Mejza i jego oszczędne gospodarowanie prawdą [OPINIA]

Łukasz Mejza - poseł znany ze sprawy naciągania rodziców chorych dzieci na drogie i niesprawdzone terapie oraz organizowania szkoleń, którym przygląda się prokuratura - pochwalił się w TVP Info, że wygrał w sądzie z redaktorem naczelnym WP. No to sprawdźmy, jak jest naprawdę.

Łukasz Mejza nie podaje kluczowych informacji, gdy mówi o swoim sporze prawnym z WP
Łukasz Mejza nie podaje kluczowych informacji, gdy mówi o swoim sporze prawnym z WP
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Piotr Molecki
Patryk Słowik

11.01.2023 12:34

Zacznijmy od faktów.

Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał Wirtualnej Polsce opublikowanie sprostowania od Łukasza Mejzy. W największym uproszczeniu: Łukasz Mejza wyjaśni w tym sprostowaniu, że nie jest nieuczciwą kanalią.

I to jest fakt numer jeden, któremu nikt nie zaprzecza.

Wyrok jest nieprawomocny. Wirtualna Polska się od niego odwoła - dla zasady. I to jest fakt numer dwa.

Sąd w żadnym miejscu nie stwierdził, że Mejza ma w czymkolwiek rację, a dziennikarze Wirtualnej Polski - Mateusz Ratajczak i Szymon Jadczak - racji nie mają. W sprawie o sprostowanie sąd w ogóle bowiem nie zajmuje się ustalaniem prawdy. I to jest fakt numer trzy, który Mejza pomija.

Mejza o Mejzie

Od bardzo dawna (co każdy może bez trudu sprawdzić) wyjaśniam publicznie, że sprostowania prasowe nie są tym, czym wielu osobom wydaje się, że są.

Politycy i mało rzetelni przedsiębiorcy - czyli najczęstsi bohaterowie materiałów tworzonych przez dziennikarzy - skutecznie wmówili znacznej części opinii publicznej, że opublikowanie sprostowania jest formą przyznania się do błędu.

Tak nigdy nie było, nie jest i nie będzie.

Sprostowanie to - mówiąc najprościej - umożliwienie zajęcia stanowiska przez osobę, która została opisana w tekście. Założenie ustawodawcy było takie: jeśli gazeta, telewizja czy portal poświęcają czas i miejsce na pisanie o kimś, to muszą też dać czas i miejsce, by ten ktoś mógł przekazać swoją wersję. Warunkiem jest jedynie to, by polemika odnosiła się do faktów, a nie do opinii.

Jeśli zaś ktoś mi nie wierzy, może uwierzy Sądowi Najwyższemu.

"Sprostowanie prasowe nie stanowi obiektywnej wypowiedzi co do faktów. Dla opublikowania sprostowania nie jest więc istotna prawdziwość przedstawionych informacji. Jego celem jest pozwolenie osobie, której publikacja dotyczy, na wypowiedzenie się odnośnie do faktów przywołanych w treści prostowanej publikacji" - stwierdził wielokrotnie Sąd Najwyższy, między innymi w wyroku z 30 września 2020 r. (sygn. akt IV CSK 680/18).

Sprostowanie jest zresztą podpisywane przez bohatera publikacji, a nie przez redakcję.

Sprostowanie to nie przeprosiny - choć niektórzy starają się to ludziom wmawiać.

Nie pomagają też, przyznajmy uczciwie, sami dziennikarze. Gdy pojawia się sprostowanie w nielubianych mediach to część ludzi z branży, teoretycznie osoby świadome, cieszy się i sama dołącza do fałszywie śpiewającego chóru, że to "kara za kłamstwa".

Nie daj się okłamać, Polsko

W przypadku Łukasza Mejzy obowiązek opublikowania sprostowania byłby - i to też jest fakt - dla redakcji Wirtualnej Polski bolesny z dwóch powodów.

Pierwszy jest taki, że Mejza był wielokrotnie pytany przez naszych dziennikarzy o stanowisko do kolejnych wykwitów swojej działalności. Skoro nie odpowiadał, nie ma powodu, aby teraz, przymusowo, mu to umożliwiać. Niestety polskie prawo jest ślepe na to, czy ktoś chciał się wypowiedzieć na swój temat, czy nie chciał - nawet jeśli miał taką możliwość i z niej nie skorzystał, to potem może oczekiwać opublikowania sprostowania.

Drugi powód jest taki, że wiadome jest to, iż Łukasz Mejza będzie manipulował, co zresztą już zaczął robić. Będzie dowodził, że fakt, iż sąd umożliwił mu wypowiedzenie się na łamach WP co do zarzucanych mu czynów, to ostateczny dowód na to, że my kłamaliśmy, a Mejza mówił prawdę. Tak zaś, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, nie jest.

Łukasz Mejza jest osobą, która nigdy nie powinna zostać posłem, która kompromituje tę zaszczytną, przynajmniej w teorii, funkcję. I choć to nie ja pisałem szereg tekstów o jego godnej pożałowania działalności, to z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć: podpisuję się pod wszystkim, co opublikowali koledzy.

A Wy, Drodzy Czytelnicy, nie dajcie się posłowi Mejzie zmanipulować.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (370)