Meduza w bandażach
Igor Mitoraj, najlepiej zarabiający rodzimy artysta, za granicą uważany jest za największego z kontynuatorów Augusta Rodina. Jego dzieła można oglądać w paryskiej dzielnicy Defence, florenckich ogrodach Boboli, Parku Olimpijskim w Genewie, przed londyńskim British Museum czy mediolańską La Scalą.
Igor Mitoraj jest najlepiej zarabiającym rodzimym artystą. Jego monumentalne marmurowe rzeźby sprzedają się po kilkaset tysięcy euro. Za mediolańską fontannę z Centaurem już dziesięć lat temu otrzymał 700 tys. dolarów.
Mistrz z Pitrasanta
- Nie znoszę, kiedy ktoś mówi, że mi się w życiu udało. Przecież pracowałem na swój sukces 30 lat. Zarobione pieniądze dają mi wolność, dzięki czemu mogę realizować kolejne pomysły - mówi "Wprost" 59-letni Mitoraj. Znany rzeźbiarz najpierw uczył się w liceum plastycznym w Bielsku-Białej, a potem studiował malarstwo w krakowskiej ASP, m.in u Tadeusza Kantora. Urodził się pod koniec wojny w niemieckiej miejscowości Oederan, gdzie jego matka była robotnicą przymusową. Ojcem był francuski jeniec wojenny. W 1968 r. wyjechał z Polski i zamieszkał w Paryżu, gdzie kontynuował studia w Ecole Nationale des Beaux-Arts. W 1973 r. wyjechał na rok do Meksyku, by poznać sztukę Azteków. Rzeźbą zajmuje się od 1974 r. W latach 70. podróżował po Grecji, studiując antyczne rzeźby. Od 1983 r. mieszka na przemian w stolicy Francji (ma pracownię na Montmartrze) i w toskańskiej miejscowości Pietrasanta, w sąsiedztwie której znajdują się słynne kopalnie marmuru Lucca i Carrara.
W sali miejscowego ratusza Mitoraj namalował dwa freski: "Świt" i "Zmierzch". W Pietrasanta mieszkał też przez pewien czas słynny kompozytor Giacomo Puccini. Zafascynowany nim Mitoraj przygotował scenografię do opery "Manon Lescaut". Artysta nie należy do żadnej grupy, nie poddaje się modom, nie podpisuje rewolucyjnych manifestów. - Żyję jak normalny człowiek i robię swoje. Wystarcza mi, że moje prace są oglądane zarówno w najodleglejszych zakątkach świata, jak i w uznanych muzeach - zapewnia Mitoraj.
W swojej twórczości świadomie nawiązuje do greckich rzeźbiarzy i spuścizny mistrzów renesansu, szczególnie Michała Anioła i Donatella. Inspiruje go też sztuka Azteków, rzeźba hinduska i chińska. Jego rzeźby to zazwyczaj fragmenty ciał nieskazitelnie pięknych i kształtnych, lecz okaleczonych - torsy, nogi bez tułowia, stopy i ręce, bezrękie korpusy. Jakby wykopane po wiekach greckie posągi. Świat Mitoraja zaludniają postacie ze starożytnej mitologii: Wenera i Eros, bóg snu Hypnos, Centaur, a także tragiczny Ikar. Fascynuje go również Gorgona, znana też jako Meduza, przedstawiana jako potwór o pięknej kobiecej twarzy, złotych skrzydłach, zębach dzika, wężach zamiast włosów i wzroku przemieniającym ludzi w kamień. - Mitoraj nigdy nie cytuje antycznych postaci dosłownie. Zawsze nadaje im współczesny kontekst, bo te postacie mają pokazywać współczesne, a nie antyczne dramaty - mówi Ewa Hornowska, kustosz poznańskiej wystawy. - Żeby pokazać fascynującą naturę i antyczne piękno, a z drugiej - dramat człowieka,
wybrałem sztukę figuratywną. Nie dorabiam żadnej filozofii do tego, co robię. Niech każdy widzi to, co chce zobaczyć - tłumaczy Mitoraj, nazywany "archeologiem psychiki".
Łukasz Radwan