Media: To on zapłacił za aferę w Totalizatorze. Znamy kulisy jego zatrudnienia
Przesłuchania kandydatów na prezesa Totalizatora Sportowego trwały po 10 minut, rada nadzorcza zadawała im po dwa ogólnikowe pytania, a zwycięzca miał zostać już wcześniej namaszczony - taki obraz wyboru najważniejszej osoby w spółce Skarbu Państwa wyłania się z najnowszych ustaleń Onetu.
Onet opisał pod koniec września, "jak obecny obóz rządzący wprowadził partyjnych nominatów do spółki Skarbu Państwa - Totalizatora Sportowego".
"Na dyrektorskich stanowiskach znaleźli się członkowie KO, PSL, Lewicy, a nawet kolega z boiska Donalda Tuska. Wszyscy trafili tam bez otwartych konkursów. W odpowiedzi na nasz tekst Ministerstwo Aktywów Państwowych wezwało radę nadzorczą do złożenia wyjaśnień, a ta tydzień później zdymisjonowała prezesa Totalizatora Rafała Krzemienia" - przypomina serwis i zaznacza, że sam "proces powołania zarządu państwowej spółki może wzbudzać istotne wątpliwości".
Onet rozmawiał z czterema osobami, które w marcu brały udział w konkursie na członków zarządu Totalizatora Sportowego - w tym z jedną ubiegającą się o stanowisko prezesa. "Ich zdaniem sposób, w jaki przebiegała rekrutacja, wskazuje, że personalne decyzje zapadły jeszcze przed pierwszymi rozmowami" - zaznaczył portal.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Kiedy zatrudnia się sekretarkę, rozmowa kwalifikacyjna trwa pół godziny. Tu kandydaci mieli po 10 minut. Dzień dobry, przedstawienie się i dwa szybkie otwarte pytania: "czym się powinien charakteryzować lider w Totalizatorze?" i "gdzie widzi pan Totalizator za trzy lata?" To był cyrk, a nie konkurs - relacjonuje rozmówca Onetu.
Nie jest to odosobniona opinia. Podobne odczucia mieli inni kandydaci na członków zarządu. Jeden z kandydatów do zarządu wspomina w rozmowie z portalem, jak na dzień przed rozmową z radą nadzorczą dotarły do niego pogłoski, że prezes w rzeczywistości został już wybrany i będzie nim Rafał Krzemień. "Wtedy nie dawał im wiary, jednak kilka dni później faktycznie taka decyzja została ogłoszona" - czytamy.
Rafał Krzemień, z którym Onet skontaktował się dzień po jego odwołaniu, odmówił jakichkolwiek komentarzy w sprawie Totalizatora Sportowego.
Źródło: PAP