Meksykańskie MSZ potępia "atak" na marynarzy w Gdyni
Meksykańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potępiło w wydanym komunikacie niedzielny "atak na 57 meksykańskich marynarzy" na plaży w Gdyni i zaapelowało do polskich władz o ustalenie, kto stoi za incydentem oraz o ukaranie winnych.
20.08.2013 | aktual.: 20.08.2013 08:38
Meksykańscy marynarze z okrętu szkoleniowego Cuauhtemoc "odpoczywali na wspomnianej plaży, gdy zostali zaatakowani przez grupę około 300 osób, domniemanych kibiców" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie meksykańskiego resortu spraw zagranicznych.
Według meksykańskiego MSZ w wyniku incydentu rannych zostało 17 obywateli Meksyku, z których dwóch trafiło do szpitala. "Na szczęście ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo" - napisano. W komunikacie poinformowano też, że "początkowo zatrzymanych zostało sześciu Meksykanów", którzy następnie zostali zwolnieni.
Zastępujący ministra spraw zagranicznych Meksyku Sergio Alcocer wezwał ambasador RP w Meksyku Annę Niewiadomską, by "wyrazić zaniepokojenie meksykańskiego rządu z powodu tych niefortunnych i poważnych wydarzeń" - czytamy w oświadczeniu. Jak wyjaśnia agencja EFE, obecnie szef meksykańskiej dyplomacji Jose Antonio Meade Kuribrena przebywa z wizytą w Chinach.
W komunikacie napisano też, że w ambasada Meksyku w Warszawie przekazała notę dyplomatyczną polskiemu MSZ, w której zwróciła się "o interwencję w celu zapewnienia, że odpowiednie władze określą, kto jest odpowiedzialny za ten godny ubolewania incydent oraz o ukaranie winnych".
"Okręt Cuauhtemoc, na pokładzie którego szkoleni są meksykańscy kadeci marynarki wojennej, pływa po świecie z przesłaniem pokoju oraz przyjaźni i będzie nadal to robić" - zaznaczono w komunikacie.
Według strony polskiej w niedzielnej bójce na plaży w Gdyni brało udział kilkadziesiąt osób, m.in. pseudokibice Ruchu Chorzów i meksykańscy marynarze.
Prokuratura: to kibice atakowali
Według prokuratora rejonowego w Gdyni Witolda Niesiołowskiego dotychczas zgromadzone dowody wskazują, że to pseudokibice Ruchu Chorzów wszczęli awanturę. - Niewątpliwie z monitoringu, który ja widziałem, wynika, że stroną atakującą byli obywatele polscy - powiedział. Dodał, że potwierdzają to także zeznania świadków.
Podkreślił, że "na razie postępowanie idzie w kierunku pobicia, a nie udziału w bójce". Przyznał, że "na tym etapie nie można przesądzić, jak się postępowanie rozwinie". Nie wykluczył, że zatrzymanym dwóm Polakom zostaną postawione zarzuty.
Co się wydarzyło na plaży w Gdyni?
Rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku Joanna Kowalik-Kosińska powiedziała, że monitoring z zajść na plaży "pokazuje kawałek rzeczywistości, a cały ogląd sytuacji może będzie znany po przesłuchaniu wszystkich świadków".
- Nie wiadomo, czy uda się do końca ustalić, kto rozpoczął bójkę na plaży w Gdyni - zaznaczyła. - Jak to bywa w takich sytuacjach, jedna grupa zwala na drugą - dodała. Zwróciła uwagę, że "bójka to jedno, ale istotne jest ustalenie, kto w ogóle zaczął to zajście i dążył do zwady".
Zatrzymani Polacy, Meksykanin pod nadzorem
Rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdyni kom. Michał Rusak powiedział, że cały czas trwają przesłuchania świadków zajść. - Od niedzieli zatrzymane są dwie osoby ze Śląska. Decyzja o tym, czy postawione zostaną im zarzuty, zapadnie dziś lub jutro - dodał. Trzecia osoba zatrzymana w niedzielę, obywatel Meksyku, wróciła na statek i znajduje się pod nadzorem kapitana. - Jest ona ciągle w dyspozycji policji - dodał Rusak.
Rzeczniczka pomorskiej policji powiedziała, że niedzielny mecz Ruchu Chorzów z Arką Gdynia nie był meczem podwyższonego ryzyka. Poinformowała, że młodzi ludzie z południa Polski przyjechali pociągiem do Gdyni o godzinie 8, a mecz zaczynał się o godz. 18. - Nie ma takich przepisów, które pozwoliłyby gdzieś ich przetrzymywać, czy zabronić im np. pójścia na plażę - dodała. Zaznaczyła, że "mogli korzystać ze swobód obywatelskich jak każdy inny i o godzinie 8 byli już na plaży".
Zapewniła, że "policjanci cały czas byli niedaleko grup mężczyzn, monitorowali ich zachowanie i reagowali na niewłaściwe zachowania". Poinformowała, że jeszcze przed bójką policja interweniowała z powodu odpalonej petardy i "awantury związanej z leżakami". Ale nikt nie przewidział, że dojdzie do takiej bójki - dodała. Zapewniła, że "po 11 minutach od pierwszego sygnału o zajściu funkcjonariusze byli już na plaży".
Apel policji
Biuro prasowe pomorskiej policji zaapelowało do naocznych świadków zdarzenia o kontakt z Komendą Miejską Policji w Gdyni przy ul. Portowej 15 osobiście lub telefonicznie pod nr telefonu 58-66-21-222 lub 997. Policja prosi także o nadesłanie prywatnych filmów dokumentujących zachowanie osób biorących udział w zdarzeniu na adres: rzecznikgdynia@pomorska.policja.gov.pl. Policja gwarantuje świadkom anonimowość.
Świadkowie występujący dotychczas w mediach mówili, że policjanci - mimo wezwań - przyjechali na miejsce zbyt późno. Pojawiły się też głosy, że pseudokibice Ruchu Chorzów, jeszcze przed bójką na plaży, zachowywali się agresywnie na ulicach miasta i nie spotkało się to z odpowiednią reakcją służb porządkowych.
Według jednego ze świadków, pseudokibice Ruchu Chorzów zaatakowali na plaży marynarzy z meksykańskiego żaglowca, który przypłynął do Gdyni.
Zapis monitoringu
"Kamery monitoringu zarejestrowały bijatykę dwóch grup mężczyzn, obie strony czynnie brały udział w bójce. Na miejsce natychmiast zostało skierowanych 150 policjantów. Były tam również karetki pogotowia ratunkowego, które udzielały pomocy medycznej pięciu osobom, w tym dwóm obywatelom Meksyku i trzem obywatelom Polski" - poinformowała w poniedziałkowym komunikacie pomorska policja.
"Dwie osoby zostały przewiezione do szpitala z ranami ciętymi. Policjanci zabezpieczyli monitoring, który obecnie jest przeglądany i ustalane są dane personalne pozostałych osób biorących udział w tej bójce" - poinformowała pomorska policja.
Kilkanaście osób zostało przewiezionych do Komendy Miejskiej Policji w Gdyni. Byli to zarówno uczestnicy bójki, jak i świadkowie. "Na podstawie ich relacji i na podstawie zapisu z monitoringu zostały zatrzymane dwie osoby - młodzi mężczyźni z południa Polski. Natomiast konsul honorowy Meksyku poręczył za doprowadzonych obywateli swojego kraju i zapewnił ich pełen udział w czynnościach procesowych realizowanych przez policję" - napisano w komunikacie.
Podkreślono, że w całej akcji zabezpieczenia meczu piłkarskiego w Pucharze Polski pomiędzy Arką Gdynia a Ruchem Chorzów brało udział blisko 400 policjantów, którzy "reagowali na każde naruszenie prawa", zarówno przed stadionem, jak i w całym mieście.
W poniedziałek prezydent Gdyni Wojciech Szczurek spotkał się z kapitanem Cuauhtemoca na pokładzie żaglowca. W niedzielę prezydent wydał oświadczenie w tej sprawie, w którym wyraził "najwyższe oburzenie, sprzeciw i oczekiwanie surowego ukarania wszystkich sprawców". "Tego rodzaju bandyckie zachowania budzą odrazę i zasługują na powszechne potępienie" - napisał.
Polecą głowy?
W związku z niedzielną bójką podania się do dymisji komendanta miejskiego policji w Gdyni zażądali w liście otwartym liderzy okręgu gdyńsko-słupskiego Ruchu Palikota. "W imieniu mieszkańców Gdyni oraz swoim własnym chcemy powiedzieć 'dość' nieudolności służb, które powołane są do tego, by nas chronić. Mamy dość tolerowania bandytyzmu i rasizmu na naszych ulicach oraz ułomności policji i organów, które opłacane z naszych podatków zdają się być bezradne wobec aktów przemocy" - napisali.
Dymisji szefa gdyńskiej policji i komendanta straży miejskiej domagają się także lokalne władze SLD. Forum Młodych PiS w Gdyni potępiając przemoc wyraziło zdziwienie oświadczeniem prezydenta Gdyni "wskazującym jednoznacznie winnych zajścia".
Doniesienie do gdyńskiej prokuratury "w sprawie pobitych Meksykanów" złożył Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą.