Mer oskarżony o przyczynienie się do śmierci ofiar Xynthii
Mer Faute-sur-Mer na zachodzie Francji został oskarżony w czwartek o "nieumyślne spowodowanie śmierci" w związku z tragicznymi skutkami ubiegłorocznego huraganu Xynthia. Merowi zarzuca się niedopatrzenia, które zwiększyły liczbę ofiar.
W wyniku niezwykle gwałtownej nawałnicy Xynthia, która przeszła w lutym ubiegłego roku w zachodniej Europie, głównie Francji i Hiszpanii, zginęło ponad 60 osób. Blisko połowę z tych ofiar odnotowano w jednej tylko francuskiej gminie - Faute-sur-Mer, położonej w departamencie Wandea nad Atlantykiem. Wezbrane fale zaskoczyły tam w nocy mieszkańców, zatapiając całkowicie wiele domów.
Jak poinformowało w czwartek radio France Info, Rene Marratier, merowi Faute-sur-Mer, został w czwartek oskarżony o "nieumyślne spowodowanie śmierci" i "narażenie życia ludzkiego". Jedną z przyczyn ciężkich zarzutów jest to, że znaczna część zatopionych przez żywioł domostw znajdowało się poniżej poziomu morza, a zgodę na ich budowę wydały właśnie władze lokalne.
Według organów ścigania, mer złamał też obowiązujące procedury. Marratiera w środę tymczasowo zatrzymano, a następnie przesłuchano w charakterze oskarżonego. Obrońca mera, znany adwokat Olivier Metzner, twierdzi, że Marratier jest tej sprawie "pionkiem", a największa część odpowiedzialności za tragedię spoczywa na "państwu, służbach prefektury i meteorologach".
Wkrótce po przejściu Xynthii rząd polecił wyburzyć w zachodniej Francji setki domów na terenach, gdzie przeszła nawałnica. W wyznaczonych "czarnych strefach" wszystkie budynki, nawet te nie zalane wskutek przejścia Xynthii, mają być zrównane z ziemią. Lokalne władze wykupiły już dużą część terenów z domami do wyburzenia, wypłacając właścicielom znajdujących się tam nieruchomości odszkodowania. Na części "czarnej strefy" sytuacja jest jednak wciąż napięta, gdyż niektórzy mieszkańcy nie chcą mimo namów ze strony urzędników państwa opuścić swoich domów na terenach zagrożonych powodzią.