Mentzen w drugiej turze? To nie takie proste [OPINIA]
Dobre, a nawet bardzo dobre wyniki sondażowe Sławomira Mentzena, a także słabość Karola Nawrockiego, wcale nie oznaczają, że kandydat Konfederacji wejdzie do drugiej tury. Czynniki, które mu początkowo sprzyjały powoli znikają, a zarówno PiS jak i Koalicja Obywatelska zrobią wiele, by nie dopuścić do rozpadu partyjnego status quo, który od lat daje im władzę - pisze dla WP Tomasz P. Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
To, że w Polsce od lat jest elektorat, który chciałby zmian wiadomo od dawna. Tak jak wiadomo, że choć jest on dość liczny (w porywach nawet do 20-25 procent), to z jednej strony niejednolity i niestabilny, a z drugiej niezdolny do zdobycia poparcia wystarczającego do realnego wywrócenia stolika - o zdobyciu władzy nie mówiąc.
Wiatr zmian idący z Zachodu, a także polska specyfika, sprawiają, że tym razem beneficjentem tych procesów stała się - długo czekająca na swoją szansę, a teraz oczyszczona z najbardziej radykalnych (a może lepiej powiedzieć szalonych) przedstawicieli - Konfederacja, która przekonuje obywateli, że jeśli ktoś u nas jest antysystemowy, trumpistowski i obiecujący głębokie zmiany - to jest to właśnie Sławomir Mentzen.
Jeśli dodać do tego realne rozgoryczeni części młodych mężczyzn zablokowaniem ich ścieżek rozwoju, zmęczenie wojną w Ukrainie i procesami migracyjnymi - to powody rosnącego poparcia dla kandydata Konfederacji staną się jasne. A przecież jest jeszcze realna słabość obu pozostałych kandydatów - KO i PiS - którym nie udało się zbudować wrażenia silnych, adekwatnie odpowiadających na zagrożenia niesione przez wojnę i głęboką zmianę geopolityczną polityków.
Czytaj również: O politycznym znaczeniu milczenia i walce z przemocą [OPINIA]
W takich warunkach też w tych kwestiach słaby, ale za to niosący nadzieję zmian, Mentzen staje się rzeczywiście silnym kandydatem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Niebywały skandal". Polityk Lewicy o nagraniu z politykami PiS
Walka z Mentzenem - wspólna sprawa KO i PiS
To wszystko jednak wcale nie musi oznaczać, wbrew narracjom powtarzanym przez część niechętnych PiS komentatorów, że Karol Nawrocki się skończył, a jego miejsce zajmie Sławomir Mentzen. Takie rozwiązanie jest nieopłacalne także dla Rafała Trzaskowskiego, a jego sztab, tak jak - co o wiele bardziej oczywiste sztab kandydata obywatelskiego wspieranego przez PiS - teraz zrobią już wszystko, by do takiej sytuacji nie dopuścić.
Kampania wyborcza, i to przez oba główne sztaby, budowana była, jak zawsze - na polaryzacji między KO i PiS. Wejście w nie nowego gracza wymusiłoby zdecydowane jej przeformatowanie, a do tego - destruowałaby scenę polityczną, czego ani Tusk ani Kaczyński nie chcą. Duopol jest dla jednego i dla drugiego znakomitym rozwiązaniem i nie ma żadnych powodów, by z niego rezygnować.
I to właśnie dlatego, choć na początku można było dogryzać Mentzenem Nawrockiemu, można było śmieszkować ze słabości kandydata obywatelskiego, to teraz - gdy jego poparcie realnie rośnie - trzeba przywrócić status quo i zrobić wszystko, by Rafał Trzaskowski nie mierzył się z kandydatem Konfederacji.
PiS, co oczywiste, także nie może sobie pozwolić na to, by jej kandydat nie wszedł do drugiej tury, bo to oznacza głębokie przetasowania na scenie politycznej, które mogą bardzo źle skończyć się dla tej partii. Sztaby Trzaskowskiego i Nawrockiego, a szerzej Koalicja Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość, mają więc w tej sprawie wspólny interes, a Mentzen zdecydowanie ich jednoczy.
Harcownicy i wybory
I to już widać. Sejmowe połajanki między Jarosławem Kaczyńskim i Romanem Giertychem, oskarżenia wzajemne, eskalująca rektorska - to przecież element znanego spektaklu. PiS przekonuje swoich wyborców, że przegrana Karola Nawrockiego to koniec ich wolności, koniec demokracji i poważne zagrożenie egzystencjalne już nie tylko dla polityków, ale i dla wyborców prawicy.
Czytaj także: Kościelna dyplomacja Rosji [OPINIA]
Koalicja Obywatelska rzucając wszystkie siły na odcinek PiS-owski, prowokując i zaostrzając język też robi wszystko, by przypomnieć swoim wyborcom, kto jest głównym przeciwnikiem. To zaś nie tylko mobilizuje ich elektorat, ale i wzmacnia (co na tym etapie nie jest bez znaczenia) elektorat Nawrockiego i osłabia Mentzena.
Ten ostatni też popełnił przynajmniej jeden błąd, gdy zdecydował się na jednoznaczne wskazanie, kto jest jego przeciwnikiem. Hasło "każdy byle nie Trzaskowski" daje mocne karty w ręce kandydatowi Koalicji Obywatelskiej, i osłabia (delikatnie) kandydata obywatelskiego wspieranego przez PiS. A to oznacza, że sztab Karola Nawrockiego powinien jak najszybciej znaleźć element polaryzujący go z Mentzenem właśnie, tak by przekonać elektorat prawicy do porzucenia planów głosowania na kandydata Konfederacji. I jestem głęboko przekonany, że takie analizy teraz w sztabie trwają, a modele walki są szykowane.
Specyfika wyborców Mentzena
Dynamika przedwyborcza Mentzena - i to jest dodatkowy element, który sprawia, że nie wierzę w jego wejście do drugiej tury - wystartowała za wcześnie. Gdyby sondaże pokazywały wzrost kandydata na dwa tygodnie przed wyborami, to powiedziałbym, że sukces jest bardzo realny, ale one wystartowały o wiele wcześniej, a to oznacza, że główny kontrkandydaci mają naprawdę wiele czasu, by pewne procesy zatrzymać.
I już zaczęli to robić. Jak skuteczna jest ta machina, o tym przekonali się w poprzednich wyborach zarówno Szymon Hołownia, jak i Władysław Kosiniak Kamysz. A teraz może się o tym przekonać Sławomir Mentzen.
Jego słabością - a tego akurat jego sztab jest świadomy - jest również specyfika wyborców Konfederacji i w ogóle wyborców protestu. Ci pierwsi są raczej przedstawicielami młodszego pokolenia, a ich głosów nie wystarcza, by wygrać jakiekolwiek wybory, więc trzeba starać się pozyskać tych nieco starszych, a do nich wyraźnie - w wystarczającym stopniu - Mentzen nie przemawia.
Wyborcy protestu są natomiast mobilni wyborczo, zmienni i często podejmują decyzje w ostatnim momencie, a to oznacza, że poparcie sondażowe wcale nie musi przełożyć się na głosy w wyborach. I to jest także słabość kandydata Mentzena.
Czarny sen wyborców Koalicji
Ostrożny byłbym również z diagnozowaniem - na podstawie tych sondaży - potencjalnych koalicji i składu przyszłego Sejmu. Owszem, bez ryzyka wielkiego błędu, można stwierdzić, ze na tym etapie społeczeństwo przesuwa się w prawą stronę, ale… to wcale nie musi dotrwać do kolejnych wyborców.
Szymon Hołownia boleśnie przekonał się, że dowiezienie poparcia do innego typu wyborów wcale nie jest takie proste. I choć Konfederacja jest w innej sytuacji, bo ona struktury partyjne ma, a swoją rozpoznawalność buduje od lat, to ma również świadomość, że do wyborów jest jeszcze naprawdę daleko, a nieustanne uśmiechy kierowane w jej stronę przez PiS, a także powtarzanie, że kolejny rząd będzie budować właśnie koalicja KonPiS (czy PiSKonu) nie buduje poparcia wśród wyborców protestu.
A do tego wzmacnia mobilizację wyborców obecnej koalicji, dla których premier Czarnek i wicepremier Bosak (albo na odwrót) to naprawdę koszmarny sen.
I to wszystko sprawia, że - choć czynniki międzynarodowe, a także niektóre z czynników społecznych, działają na rzecz Konfederacji i jej kandydata, to wcale nie jest oczywiste, że doprowadzą do jego (i szerzej tej formacji) sukcesu.
Polska scena polityczna jest bytem stabilnym, jej stabilność wspierają główni gracze, a w ich interesie nie jest - przynajmniej na tym etapie - zmiana systemu. Wiele musiałoby się zmienić (choćby liderzy PO i PiS) w polityce krajowej, albo dojść by musiało do poważnego (kolejnego) kryzysu międzynarodowego, by to zmienić. Inna rzecz, że obserwując politykę w ostatnich latach, ani jednego, ani drugiego czynnika zmiany, wykluczyć się nie da.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".