Merkel idzie po władzę. To był ostatni sprawdzian
Partia Angeli Merkel przeszła ostatni, a jednocześnie najważniejszy test przed wyborami do Bundestagu. CDU wygrała wybory do parlamentu regionalnego Nadrenii Północnej-Westfalii. Zwycięstwo w najważniejszym kraju związkowym daje ugrupowaniu doskonałą pozycję wyjściową w walce o mandaty w parlamencie Niemiec.
Na chrześcijańskich demokratów głosowało 34,5 proc. wyborców; rządzącą od siedmiu lat w tym kraju związkowym socjaldemokratyczną SPD poparło 30,5 proc., czyli aż 8,6 p. proc. mniej niż pięć lat temu - podał pierwszy program telewizji publicznej ARD, powołując się na sondaże exit poll opublikowane po zamknięciu lokali wyborczych.
Jeżeli wyniki sondażowe się potwierdzą, koalicja SPD-Zieloni z premier Hannelore Kraft utraci większość i będzie musiała oddać władzę.
Do głosowania w niedzielę uprawnionych było ponad 13 mln mieszkańców Nadrenii Północnej-Westfalii, zachodnioniemieckiego landu o największym potencjale gospodarczym i największej liczbie ludności spośród 16 krajów związkowych tworzących Republikę Federalną Niemiec. Z tego powodu wybory w tym landzie nazywane są "małymi wyborami do Bundestagu".
Z kim koalicja?
Do landtagu w stolicy NRW, Duesseldorfie, wejdą także Zieloni (6 proc.), liberalna FDP (12 proc.) i eurosceptyczna Alternatywa dla Niemiec AfD (7,5 proc.). Nie wiadomo, czy miejsca w regionalnym parlamencie zdobędzie Lewica - jej wynik oscyluje wokół 5-procentowego progu wyborczego.
Lider CDU w NRW Armin Laschet zapowiedział, że podejmie rozmowy o utworzeniu rządu ze "wszystkimi demokratycznymi siłami". Z arytmetycznego punktu widzenia możliwe jest utworzenie rządu przez CDU z dwiema mniejszymi partiami - liberalną FDP i Zielonymi - bądź koalicja dwóch największych partii - CDU i SPD. Obecnie do stworzenia preferowanej przez CDU koalicji z FDP brak jest obu partiom kilku mandatów.
Z analizy ARD wynika, że najważniejszymi tematami dla wyborców były szkolnictwo, bezpieczeństwo wewnętrzne oraz sytuacja międzynarodowa.
Porażka Martina Schulza
Przegrana SPD w landzie uważanym od pół wieku za jej bastion jest dotkliwym ciosem dla Martina Schulza - przywódcy SPD i głównego rywala Merkel w walce o fotel kanclerza Niemiec. Wybory w NRW były dla byłego szefa Parlamentu Europejskiego ostatnią szansą na wykazanie, że w wyborach do parlamentu federalnego jest w stanie walczyć z urzędującą kanclerz jak równy z równym.
- To trudny dzień dla SPD i dla mnie osobiście, przecież pochodzę stąd. To dotkliwa porażka - przyznał socjaldemokrata. Schulz zapowiadał, że jeśli SPD wygra wybory w NRW, to on zostanie kanclerzem Niemiec.
Trzecia z rzędu - po Kraju Saary i Szlezwiku-Holsztynie - porażka Schulza od czasu, gdy na początku roku dostał nominację na kandydata i przejął kierownictwo partii, ogranicza do minimum jego szanse na sukces w wyborach do Bundestagu 24 września.
Z Berlina Jacek Lepiarz