samodzielną większość.
- Z punktu widzenia rozwoju kariery politycznej, AKK ryzykuje krok do tyłu, żeby zrobić dwa kroki do przodu w przyszłości. Nie ma wątpliwości, po co zamienia stanowisko premiera niecały rok po uzyskaniu reelekcji na stanowisko zdecydowanie niższego szczebla - mówi WP Adam Traczyk, prezes think-tanku Global.Lab.
Lekki skręt w prawo
Jak dodaje ekspert, choć jej wybór oznacza w dużej mierze kontynuację kursu Merkel, to premier Saary, z wyznania katoliczka, niejednokrotnie pokazywała, że ma swoje - na ogół bardziej prawicowe - poglądy. Podczas kryzysu uchodźczego co prawda poparła swoją kanclerz, ale równocześnie opowiadała się za obowiązkowymi badaniami wieku uchodźców i bardziej stanowczym podejściem do deportacji tych, którzy nie kwalifikują się jako uchodźcy. Kiedy zaś rozstrzygały się losy ustawy o legalizacji małżeństw homoseksualnych, opowiedziała się przeciwko niej.
- Ona znana jest z tego, że bardziej poważnie niż Merkel akcentuje swoją wiarę. To daje CDU bardzo użyteczną równowagę. Przyda się też w napiętych ostatnio relacjach z bawarską i katolicką partią-siostrą CSU - mówi WP dr Alexander Clarkson, politolog z King's College w Londynie.
- Jej wybór gwarantuje to, że CDU nie zejdzie z obecnego kursu partii mieszczańskiego centrum, a jednocześnie daje szanse na otworzenie się bardziej na prawą stronę - dodaje Traczyk. - Potrafi też zagrać pod publiczkę, co pokazała, kiedy wiosną jako pierwsza zakazała wystąpień tureckich polityków w kampanii. Zrobiła to, choć żaden polityk w Saarze nie planował występować - zauważa.
Ale przydomek "mini-Merkel" nie wziął się znikąd. Z kanclerz łączy ją nie tylko osobista więź, ale i talent polityczny.
- Kramp-Karrenbauer od kilku lat była uznawana za wschodzącą gwiazdę niemieckiej polityki. Ale w przeciwieństwie do innej gwiazdy, Jensa Spahna, zamiast głośnego grania pod berlińską publiczkę, ona ciężko pracowała, żeby zbudować sieć wsparcia w partyjnych strukturach w całym kraju - mówi Clarkson. - W Niemczech to zazwyczaj decyduje, kto zajmuje miejsce ma na samej górze - dodaje.
Co z tą Polską?
Dla Polski wybór premier Saary jako następczyni Merkel jest przede wszystkim wielką niewiadomą. Na tematy polityki zagranicznej AKK wypowiadała się dotąd rzadko i ogólnikowo. W przeciwieństwie do nastawionej propolsko, wychowanej w NRD i mającej polskie korzenie obecnej kanclerz, Kramp-Karrenbauer ma nikłe doświadczenie w polityce wschodniej. Jej pozycja jako premiera przygranicznego regionu wskazuje raczej na orientację profrancuską. W poprzednim rządzie Merkel sprawowała np. funkcję komisarza ds. współpracy, zaś w Bundesracie jest członkiem niemiecko-francuskiej grupy parlamentarnej.
- Wychowana jest w kontekście francusko-niemieckim i jest do niego przywiązana. Dla Polski oznacza to, że może nie być tak wrażliwa na polski punkt widzenia jak Merkel - mówi Traczyk - Nie sądzę, by jej wiara czy bardziej konserwatywne nastawienie miały tu jakieś znaczenie - dodaje.